piątek, 30 marca 2012

~ Rozdział Dwunasty ~


|Grace| 18 Lipca

            Promienie słoneczne raziły moją zaspaną twarz. Z kim miałam spać tej nocy znów zadecydował rzut monetą. Co prawda grali bez Zayn’a, który gdzieś wyszedł bez słowa. „Zwycięzcą” został Harry. Cóż już wolę tego brudno – myślca niż chrapiącego Loui’ego lub pierdzącego Niall’a. Leżałam sobie, a moje myśli głównie skupiały się na Zayn’ie. Wszystko się teraz ułoży, pomyślałam. To prawda, że tylko jak widzę Zayn’a moje serce od razu mocniej bije, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Zastanawiało mnie, gdzie znikł Zayn na całą noc. Spojrzałam na śpiącego jeszcze loczka. Był w samych bokserkach. To i tak sukces, bo bardzo chciał spać bez niczego. Na szczęście Liam pomógł mi w negocjacjach. Przewróciłam się na plecy. Harry otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju. Spojrzał na mnie.
- Czy między nami coś zaszło tej nocy?
- Nie, zboczeńcu – odpowiedziałam, a on głośno westchnął z niezadowolenia.
- Szkoda – wstał i poszedł do łazienki. Zeszłam do kuchni.
- Witoj! – krzyknął mi do ucha Lou.
- Musisz tak krzyczeć? Co zrobiliście dobrego do jedzenia? – zapytałam, rozglądając się po kuchni.
- W sumie to nic... Czekamy na naszego kucharza Harolda – odpowiedział Niall.
- Może ja coś zrobię? Naleśniki? – spytałam, a oni zaczęli się cieszyć jak szczeniaki – tak w ogóle, gdzie jest Zayn? Już dwunasta – dodałam.
- Pewnie dalej śpi. Możesz potem iść go obudzić – powiedział Liam.
            Zrobiłam naleśniki, wyciągnęłam syrop klonowy, dżem i wszystkie inne dodatki do tego dania. Gdy wszyscy już jedli, poszłam na górę do pokoju mulata, aby go obudzić. Otworzyłam cicho drzwi i zajrzałam do środka. Na wprost od drzwierzy było łóżko, a w nim śpiący Zayn z jakąś laską. Ukłuło mnie w sercu, myślałam, że on coś do mnie czuje. Szybko wyszłam z pokoju i niechcący trzasnęłam drzwiami. Zeszłam na dół i zasiadłam między Harry’m, a Louis’em. Zaczęłam dźgać widelcem mojego biednego naleśnika. Dlaczego, kiedy zawsze myślę, że wszystko będzie dobrze to tak nie jest. Co zrobiłam, że teraz los się na mnie mści. Jak nie Jay, to moja matka, a teraz jeszcze Zayn. Harry zauważył moje przygnębienie:
- Coś się stało? – na jego odpowiedź w kuchni pojawił się Zayn ze swoją blond duperą. Wszyscy spojrzeli na nich. Loczkowaty mruknął tylko „wszystko jasne”.
- Cześć wam, to jest Alison – przedstawił nam ją Zayn. Wszyscy tylko pokiwali głowami bez entuzjazmu.
- To ja będę się zbierała. Pa skarbie – powiedziała do Zayn’a i pocałowała go w policzek. Zaczęłam jeszcze mocniej kroić naleśnika, że aż zrobiłam wielką czarną rysę na ich białym talerzu. Czarnowłosy zadowolony usiadł przy stole i zaczął jeść swoją porcję. Wstałam od stołu i podeszłam do blatu, na którym leżały moje tabletki. Siłowałam się z wieczkiem. W końcu Liam podszedł do mnie i otworzył pudełeczko bez problemu. Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym troski. To trochę mi pomogło.

