piątek, 6 kwietnia 2012

~ Rozdział Czternasty ~


                                                          /5 lat temu\

|Leah|

            Siedziałam nad biologią już drugą godzinę. Czy te męki kiedykolwiek się skończą? Usłyszałam krzyki dochodzące z ulicy. Podbiegłam do okna. Toby znów się z kimś bił. Zbiegłam szybko po schodach i wyszłam na ulicę. Mój brat stał nad chłopakiem, po czym kopnął go prosto w brzuch.
- Toby! – krzyknęłam, ale on nie przestawał. Szarpnęłam go za ramiona, odwrócił się do mnie i popchnął mnie tak, że aż upadłam na asfalt. Patrzył na mnie wściekły po czym zobaczyłam przerażenie w jego oczach. Podniosłam się i pociągnęłam go za rękę w stronę domu.
            Toby siedział na blacie w kuchni, a ja oczyszczałam jego zakrwawiony nos.
- Dlaczego go pobiłeś? – zapytałam w końcu.
- Jebaniec omotał sobie Danny wokół palca! Widziałem jak się całowali. Zerwała ze mną dzisiaj – nic nie odpowiedziałam. Ostatnio z Tobim jest coraz gorzej. Jego napady agresji stają się coraz częstsze. Zamyka się ciągle w pokoju, nie chce jeść. W dodatku tylko Liam dostał się do drużyny piłkarskiej, przez co znalazł sobie nowych kolegów. Ma mniej czasu dla mnie i mojego brata. Toby bardzo go teraz potrzebuje. Nos brata był już oczyszczony. Chłopak zeskoczył z blatu, mrucząc ciche „dzięki”. Poszedł na górę do swojej sypialni. Martwiłam się o niego. Rodziców ciągle nie było w domu, bo musieli jeździć na delegacje. Wyszłam na zewnątrz w celu przespacerowania się. Idąc ulicą zauważyłam znajomą sylwetkę.
- Lee! Nie powinnaś czasem uczyć się na jutrzejszy test? – uśmiechnął się mój przyjaciel.
- Liam, Toby teraz cię potrzebuje – od razu powiedziałam, nie zważając na jego pytanie.
- Teraz? – zapytał niechętnie.
- Tak teraz. Jest z nim coraz gorzej.
- Idę teraz na imprezę do Mik’a. Muszę poznać naszego sponsora.
- Myślałam, że mój brat jest twoim najlepszym przyjacielem – byłam wściekła – on cię nie zostawił, kiedy twój ojciec umarł, ale skoro sponsor i drużyna jest ważniejsza to idź do swoich nowych lepszych przyjaciół – prychnęłam i go wyminęłam.
- Leah to nie tak – zatrzymał mnie – pójdę się tylko przedstawić. Ile to potrwa pół godziny? Potem przyjdę do was, porozmawiam z Tobim i obejrzymy jakiś film co ty na to?
- Jak sobie chcesz – odwróciłam się od niego i poszłam dalej. Przespacerowałam się i wróciłam do domu. Ściągnęłam buty i poszłam na górę do pokoju brata. W środku nikogo nie było. Moje serce zaczęło mocniej bić. Zobaczyłam światło w szparze drzwi od łazienki. Zapukałam.
- Toby? – nie usłyszałam żadnej odpowiedzi – Toby? Wszystko gra? – mocniej uderzyłam w drzwi. Cisza. Nie wiedziałam co mam robić, cała się trzęsłam. Czułam, że coś jest nie w porządku. Zadzwoniłam do Liam’a. Nie odbierał, znów wybrałam jego numer. Usłyszałam huk w łazience. Podbiegłam do drzwi.
- Toby, błagam cię otwórz! – krzyczałam. Po paru minutach Liam w końcu raczył oddzwonić.
- Leah możesz przestać dzwonić? Muszę jeszcze poznać dwie osoby – usłyszałam jego zdenerwowany głos.
- Przepraszam, chciałam ci tylko powiedzieć, że twój przyjaciel zamknął się w łazience i nie daje żadnych oznak życia – powiedziałam prze łzy i się rozłączyłam. Próbowałam wszystkiego, ale drzwi ani drgnęły. Usłyszałam kroki. Koło mnie pojawił się Liam.
- Toby otwieraj drzwi! Jeśli znowu ćpasz, to źle się to dla ciebie skończy! – walił w drzwi.
- Co?! Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?! – jak mógł nie poinformować mnie, że mój brat bierze narkotyki.
- Prosił mnie, żeby to zostało między nami – powiedział szybko. Cofnął się, po czym podbiegł i mocno uderzył w drzwi wywarzając je. Weszliśmy do środka, a tam zobaczyliśmy nie przytomnego Tobiego. Obydwoje podbiegliśmy do niego. Liam sprawdzał mu puls, a ja zadzwoniłam na pogotowie.

