piątek, 31 sierpnia 2012

No hej...

Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie, ale to opowiadanie zawieszam.... Przykro mi, ale nie mam na niego ani chęci, ani weny. Po prostu mam pusto w głowie... Może do niego kiedyś wrócę i skończę.

Druga sprawa jest taka, że zacznę nowe opowiadanie na tym samym blogu. Mam nadzieję, że się wam spodoba i nie będzie takie złe ;). 

No więc piszcie co myślicie....


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

~ Rozdział Trzydziesty Trzeci ~

|Grace| O1 Luty

                Harry, Zoey i Louis pojechali do miasta, po przekąski i coś do picia. A reszta razem ze mną przygotowywała wszystko na imprezę z okazji urodzin Hazzy. Leah i Sophie gotowały obiad, Zayn i Niall męczyli się z rozpalaniem ognia w kominku, a Liam przegrywał muzykę na płyty abyśmy mogli puścić ją w wieży. Ja i Ellie wzięłyśmy się za robienie tortu. Może i wróciła do Niall'a, ale dalej zachowywała się jak blond barbie. Przynajmniej nie była już wredna. Mieszała masę, którą miałyśmy zamiar przekładać biszkopt. Widziałam, że swoimi myślami jest zupełnie gdzie indziej. Trochę się działo ostatnio więc się jej nie dziwię.
                  Poczułam, że ktoś się na mnie patrzy obróciłam się, a Zayn szybko spuścił wzrok. Z jednej strony byłam na niego wściekła, że mnie tak traktuje, a to nie z mojej winy zerwaliśmy, ale z drugiej było mi smutno i tęskniłam za nim. Dlaczego ci faceci zawsze muszą tak mącić nam w głowach? Najlepiej zostać feministką, jak moja nauczycielka angielskiego. Zamiast nas uczyć kłóciła się z chłopakami, że kobiety spokojnie poradziłyby sobie bez facetów na świecie. No nie wiem. W końcu nie mogłybyśmy już oglądać tych ciasteczek na basenie, jak to zwykle robiłyśmy z Ellie i Zoey zanim poznałyśmy chłopaków z One Direction. Moje myśli wróciły do Zayn'a. Co mogłam zrobić w tej sytuacji? Zupełnie nic. On mnie znienawidził za to, że nie dałam mu drugiej szansy. Dlaczego to ja zawsze muszę być winna? Co ja takiego zrobiłam, że teraz karma się na mnie mści? To nie w porządku....
- Grace! - z moich cichych rozmyślań wybił mnie krzyk mojej przyjaciółki. Ocknęłam się i spojrzałam na moje ręce - ogarnij się!
- Przepraszam... - tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam kiedy zamiast cukru wsypałam sól do ciasta.
- Świetnie, teraz lepiej sprawdź czy mamy masło, bo jak nie to jesteśmy w dupie! - Ellie krzyczała na mnie.
- Przepraszam... - powtórzyłam, a ona tylko wywróciła oczami.
- I nie. Nie próbuj mnie urabiać tymi słodkimi oczami. Nie uda ci się to! - patrzyła na mnie groźnie. Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Wzięła głęboki oddech i odwzajemniła uścisk.
- Wiem, wiem jestem okropną przyjaciółką - uśmiechnęłam się lekko.
- Żebyś wiedziała - mocniej mnie ścisnęła.
- Bo zrobię się zazdrosny - usłyszałyśmy głos Niall'a, który wziął na palec trochę mojego nieudanego ciasta i wsadził do buzi. Po chwili skrzywił się i podbiegł szybko do zlewu, aby wypłukać sobie usta. Ja i Ellie głośno zaczęłyśmy się śmiać.
- To wcale nie jest śmieszne! Ja tego ciasta jeść nie będę! - zdenerwowany poszedł z powrotem do kominka.