|Zayn|

            W kuchni panowała dziwna atmosfera. Mój wzrok ciągle sprowadzał się na Grace. Podeszła do blatu i siłowała się pudełkiem. Wciąż uwielbiałem oglądać jak wykonuję jakiekolwiek czynności. Liam do niej podszedł i otworzył pudełko. Poczułem ukłucie w sercu. Już dziś wyjeżdżamy. Nie będę jej widział przez następne dwa tygodnie, a może i dłużej, nigdy nie wiadomo co nasz menadżer może sobie umyślić. Myślałem, że jeżeli pójdę na imprezę i wywrę jakąś laskę to to mi pomoże, ale nic z tego. Wciąż moje myśli głównie skupiały się na Grace.
            Około trzeciej Grace poszła do domu. Ze wszystkimi się wyciskała, na mnie nawet nie spojrzała. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Leżałem na łóżku z laptopem. Do pokoju wparował Liam.
- Puka się – powiedziałem oschle.
- Co z tobą?! – od razu krzyknął.
- A co ma być? – odpowiedziałem wciąż patrząc na ekran komputera.
- Ta laska dzisiaj? Myślałem, że czujesz coś do Grace – powiedział po czym usiadł na moim łóżku.
- Bo czuję, ale ktoś mi ją zgarnął – mruknąłem.
- Kto niby? – popatrzył na mnie zdziwiony.
- Ymm no ty – popatrzyłem na niego – widziałem was wczoraj.
- Zayn... To nie tak ona jest dla mnie jak siostra – próbował się tłumaczyć.
- Nie wiedziałem, że całujesz się z siostrami – odburknąłem.
- Nie byłem pewny swoich uczuć do niej, dlatego to zrobiłem. Zayn wiesz jak ona się teraz czuje? Powiedziałem jej co do niej czujesz, ona powiedziała, że też traktuje cię nie tylko jako przyjaciela – nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Wystarczyło, że tylko spojrzałem w oczy Liam’a, a on już mnie rozumiał. Wstał i poklepał mnie po ramieniu.
- Jesteś idiotą – powiedziałem do siebie, kiedy Liam wyszedł.

|Grace|

            Weszłam do domu jak gdyby nigdy nic. Skierowałam się już w stronę schodów, kiedy matka mnie zatrzymała mnie:
- Martwiłam się.
- Naprawdę? – prychnęłam. Wyrwałam się z jej uścisku i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Dostałam sms’a:
Zayn żałuje, uwierz mi : )
Był od Liam’a. Ta wiadomość wiele mi nie dała, chociaż w duchu pojawiła się iskierka nadziei.

                                           ~ *** ~

            Ja, Ellie i Zoey żegnałyśmy się z chłopakami. Ze wszystkimi tuliłam się mocno oprócz Zayn’a.
- Może kiedyś do was wpadniemy? – powiedziała Zoe.
- Byłoby super! Jesteście zawsze mile widziane – ucieszył się Niall tuląc do siebie chyba po raz tysięczny Ellie. W końcu chłopcy zaczęli wchodzić do ich busa. Zayn za nim wszedł, spojrzał na mnie. Stał tak chwilę w miejscu bez ruchu. Nagle podszedł do mnie i się przytulił. Trochę mnie to zdziwiło, ale kiedy poczułam jego zapach od razu mocniej się w niego wtuliłam. Po kilkunastu sekundach odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie. W jego oczach wyczytałam przeprosiny. Choć w sumie nie musiał mnie za nic przepraszać, bo przecież nie jesteśmy razem. Odwrócił się ode mnie i poszedł w stronę auta. Zatrzymał się jeszcze przed wejściem, po czym znów wrócił się do mnie i pocałował prosto w usta. Zamurowało mnie, nie spodziewałam się tego. Jego usta były takie miękkie. Choć było to tylko delikatne cmoknięcie to i tak byłam cała w skowronkach. Moje serce waliło jak szalone, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chwilę później odsunął się ode mnie, seksownie się uśmiechnął i zaczął się cofać, ale wciąż był przodem do mnie. Kiwał lekko głową z zadowolenia. Wreszcie wsiadł do autobusu, z którego można było usłyszeć głośne „uuuu”.