                                                                ~ *** ~

            Rodzice byli już w drodze. Ja i Liam staliśmy na korytarzu w szpitalu, nie odzywaliśmy się do siebie. Moje serce waliło jak głupie, ręce trzęsły mi się jakbym wypiła z dwadzieścia filiżanek kawy. Oczy Liam’a były zaczerwienione od płaczu. Staliśmy oparci o ścianę. W końcu podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w jego tors. Chłopak mocno objął mnie swoimi dłońmi. Podszedł do nas doktor.
- Pani jest siostrą Tobiego Montgomerego? – zapytał.
- Tak – trzymałam się kurczowo ręki Liam’a.
- Przepraszamy, nie mogliśmy nic już zrobić. Pański brat przedawkował i... – mój świat rozbił się na miliony kawałeczków. Jedyne co zobaczyłam to była ciemność. Poczułam jak osuwam się na kolana...

                                                                   /Teraz\

Wspomnienia. Podobne te najmniej przyjemne nasz mózg jakby zamazuje, abyśmy pamiętali je jak najmniej. To dlaczego tamten wieczór pamiętam doskonale? Siedziałam na kanapie w busie patrząc przez okno. Zaczął padać deszcz. Chłopcy spali, dochodziła dopiero siódma rano. Ja jakoś nie mogłam zasnąć. Liam przypominał mi dawne czasy, które były najlepszym okresem mojego życia. Bolało mnie to, bo tęskniłam za tymi wszystkimi chwilami. W głowie wciąż miałam pytanie, czy uda nam się znów być tak dobrymi przyjaciółmi jak kiedyś?

|Grace| 23 Lipca

            Moje relacje z mamą ostatnio były dosyć napięte. Ojczym za niedługo wracał ze swojej delegacji, a to oznaczało jeszcze większe piekło. Matka nie chciała mi nic powiedzieć o moim ojcu. Jedyne co wiedziałam to to, że wraca do Londynu. Jedno jest pewne muszę się z nim spotkać, pomyślałam. Minęło parę dni od wyjazdu chłopaków. Tęskniłam za nimi, zwłaszcza za jednym. Chyba się zakochałam, ciągle o nim myślę. Trochę rozmawialiśmy przez telefon. No dobra codziennie tak z godzinę. Nic nie wspominaliśmy o byciu razem, ale może to i dobrze. Kiedy on wróci, albo mi uda się do nich dołączyć, wszystko na spokojnie sobie wyjaśnimy.
            Patrzyłam zamarzona w łyżkę, z której powoli spływał miód z powrotem do słoika. Nagle z miłych rozmyślań wyrwała mnie Janette, nasza gosposia:
- A ty co, cedzisz miód? – uniosła jedną brew, a ja tylko się uśmiechnęłam – choć bardziej wygląda na to, że ktoś się zakochał – usiadła koło mnie przy stole.
- Po prostu jem sobie miód, nie mogę? – zaśmiałam się.
- Dobrze, dobrze. Ja wiem swoje – podeszła do piekarnika i wyciągnęła pachnące ciasto. Do kuchni wparowała mama:
- Grace?
- Tak? – zapytałam oschle.
- Ostatnio trochę się działo i pomyślałam, że powinnyśmy od siebie odpocząć. Wspominałaś coś o tej trasie twoich kolegów. Może pojedziesz do nich – na te słowa podskoczyłam jakbym została ukąszona przez osę – dzwoniłam też do mam Ellie i Zoey, które się zgodziły.
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek ci to powiem mamo, ale jesteś wspaniała – zaśmiałam się i pobiegłam na górę się pakować. Zadzwoniłam do dziewczyn, które też się cieszyły. Chłopaki będą jutro w Bristol, a my do nich dojedziemy. Niestety nikt nie mógł nas odwieść dlatego pozostał nam transport publiczny, z którym czasem ciężko bywa, ale przejazd autobusem miał trwać trzy godziny, także może nie będzie tak źle.

|Zoey| 25 Lipca

            Po trzech i pół godzinach byłyśmy w Bristol. Byłyśmy trochę zmęczone. Chłopcy wysłali po nas ochroniarza, który miał nas do nich zabrać. Po dwudziestu minutach jazdy znalazłyśmy się na parkingu wielkiej hali, w której miał się odbyć koncert. Ochroniarz wskazał nam tylko bus. Weszłyśmy do środka. Wszyscy zaczęli się cieszyć. Ellie i Niall zaczęli się do siebie tulić. Grace trochę niepewnie, ale w końcu zdecydowała się przytulić do Zayna. Oczywiście Harry podszedł do mnie i klepnął mnie w tyłek.
- Harry, żebym ja ciebie zaraz nie klepnęła w inne miejsce.
- Nie musisz klepać – uśmiechnął się zalotnie, a ja wywróciłam oczami. W pseudo salonie zauważyłam jeszcze jedną dziewczynę.
- Kto to? – zapytałam lokowatego.
- Leah, przyjaciółka Liam’a. Leah przyjdziesz tu do nas, chcę cię przedstawić mojej dziewczynie – uśmiechnęła się i podeszła do mnie.
- Hehe to nie jest mój chłopak, miło cię poznać, jestem Zoey – uścisnęłam jej rękę. Dziewczyna poszła do moich przyjaciółek, aby się przedstawić.
- Zo, może teraz nie jesteś moją dziewczyną, ale w przyszłości na pewno – Harry poruszał śmiesznie brwiami, a ja klepnęłam go w czułe miejsce. Zgiął się wpół i syknął z bólu.
- Mówiłam, że cię klepnę – zaczęłam się śmiać.
- Zapowiada się najlepsza trasa koncertowa jaką kiedykolwiek mieliśmy – starał się uśmiechać, ale wciąż stał skulony.