                   Cała ta sytuacja poprawiła mi trochę humor, przez co już nie wpadałam w stan całkowitego zamyślenia. Na szczęście wystarczyło nam produktów na zrobienie drugiego ciasta i tym razem bardziej się przyłożyłyśmy. Kiedy przyszedł czas na dekorowanie, posłużyłam się moim talentem malarskim i narysowałam truskawkowym kremem Harr'ego. Jego loki były lekkim wyzwaniem, ale poradziłam sobie z nimi. Zayn podszedł do mnie bez słowa i wziął ode mnie tubkę z kremem. Zrobił chmurkę koło twarzy Hazzy i napisał w niej "So basically...", słowa którymi Harry zaczynał praktycznie każde zdanie. Zaśmiałam się pod nosem, Mulat spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił, ale nie minęło pięć sekund, on już spoważniał i poszedł na zewnątrz zapewne zapalić. Tort wsadziłam do lodówki i poszłam do reszty, którzy oglądali coś na laptopie. Wszyscy byli naprawdę wnerwieni, że nie było tu telewizora. Choć Zoey zapewniała nas, że będziemy mieć tyle zajęć, że o telewizji nawet nie pomyślimy. Cóż myliła się. Mulat wrócił i zajął ostatnie miejsce koło Liam'a, dlatego zrezygnowałam z dołączenia do nich i rozwaliłam się na drugim końcu kanapy, chwytając po drodze jakiś magazyn. Podłożyłam sobie poduszkę pod głowę i zatopiłam się w lekturze.
                 Wszyscy umieraliśmy z nudów, a Ellie i Niall dobijali nas ciągłym obściskiwaniem się i mówieniem sobie słodkich słówek. Kiedy zrobiło się ciemno trójka wędrowców postanowiła wrócić do domu. Zoey krzyczała na Lou, a on tylko coś mruczał pod nosem.
- Co się stało? - zapytałam Hazze, a on tylko się zaśmiał pod nosem.
- Louis kupił telewizor i Zoe jest na niego zła, bo nie chce abyśmy marnowali czas na lenistwie - zaśmiałam się. Leah od razu podbiegła do Lou coś mówiąc. Liam tylko spojrzał na nich smutno i poszedł do kuchni zaparzyć herbatę.
- Dobra czyli czas zacząć imprezkę! - Harry krzyknął, na co nikt nie okazał żadnego entuzjazmu. Lok trochę posmutniał, dlatego podeszłam do niego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie martw się zaraz tak cię upijemy, że zapomnisz jak się nazywasz - objęłam go ramieniem. Spojrzał na mnie zadowolony.
                     Wszyscy stanęli przy stole, a ja podeszłam do nich z tortem i położyłam go tuż przed Harry'm. Zadowolona ze swojej roboty stanęłam koło niego.
- Dlaczego jest tylko jedna świeczka?
- Nie mogliśmy więcej znaleźć - uśmiechnęłam się niewinnie - przynajmniej będziesz miał łatwiej zdmuchnąć wszystkie świeczki. Wohoo - ucieszyłam się - no a teraz pomyśl życzenie - Harry bez zastanowienia spojrzał na Zoey i uśmiechnął się lekko po czym zdmuchnął świeczki. Każdy domyślił się z czym życzenie było związane. Zoey po raz pierwszy odkąd ją znam, czyli od zawsze, zarumieniła się. Ja i Ellie dałyśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia.
                    Impreza była dosyć skromna, w końcu nie zapraszaliśmy nikogo innego. Jednak upić się, upiliśmy się. A Harry i Zoey najbardziej. Tańczyli na stole, mocno się przytulając. Zostawiliśmy ich w spokoju, a zajęliśmy się sobą. Ja i Zayn najbardziej trzymaliśmy się na nogach. Nie wiem jak on, ale ja po prostu nie miałam ochoty na imprezowanie. Mulat podszedł do walizki i wyciągnął coś z niej.
- Harry - zawołał go. Harold lekko się zatoczył i podszedł do przyjaciela.
- Ooo cooo chodzi? - ciężko było mu poskładać litery w słowa.
- Wiem, że nie chciałeś abyśmy dawali ci jakiekolwiek prezenty, ale pomyślałem, że ja jednak coś ci podaruje, a właściwie oddam - lekko się uśmiechnął - nie wiem czy jeszcze pamiętasz tą koszulkę, ale wiem jak ją lubiłeś - rozwinął czarny t-shirt, a oczy Hazzy poszerzyły się.
- To ty mi ją zabrałeś - wyrwał mu bluzkę - tak jej szukałem - przytulił ją do siebie. Wszyscy trochę zdziwieni całą sytuacją wróciliśmy do dawnych zajęć, czyli wygłupiania się.