|Leah| 2O Lipca

            Siedziałam w garderobie i malowałam jedną z modelek.
- Możesz być trochę delikatniejsza?! – spytała ostro.
- Gdybyś się nie wierciła to tak byłabym delikatniejsza – odgryzłam się.
- Chcesz zostać bez pracy? – uniosła jedną brew.
- I tak to mój ostatni dzień tutaj – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Dobra modelki są już gotowe? – zapytał mnie fotograf Alex.
- Tak ta jest ostatnia – popudrowałam ją jeszcze delikatnie i puściłam wolno.
- Przepraszam za tą, jest trochę kapryśna... – przepraszał mnie Al.
- Trochę? – zaśmiałam się.
- Idź teraz do drugiej garderoby. Jest tam zespół, który musisz trochę wymalować, no i poprawić fryzury.
- Tak jest! – krzyknęłam, a on klepnął mnie w tyłek. Wyszłam z pierwszej garderoby, musiałam przejść przez plan zdjęciowy, aby wejść do drugiej. W tle leciała już muzyka sprzyjająca robić zdjęcia. Szłam do rytmu muzyki. Otworzyłam drzwi, a w środku zastałam pięciu chłopaków. Jeden stanął i spojrzał na mnie jak wryty, ja z resztą też byłam zdziwiona. Nic, a nic się nie zmienił. Wciąż pamiętam jak zawieraliśmy przymierze nieskończonej przyjaźni, kiedy mieliśmy dziesięć lat.

Dodałabym ten rozdział o wiele wcześniej ale musiałam się trochę się zastanawić nad tym rozdziałem i nie za bardzo mi się podoba... Jak widzicie jest nowa postać mam nadzieję, że was trochę zainteresowała : )
Piszcie co myślicie C:
15 komentarzy = nowy rozdział
m

środa, 28 marca 2012

~ Rozdział Jedenasty ~


|Liam| 17 Lipca

Szybko podniosłem się do pozycji siedzącej. Znów ten przeklęty sen. Spojrzałem na zegarek, dochodziła piąta rano. Popatrzyłem na Grace, która też się przebudziła.
- Znów coś ci się śniło Liam? – zapytała trochę zaspanym głosem.
- Tak... Przepraszam, że cię obudziłem.
- Nie przepraszaj – uśmiechnęła się – i tak ciężko mi się spało - opadłem na poduszkę, Grace poszła za moim przykładem.
- Co jest takiego w tym śnie, że zawsze budzisz się w taki sposób? – szepnęła.
- To naprawdę długa historia... Może kiedyś ci opowiem, na razie nie jestem w stanie tego powiedzieć na głos... – powiedziałem i przymknąłem oczy – dlaczego nam nie powiedziałaś, że tak przeżywasz rozstanie z Jay’em? – zmieniłem temat.
- Nie chciałam się nad sobą użalać... Po za tym jest mi tak głupio. Wszyscy byli przeciwko niemu, a ja im nie wierzyłam tylko wmawiałam sobie, że jestem w nim zakochana.
- Każdy w życiu popełnia błędy, ja też popełniłem jeden wielki - wstałem – idę coś zjeść, raczej już nie zasnę – skierowałem się w stronę drzwi.
- Też pójdę, jestem głodna – podeszła do mnie. Uśmiechnąłem się. Schodząc na dół usłyszeliśmy głośne chrapanie.
- Matko, kto to? – zapytała, śmiejąc się.
- Louis. Między innymi dlatego ma pokój na dole – odpowiedziałem. Poszliśmy do kuchni, zajrzałem do lodówki – To tak do wyboru masz jajka, jajka lub jajka. Tak więc co lubisz najbardziej?
- Poczekaj trudny wybór... Może jajka? – zapytała.
- Dobrze, muszę się przyznać, że robię pyszną jajecznicę – mrugnąłem do niej.
- Naprawdę? To bardzo trudna potrawa do ugotowania... – zaczęła się śmiać.
- No wiem i na tym kończą się moje kucharskie umiejętności...