Znów muszę was przeprosić, że nie dodałam rozdziału, kiedy było 16 komentarzy. Jestem beznadziejna -.-

Co do rozdziału, to nie wiem czy dobrze napisałam o Tobim, dlatego musicie mi napisać co myślicie. 
Na razie nie ma żadnej akcji, myślę, że w następnym rozdziale będzie jej trochę więcęj.
Postanowiłam, że nie będę was już szantażować tymi komentarzami, ALE to nie znaczy, że macie przestać komentować!!!
Opinie są dla mnie naprawdę ważne, jeżeli wam coś nie podoba to też piszcie, bo wtedy to zmienię :D

Jeśli chcecie piszcie do mnie na gg: 41993332 :P

17 komentarzy:

  1. zajebiste <3 a to z Tobim,smutne :c Biedna Leath :<
    czekam na NN : *

    OdpowiedzUsuń
  2. z Tobim bardzo ci się udało :D
    zaaaajebiste :D
    Hazza z Zoey mnie rozwalają , hehe :D
    podsumowując jak zawsze genialnie !!!
    KOCHAM <3 czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutne to to Tobim :< Jak to przeczytałam to naszły mnie myśli jak ja bym się czuła gdybym straciła brata i oh.. wole wybić tą straszliwą myśl z głowy. Biedna dziewczyna :<
    Co do kolejnej części - wielbiłabym swoją mame gdyby mnie puściła z chłopakami na trase koncertową :P Jestem ciekawa co się na niej wydarzy bo pewnie coś napewno:D A i Zoey i Harry - mistrze :P

    van-ill-op.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda Toby'ego :< Ale rozdział świetny :) Czekam na dalszą część ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaaak, takie beznadziejne, że aż zajebiste moja droga! <3
    Kocham, kocham, najbardziej Zoey i Hazzę, dobrze mu zrobiła. :D
    Biedny Toby, do ostatniej linijki miałam nadzieję, że może jednak przeżyje... Ale jest super i dawaj szybko następny! <33

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie opisałaś sytuację z Tobym ale to strasznie smutne ! ;c Hazza w tym opowiadaniu jest po prostu cudowny xDD haha , świetnie jest pisz tak dalej, czekam na nn :>> i zapraszam do mnie na nowy rozdział ;PP http://believedeverylie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże,ta historia z Tobym wyszła ci świetnie <3 Ogólnie cały rozdział jest świetny <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawie się popłakałam jak było o Tobim....Świetne. Lepiej nie można było.
    Nareszcie powróciły dziewczyny!
    Yea! Kocham Harry'ego i Zoey ♥.♥

    I nie jesteś beznadziejna. Jesteś świetna. Naprawdę.
    Nie mogę się doczekać 15 -ski :D Kocham :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda Tobyego :(
    Rozdział FANTASTYCZNY! jak zawsze xD
    Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ładnie opisałaś to z Tobym,ale strasznie szkoda,że umarł.
    a moment z Zoey i Hazzą the best!! :D xx
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. No szkoda, że Toby nie żyje, byłby ciekawym bohaterem. Ciekawa jestem jak będą wyglądać stosunki Liama i Leah w przyszłości. Zoey i Harry po prostu są nieziemscy ;* Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny, bardzo fajnie to opisałaś. Ja może bym to inaczej zrobiła, ale niekoniecznie lepiej ;) Każdy ma swój własny styl pisania, a Twój jest genialny, bardzo mi się podoba. Historia Tobiego jest strasznie smutna, prawie się popłakałam, jak to czytałam (a te słowa wypowiedziane z moich ust to wielka pochwała, bo ja rzadko kiedy płaczę, gdy czytam lub oglądam). Czekam z niecierpliwością na następny, zapowiada się ciekawie ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze świetne ;) Wszystko opisane dobrze, w twoim stylu. I tak ma być :D
    Akcja Zoey- Harry najlepsza. Uwielbiam tę parę :D
    Czekam na następnego posta!

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jak zawsze jest cudowny :) Czekam niecierpliwie na następny
    Zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  15. mega to jest , tak mi się podoba ;) Jeszcze dziś przeczytam wszystkie rozdziały ;) ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Meega blog. Zapraszam do mnie http://ourlovelofourproblems.blogspot.com/ . Komentarze mile widziane. ;D

    OdpowiedzUsuń