                      Liam opowiadał nam coś o swoich ukochanych żółwiach, a wszyscy siedzieli i tępo go słuchali. Ja znudzona spojrzałam jeszcze raz na Harr'ego, który już przysypiał na ramieniu Zoey, której też oczy się już zamykały.  Wszyscy byli mocno wstawieni oprócz Zayn'a. Westchnęłam cicho i zaczęłam:
- Zayn, pomożesz mi z nimi? - kiwnęłam głową w stronę dwójki. Przytaknął i wstał. Ja pociągnęłam Zoe, a on Hazze. Wynieśliśmy ich na górę. Poszłam z przyjaciółką do jej pokoju.
- Czy ja mogę z nią spać? Proooszę! - Harry coś sobie umyślił - przecież jej nic nie zrobię, a chcę się do kogoś przytulić - spojrzałam na niego krzywo i położyłam Zoey do łóżka. Ściągnęłam jej kapcie i przykryłam grubą kołdrą. Harry, który zataczał się raz w lewo raz w prawo, to nagle niczym sprawny atleta wyminął nas i zaraz znalazł się w łóżku przyjaciółki.
- Harry... - Zayn zaczął.
- Zostaw ich. Zoe się nie sprzeciwia, a to są przecież jego urodziny - przerwałam mu. Ten tylko wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju. Podeszłam do okna, gdzie był termometr. Było bardzo zimno, więc podkręciłam grzejniki, aby nie zamarzli w nocy i rzuciłam jeszcze na nich koc. Hazza zadowolony przytulił się do śpiącej już Zo. Zamknęłam im drzwi i zeszłam na dół. W salonie zastałam jedynie półnagiego Zayn'a, który nie wiem czemu szczerzył się do mnie.
- Dlaczego się tak cieszysz? - spytałam podejrzliwie.
- Booo, wszyscy poszli i właśnie sobie zdałem sprawę, że salon jest najcieplejszym pokojem w tym domu, bo jest tutaj kominek.
- Jesteś dziwny... Po za tym, szkoda tylko, że ja tu jestem co nie? - zaśmiałam się.
- Niee... W sumie to wiesz ty przynajmniej nie odwalasz jakiś dziwnych rzeczy jak Harry, nie śmierdzą ci stopy jak Lou, nie pierdzisz jak Niall i nie robisz twitcama o drugiej w nocy jak Liam - uśmiechnął się.
- Nie rozumiem cię. Najpierw walisz we mnie piorunami jak jakiś Zeus, a teraz mi słodzisz - Zayn spuścił głowę.
- Mam mętlik w głowie - położył się na rozłożonej kanapie. Szybko ściągnęłam spodnie i założyłam sobie za duży o dwa rozmiary sweter i dołączyłam do niego. Odwrócił się do mnie - Bo ty... - widać było, że ciężko mu się mówi - Ty...
- Ja?
- No wiesz, gdybym nie był takim idiotą to dalej bylibyśmy razem - moje serce szybciej zabiło - i czy ty byś tego chciała? - nie odpowiedziałam mu na pytanie. Dobrze znał odpowiedź. Chyba się domyślił i z powrotem się położył.
- A ty? - szepnęłam.
- A jak myślisz? - mimowolnie się uśmiechnęłam - tęsknię za tobą.
                  Przykryłam się mocniej kołdrą i wtuliłam w poduszkę. Przed zamknięciem oczy chwyciłam go za rękę i tak zasnęliśmy.
                  Następnego dnia obudził mnie czyjś krzyk. Szybko się podniosłam i podbiegłam do kuchni zobaczyć co się dzieje. Okazało się, że to Niall, który zobaczył małego pajączka na blacie. Spojrzałam na niego groźnie.
- Proszę zabierz go - jego głos był tak wysoki, że nawet przebijał Harr'ego śpiewającego "Gotta be you".
- Obudziłeś mnie! A miałam miły sen o Ashtonie Kutcherze! - Walnęłam w niego ścierką. Zabrałam małego robaczka i wyrzuciłam przez okno. Wróciłam do mojego łóżka, gdzie Zayn spał rozwalony, że nie miałam nawet skrawka miejsca, żeby się położyć. Skopałam go i popchałam chociaż o kawałek. Nie minęła chwila, a ja już spałam głębokim snem.
                  Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam, że jestem sama w łóżku. Usłyszałam śmiechy z jadalni. Wszyscy siedzieli już przy stole zajadając się kanapkami i popijając ciepłą herbatą.