|Grace|

            Jedliśmy ciągle się śmiejąc i rozmawiając.
- Jutro już wyjeżdżacie? – spytałam.
- Tak, ale dopiero wieczorem. Będziemy musieli wszędzie poruszać busem, bo wszystkie loty są odwołane z powodu pogody.
- Cóż podejrzewam, że będziecie mieć przy tym dużo zabawy.
- O co się pokłóciłyście z Ellie? – nagle spytał.
- Zdenerwowała mnie. W ogóle do mnie nie dzwoni, ani nie odbiera, a potem ma jeszcze pretensje, że nic nie wie o mojej depresji – szybko odpowiedziałam.
- Rozumiem – do kuchni wpadł Louis:
- Jest szósta rano, ludzie ja śmiecie mnie budzić!
- Spokojnie, spokojnie – zaśmiał się Liam – przynajmniej będziesz miał długi dzień.
- No nie wiem. Mam nadzieję, że zostawiliście mi trochę jajecznicy – podszedł do patelni, na której nic już nie było. Ja i Liam spojrzeliśmy po sobie – co to ma być?! Nawet już nie pomyśleliście o mnie! – zajrzał do lodówki. Po długim zastanawianiu się wyciągnął jajka, które były jedynym produktem w lodówce.
            Przez resztę poranka oglądaliśmy w trójkę powtórki seriali, które zawsze lecą rano. Jako pierwszy dołączył do nas Niall krzycząc, że jest głodny.
- Zostawiłem ci trochę jajecznicy, bo ja myślę o innych w porównaniu do niektórych – spojrzał na nas morderczo.
- Sorry Lou, ale ja już wolę sam sobie coś przyrządzić. Twoje potrawy bywają niebezpieczne... – podsumował i poszedł do kuchni.
- Jesteście okropni – zrobił smutną minkę. Przytuliłam się do niego, na co od razu pojawił się mu uśmiech na twarzy. Godzinę później po schodach zaczął schodzić Harold, który nic na sobie nie miał. Louis i Liam zakryli mi oczy swoimi dłońmi.
- Harry! Zapomniałeś, że dzisiaj nocuje u nas dziewczyna?! – skarcił go Liam.
- No to co? Niech ogląda moje wdzięki – chociaż go nie widziałam to wiem, że miał na twarzy ten swój cwaniacki uśmieszek.
- Jesteś obrzydliwy, ja tu jem – usłyszałam głos blondyna. Po paru chwilach chłopcy opuścili ręce. Harry miał na sobie już dres.
            Około południa dopiero wstał Zayn, którego włosy wyglądały jakby go prąd pokopał. Harry i Niall poszli na zakupy. Do domu wpadły Ellie i Zoey.
- Słuchajcie Grace zaginęła! – powiedziały przejęte po czym spojrzały na mnie – Grace! To już nie łaska zadzwonić?
- Przepraszam, tak jakoś wyszło – wydukałam.
- To ja przepraszam za moje wczorajsze zachowanie. To było głupie – Ellie podeszła do mnie i przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.
- To już nieważne – powiedziałam.
            Resztę dnia spędziliśmy na leżakach w ogrodzie lub przed telewizorem. Wyjaśniłam dziewczyną, dlaczego nie wróciłam do domu. Na obiad postanowiłam, że przygotowałam mój specjał, którym zawsze wszyscy się zachwycają.
- Obiad! – krzyknęłam z kuchni. Wszyscy jak torpeda wpadli do pokoju i zasiedli przy stoliku. Na środek postawiłam talerz z mięsem i miskę z sałatką.
- Co to za mięso? – zapytał Zayn.
- Nie martw się to nie wieprzowina. Kurczak – poklepałam go po ramieniu.
- Trochę się boję – powiedział Louis.
- Ty lepiej się bój tego co będzie jeśli tego nie zjesz – groziłam mu. Wszyscy nałożyli sobie swoją porcję, tylko Niall od razu dał sobie podwójną porcje.
- To jest pycha!! – krzyknął blondyn z pełną buzią, wszyscy krzyknęli, że się z nim zgadzają.
- Z czego robisz ten sos? – zapytał Harry.
- Tajemnica – odpowiedziałam szybko.
- No przestań. Musisz mi powiedzieć – zrobił szczenięce oczy.
- Przykro mi nie powiem ci – wzruszyłam ramionami.
            Po obiado – kolacji wszyscy usiedli przed telewizorem. Ja postanowiłam pójść na zewnątrz. Siedziałam sobie na leżaku i wdychałam świeże powietrze. Po chwili ktoś usiadł koło mnie.
- Ładna pogoda jak na Londyn – usłyszałam głos Liam’a.
- To prawda – uśmiechnęłam się.
- Cieszę się, że pogodziłyście się z Ellie – powiedział, spojrzałam w jego brązowe oczy.
- No wiesz my nie umiemy gniewać się na siebie dłużej niż dzień.
- Znam to – odpowiedział. Zaczął się do mnie zbliżać, w końcu jego usta znalazły się na moich. Szybko się cofnął.
- Przepraszam – mruknął.
- Dobrze, że to zrobiłeś, bo inaczej nie wiedziałabym co dokładnie do ciebie czuję – odpowiedziałam. To prawda trochę mnie ciągnęło do Liam’a i miałam problem z określeniem moich uczuć do niego, ale teraz jestem w stu procentach pewna, że jest dla mnie tylko i wyłącznie jak brat.
- Trochę jak całowanie siostry – zaśmiał się.
- Tak. To było dziwne.
- Po za tym widzę jak Zayn na ciebie patrzy nie zrobiłbym mu tego.
- Co?
- No nie mów mi, że tego nie widzisz. Zmieniłaś go. Kiedyś ciągle chodził na imprezy i wyrywał laski, a teraz? Nie pamiętam kiedy ostatni raz był w jakimś klubie – wyznał, a moje serce zaczęło mocniej bić. Do reszty chłopaków miałam pewność co do nich czuję tylko nie do niego. Raz traktowałam go jak przyjaciela, ale potem, gdy widziałam był dla mnie kimś więcej niż tylko dobrym przyjacielem?

|Zayn|

            Zobaczyłem jak Liam zbliża się do Grace, po czym całują się. Wyszedłem z domu wściekły. Chciałem jej to powiedzieć przed wyjazdem te cztery słowa „zakochałem się w tobie”. Ale teraz to wszystko nie ma sensu. Liam zgarnął mi ją sprzed nosa. Koniec tego Zayn. Zakochałeś się i wcale na dobre ci to nie wyszło. Czas wrócić do stanu imprezowicza. Skierowałem się w stronę jednego z pobliskich klubów.

 
Tak wiec dzis troche krótszy niż zwykle. Nie wiem co mam myśleć o tym rozdziale także piszcie komentarze ^^
Tak w ogóle dziekuje za 4.200 wejsc i tyle komentarzy ; D

PS. Misia nie wariuj już z tymi anonimami jasne? ; )

15 komentarzy = nowy rozdział

poniedziałek, 26 marca 2012

~ Rozdziłał Dziesiąty ~


|Grace| 16 Lipca

            Podeszłam do ściany najciszej jak potrafiłam i przysłuchałam się rozmowie:
- Dzwonił do ciebie? – niedowierzała ciotka.
- Tak, nie wiedziałam co mam mu powiedzieć... – moja mama odpowiedziała.
- Widać, że się nie poddaje. Pytał się o nią? – powiedziała ciocia.
- Po to głównie dzwonił, to już pięć lat... – mój ojciec odszedł pięć lat temu, pomyślałam. Ale przecież matka mówiła, że on nie chcę mieć z nami żadnego kontaktu.
- W końcu to jej ojciec... – ciotka wypowiedziała te słowa z pogardą.
- Musiałam ją okłamać, nie mogła wiedzieć, że ojciec pisał do niej listy, dzwonił, bo...
- Bo co? Mamo – przerwałam jej.
- Grace. Myślałam, że wrócisz później...
- Dlaczego mnie okłamywałaś? Dlaczego mówiłaś, że ojciec nie chce ze mną rozmawiać?! – poczułam łzy pod powiekami.
- Miał złe znajomości, nie wyznaję żadnej religii... – mama zaczęła wymieniać.
- Co religia? To nie jest kurwa powód, żeby przerywać moje kontakty z tatą!
- Wyrażaj się! – wcięła się ciotka. Matka chwyciła się za głowę.
- Uznałam, że tak będzie lepiej dla ciebie...
- Tak rzeczywiście, piękne życie z ojczymem, który robi ci pranie mózgu, chodzenie do szkoły sióstr dominikanek, gdzie nie można mieć nawet rozpuszczonych włosów. W dodatku w ogóle już was nie obchodzę! – krzyknęłam i wyszłam z domu. Po policzkach ciekły mi ciurkiem łzy. Myślałam, że go nie obchodzę, że nie chce mieć ze mną do czynienia, tyle lat cierpiałam z powodu odrzucenia, które w ogóle nie istniało.
Gdzie mam teraz iść? Zadałam sobie pytanie. Na pewno nie wrócę do tego budynku, który mam nazywać domem. Skierowałam się do parku. Musiałam ochłonąć.