- Witam wszystkich - przywitałam się zaspana i usiadłam koło Lou - wzięłam kanapkę z tuńczykiem i nalałam sobie herbaty do kubka z pandą. W połowie jeszcze spałam dlatego jadłam z zamkniętymi oczami, wspominając piękny sen, jak to Ashton ratował mnie w basenie, bo się topiłam. Ach te jego mięśnie... Moje rozmyślanie rozproszył śmiech. Otworzyłam oczy, a wszyscy patrzyli na mnie i śmiali się wniebogłosy.
- Co?
- Nic, nic. Jedz - Louis poklepał mnie i zrobił łyk swojej herbaty. Oburzona dalej jadłam swoje śniadanie.
- Ale się wczoraj ośmieszyłam - zaczęła Zo - chyba trochę przesadziłam...
- Nie trochę, ale masz szczęście, że jesteśmy zaufanym towarzystwem - odpowiedziałam. Po chwili moje i Zayn'a oczy się spotkały. Uśmiechnęłam się do niego, a on spojrzał na mnie zimno.
- O co ci znowu chodzi? - zapytałam wkurzona.
- O nic.
- Przecież wczoraj rozmawialiśmy ze sobą. Myślałam, że między nami już w porządku.
- To źle myślałaś. Byłem pijany i mówiłem bzdury - nie patrzył na mnie. Woda zagotowała się we mnie, wiedziałam, że kłamie tylko nie rozumiałam dlaczego. Wstałam jak oparzona i szybko ubrałam jakieś spodnie, buty i kurtkę. Trzasnęłam drzwiami wejściowymi założyłam czapkę na głowę. Nie miałam pojęcia, gdzie idę, ale musiałam się przejść. O co mu do cholery chodziło? Z czym miał problem? Zamyślona szłam przed siebie nawet nie patrząc na drogę. Po chwili znalazłam się w lesie. Tysiące myśli przechodziło mi przez głowę. Ocknęłam się ze swoich rozmyślań i rozejrzałam po otoczeniu. Zdenerwowana okręciłam się wokół własnej  osi. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem. Brawo Grace, zgubiłaś się.

```````````````````````````````````````````````````````````

No i dodaje rozdział, bo mnie tak męczyliście ;) A i co do tego anonima, który się tak burzył, że nie dodaję rozdziałów, cóż sorry, ale mam prywatne życie i czasem po prostu nie daję rady napisać czegokolwiek z powodu braku weny lub po prostu jestem zmęczona, albo nie mam czasu. Jest wiele powodów, dla których nic nie dodaję.
A i dziękuję temu drugiemu anonimowi co mnie wspierał :).
Dobra jak zwykle proszę o komentarze nawet te najszczersze :D
Niestety następny rozdział pojawi się dopiero za dwa tygodnie, bo wyjeżdżam na obóz.
Do zobaczonka :P

piątek, 3 sierpnia 2012

~ Rozdział Trzydziesty Drugi ~

|Zayn| 31 Stycznia

         Byłem w półśnie, połowę rzeczy kojarzyłem, ale w drugiej części mojego rozumu jeszcze śniłem. Jedyne co czułem to środek do mycia podłogi i zimno. Otworzyłem oczy i odkleiłem się od białych kafelek. Spojrzałem na moją rękę, która mocno ściskała dłoń Grace. Delikatnie się odsunąłem i spojrzałem na otoczenie. Co my do cholery robiliśmy w łazience?! Przetarłem oczy i wstałem. Moje nogi trochę się chwiały, a potem przeszło po nich coś w rodzaju mrówek. Musiały ścierpnąć przez noc. Grace nadal leżała na podłodze. Tylko, że ona się wycwaniła i spała na mięciutkim dywaniku. Niech sobie śpi, nie będę jej przecież budził, hehe, pomyślałem. Poprawiłem koszulę, którą nosiłem przez całą podróż i całą noc. Kiedy to sobie podsumowałem, poczułem obrzydzenie. Śmierdziałem jak stodoła wypełniona brudnymi świniami i krowami. Ble. Spojrzałem w lustro, a to przeraziło mnie jeszcze bardziej. Ja sexy Zayn Malik nigdy nie wyglądam tak okropnie. Chociaż w porównaniu do reszty tych chłopków, byłem modelem. Wyszedłem z łazienki do naszej sypialni, która była salonem. Pod stołem spał Liam, a w kuchni Harry piszczał, bo Zo po raz kolejny walnęła go w czułe miejsce. Podszedłem do szafy i wyjąłem świeże ubrania. Położyłem je na kanapie i ruszyłem w stronę kuchni.