|Ellie|

            Zadzwoniłam na dzwonek domowy chłopaków. Nikt nie otwierał. Nacisnęłam klamkę, było otwarte, więc legalnie sobie weszłam. Po przedpokoju walały się brudne ubrania, które ciągnęły się aż do salonu. Poszłam w stronę pokoju z telewizorem. Harry i Louis grali na xbox’ie, ciągle się o coś kłócąc. Zayn siedział na fotelu naburmuszony koło niego stał kosz na brudy. To stąd wzięły się te ciuchy.
- Patrzcie Elka przyszła! – uradował się Lou – wygrałem hahaha! Jesteś zerem! – krzyknął do loczka. A ten poszedł wściekły do kuchni – ELKA - znów się do mnie zwrócił.
- Tylko nie Elka jasne?! – podeszłam do niego z zaciśniętą pięścią.
- Przepraszam, tylko proszę nie bij! – skulił się w wiewiórkę, a ja się zaśmiałam.
- Co się stało Zaynowi? – spytałam.
- Wkurzył się bo pomyliliśmy jego bluzkę ze szmatą do podłogi, po czym ją wyrzuciliśmy. Zayn szukał jej w naszej otchłani brudu, więc przyciągnął za sobą ten kosz. Teraz próbuje uspokoić w sobie gniew.
- Yhym... – podsumowałam – Zayn, jesteście sławni wystarczy, że napiszesz do firmy, która ją zrobiła i przyślą ci nową...
- No przecież! – ucieszył się i pobiegł do laptopa w jadalni.
- Myślałem, że przyjdziesz z Grace – powiedział Louis.
- Trochę się posprzeczałyśmy... – mruknęłam – gdzie Niall? – zmieniłam szybko temat. Chłopak z ADHD już otwierał usta by coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy trzask drzwiami.
- JESTEŚMY!! – do salonu wpadł Liam z Niallem obładowani siatami. Gdy blondyn mnie zobaczył był trochę zmieszany.
- Musimy pogadać – powiedzieliśmy jednocześnie. Położył siatki na podłodze i wyjął paczkę żelek. Ruszyłam za nim do jego pokoju. Gdy tylko się tam znaleźliśmy, zamknęłam drzwi i obróciłam się w jego stronę. Staliśmy chwilę w ciszy. Po czym podeszłam do niego i po prostu się przytuliłam.
- Przepraszam cię, wszystko zniszczyłam i... – przerwał mi wpychając do mojej buzi misia żelka po czym odwzajemnił uścisk.
- Wiesz, że nie potrafię się na ciebie długo gniewać, ale proszę nie rób więcej takich numerów – poprosił.
- To się nie powtórzy – odpowiedziałam i mocniej się do niego wtulając. Brakowało mi tego.
- Dobra koniec tych czułości – odsunął się ode mnie i poczochrał moje włosy. Zmarszczyłam nos.
            Zeszliśmy na dół. Powyłupialiśmy się z chłopaki. Harry zrobił lazanie, więc nie mogłam odmówić. Gdy wszyscy skończyliśmy zadzwoniła moja mama i prosiła, żebym wracała już do domu. Choć z wielką niechęcią, pożegnałam się z chłopakami. Na dworze było już ciemno.