- Zayn, gdzie byłeś? - Harry jak zwykle musiał coś powiedzieć, jakby choć raz nie mógłby siedzieć cicho i po prostu sobie pójść.
- W Australii, kurwa.... - odburknąłem i nalałem sobie herbaty do kubka.
- Okres ci się zbliża, czy co?
- Bardzo śmieszne, wyborne wręcz masz te żarciki Haroldzie! - krzyknąłem wściekły, Zoey przyglądała się wszystkiemu w ciszy - a ty co się tak patrzysz?! Seksownego chłopaka nie widziałaś?! - spytałem.
- Nie przejmuj się, Zayn ma czasami takie dni, że jego humorki mu trochę skaczą, raz w jedną, raz w drugą - Harry obrócił się do Zoey i mówił te bezsensowne rzeczy. Prychnąłem tylko i zrobiłem łyk herbaty. Poparzyła mi język.
- Mam duży zapas tamponów, więc jak tylko będziesz potrzebował, daj mi znać - Zo poklepała mnie po ramieniu i poszła na górę. Poczułem jak krew mnie zalewa. Jak oni mają prawo mnie tak traktować.
- Zayn wyluzuj już, bo masz straszną minę, jakby ci coś pod nosem śmierdziało.
- Zostaw mnie w spokoju - powiedziałem cicho, a Harry się wycofał i również ruszył do swojego pokoju. Nagle usłyszałem cichy huk i jęk, który zapewne należał do Liam'a. Wywnioskowałem, że chciał się podnieść, ale stoliczek do kawy mu na to nie pozwolił. Wyszedł ze swojej pułapki, masując głowę.
- Uhuhu, nawet się do ciebie nie odzywam Zayn, już widać po twojej minie, że to nie twój dzień - uśmiechnął się lekko.
- Ugh! Dajcie mi wszyscy spokój, idioci!! - krzyknąłem, a on podniósł ręce na znak poddania się. Poszedł w stronę łazienki, z której w tym samym momencie wyszła wkurzona Grace.
- Cześć Grace - Liam jej pomachał przed nosem.
- Siemka Liam'ku, Zayn! - krzyknęła do mnie, ale już nie tak miło, jak do "Liam'ka" - nie mogłeś mnie obudzić prawda?! Przecież wiesz, że muszę mieć coś pod głową, bo inaczej dostaję strasznego bólu karku!
- Ups. Zapomniałem... - powiedziałem ze sztuczną troską.
- Tak po za tym, który dzisiaj jest? - zapytał Liam. Spojrzałem na zegarek.
- Trzydziesty pierwszy... - odpowiedziałem.
- Jutro są urodziny.... - wszyscy wiedzieliśmy czyje.
- Musimy mu zorganizować coś, no nie wiem, super.
- No tak upijemy go - odpowiedziałem spokojnie.
- Nie to, coś co nie zdarza mu się często.
- Zamówimy striptizerki, a wam striptizerów. Chociaż nie wiem czy nawet striptizer miałby ochotę się przed tobą rozebrać....
- Zayn ty skur... - nie dokończyła, bo Liam zasłonił jej usta.
- A, a, a... Nie przeklinamy, to nie miłe dla gardła, jak i otoczenia - Liam jak zwykle zaczął te swoje wywody.
- Dobrze w takim razie użyję przemocy - nim się obejrzałem Grace już na mnie siedziała i obkładała mnie albo pięściami po torsie, albo ścierką, którą chwyciła po drodze, gdy do mnie biegła.
- Nic nie czuję skarbie, jestem zbyt umięśniony, ha! - zaśmiałem się, a ona tylko zwiększyła siłę. Po chwili Liam, Harry i Zoey odciągnęli tą wariatkę ode mnie. Później z jednej z sypialni wyszedł Niall i Ellie, ten był bez koszulki, a ona tylko w koszulce. To przyprowadzało mnie tylko na jedną myśl...
- Ej, a tak w ogóle to, gdzie Sophie, Leah i Lou? - Harry jak zwykle wyskoczył jak Filip z konopi. Wszyscy włączyliśmy alarm ratunkowy i zaczęliśmy latać jak opętani, żeby ich znaleźć. Co jak co, ale po tych grzybkach wiele rzeczy można robić nawet o tym nie wiedząc. Chociażby wyjść na minus trzydziestostopniowy mróz. Na szczęście znaleźliśmy ich w ostatniej sypialni, gdzie słodko sobie spali, a Louis, obejmował obie dziewczyny swoimi ramionami. Spojrzałem na Liam'a, co dziwne nie patrzył wściekły z zazdrości na Sophie, tylko na Lee, co było dosyć dziwne, czyżby jednak mylił się co do swoich uczuć?

|Leah|

        Gdy tylko moje powieki uniosły się zobaczyłam siedmiu gapiów patrzących się na nas jak na ufo. Prawda była taka, że nam w trójkę najmniej odwaliło po tych całych grzybkach, bo oni najwięcej zjedli. Liam przykuł najbardziej moją uwagę. Patrzył na mnie jakby chciał mnie zabić, ale też zobaczyłam zazdrość w jego oczach. Ah więc to tak? Zaśmiałam się w duchu. Zrozumiałam to już jakiś czas temu, że moje uczucia do Liam'a są nieco głębsze niż się to wszystkim wydaje... Problem w tym, że on nigdy nie odwzajemniał ich, a tutaj niespodzianka w postaci zazdrości. Mój chytry plan, który powstał w mojej głowie wywołał uśmiech na mojej twarzy. Przytuliłam się mocniej do Louis'a, który od razu to odwzajemnił.
- Nic im nie jest, to fajnie! Kto chce jeść? - cały podenerwowany wyszedł z pokoju, nawet nie czekając na odpowiedź.

***

       Siedzieliśmy przy dużym stole i zajadaliśmy się pyszną owsianką zrobioną przez Grace. Zayn miał opory co o do choćby skosztowania jej, ze względu na swoją dumę, ale gdy tylko poczuł pyszny zapach, zmiękł. Spojrzałam na Lou.
- Jesteś brudny Louie - powiedziałam najsłodziej jak potrafiłam i starłam kawałek owsianki z jego policzka serwetką. Było to trochę nie w porządku ze względu na Tommo, który był cały w skowronkach, kidy go tak traktowałam, ale musiałam go wykorzystać, nie miałam innego wyjścia. Liam na przeciwko mnie zacisnął mocniej widelec. To działało, a ja czułam co raz to większą satysfakcję....

|Liam|

        Nie rozumiałem tego. Dlaczego czułem taki ucisk w żołądku, kiedy patrzyłem jak Leah flirtuje z Louis'em. W końcu zawsze była dla mnie jak siostra, to Sophie od pierwszego spotkania znaczyła dla mnie coś więcej. Siedzieliśmy na kanapie, a Zoey rozłożyła rzutnik abyśmy mogli sobie obejrzeć film jak w kinie. Leah usiadła pomiędzy mną, a Tomlinsonem i podała mu popcorn. A ja to kurde co?! Też lubię popcorn! Pomyślałem wściekły. Nagle szepnęła mu coś do ucha, a ten zaśmiał się jak głupi.
- Naprawdę? Liam? - szepnął. Lee widocznie zapomniała, że mój słuch jest tak dobry jak słuch dżdżownicy. Jeszcze mnie obgadywała, a siedziałem tuż obok niej. To co teraz odczuwałem wychodziło o wiele wyżej od białej gorączki.
        Przez całą komedię, którą oglądaliśmy te dwie papużki ciągle szeptały. Ich ciche chichy i achy doprowadzały mnie do szału. W końcu się przesiadłem koło Zayn'a, który fuczał na wszystkie strony jak lokomotywa. Ten dzień był straszny. Nie dość, że nudny i już marzyłem, żeby pójść na deskę, to jeszcze oglądaliśmy film, który powinien być fajny, a był równy flakom z olejem. Miejmy nadzieję, że chociaż urodziny Harr'ego będą ciekawe. W końcu  w jego urodziny zawsze musiały dziać się jakieś rzeczy jak z kosmosu...

````````````````````````````````````````````````````````

Trochę nudny, ale jest, bo mnie męczycie. Nie będę się rozpisywała.... Mam tylko dwie sprawy:

1. SONDA (kolejna), głosujcie, bo to dla mnie ważne :D

2. Jeśli CZYTACIE = KOMENTUJECIE, nie muszą być to jakieś rozpiski nie wiadomo jak długie (chociaż są miłe) mogą to być krótkie wypowiedzi, jeżeli się wam podobał to tak piszecie, a jeśli nie to piszecie, że się wam nie podobał. Lubię szczerość przynajmniej będę wiedziała, czy wszystko dobrze napisałam czy nie :)

Z góry dziękuję i życzę wam aby ten ostatni miesiąc wakacji był dla was jak 
 najbardziej udany.