|Grace|

            Robiło się coraz chłodniej. Miałam na sobie tylko cienki sweterek, przez co nieprzyjemny wiatr chłodził moje ciało. Dostałam dreszczy. Pierwsze na myśl przyszła mi Ellie, ale nie miałam ochoty teraz z nią rozmawiać. Zoey opiekowała się  Beth, więc nie chciałam jej przeszkadzać. Pozostali mi tylko chłopcy. Ruszyłam w stronę ich domu.
            Droga ciągnęła się w nieskończoność. Cała trzęsłam się z zimna. W końcu zobaczyłam mój cel. Niepewnie zadzwoniłam na dzwonek. Po paru sekundach otworzył mi Lou w samych bokserkach w marchewki.
- Grace jak tyś się ubrała?! Na dworze pizga jak cholera, właź do środka! – rozkazał mi. Posłusznie przekroczyłam próg i poczułam przyjemne ciepło – Patafiany! Zbiórka w przedpokoju! – wszyscy zjawili się jak burza – nasza piękna niewiasta potrzebuje pomocy! Harry leć po jakiś koc i ciepły ciuch! Liam przygotuj herbatę lub kakao. Co wolisz słonko? – zwrócił się do mnie.
- Kakao – odpowiedziałam szybko.
- Kakao! – Liam pobiegł do kuchni – Niall zrób coś do jedzenia, a ty Zayn przytul tę damę, bo widać, że coś się stało – spojrzał na niego znacząco – ja muszę się ubrać – poleciał na górę. Co jak co, ale humor potrafił poprawić. Zayn chwycił mnie za rękę i pociągnął do salonu. Usiedliśmy na kanapie.
- Masz lodowate ręce! – krzyknął oburzony – co się stało? – zapytał nie puszczając moich rąk z czego się bardzo cieszyłam bo dawały mi przyjemne ciepło. Do salonu wszedł Harry. Pod pachą trzymał koc, a w rękach bluzę.
- Powstań! – powiedział władczym tonem. Podniosłam się niechętnie. Założyłam bluzę, pachniała perfumami Harolda. Zawinął mnie w koc, poczułam się jak w kokonie. Usiadłam z powrotem na kanapie. Niall przyniósł mi rosół, a Liam kakao. Wszyscy usiedli koło mnie. Dołączył do nas Loui już ubrany. Zajął fotel. Popatrzyli na mnie wyczekująco. Głośno westchnęłam i opowiedziałam im co zaszło w domu. Mieli zdziwione miny.
- Dobrze, że przyszłaś do nas – ciszę przerwał Harry.
- Mamy nadzieję, że zostajesz u nas na noc – dodał Liam – jest już późno.
- Jeśli to nie będzie kłopot – mruknęłam.
- Przestań kochana. Tylko będziesz musiała spać w moim pokoju, bo widzisz nasz pokój gościnny jest zawalony przez czyjeś ubrania... –  Lou spojrzał na Zayna.
- No co? Nie moja wina, że dostałem pokój z najmniejszą garderobą i że firmy odzieżowe mnie ubóstwiają i przysyłają ciągle nowe ubrania. A tak w ogóle, to myślę, że Grace najbezpieczniejsza będzie w m o i m pokoju – powiedział.
- Najbezpieczniejsza to ja będę na kanapie – powiedziałam jedząc cieplutki rosołek.
- Nie, nie, nie! – krzyknęli wszyscy razem. Zaczęli się kłócić.
- Hej, hej. Może rzucicie monetą? – zaproponowałam. Ich „eliminację” się zaczęły. W końcu wygrał Liam. Reszta krzyknęła oburzona. Wywróciłam oczami.
- Musisz zostać na drugą noc nie ma innej opcji – wzruszył ramionami Lou.
- Dobra zobaczymy – wzięłam pilota i włączyłam telewizor.
- Toooy Stooory!! Grace oglądamy – uradował się Liam. Reszta nie miała zbyt zadowolonych min. Zaśmiałam się. Skończyło się na tym, że oglądałam tylko ja i Liam, Zayn oczywiście spał. Harry i Lou siedzieli na twitcamie, a Niall się czymś obżerał i odpisywał fankom na twitterze. Pomogli mi w zapomnieniu o wszystkim co się dziś wydarzyło. Zadzwoniłam do naszej gosposi Janette, która przyniosła mi moje tabletki, przez co reszta dowiedziała się o mojej depresji. Na szczęście nie gniewali się długo. Janette obiecała nie mówić mojej mamie, gdzie jestem.
            Film się skończył. Liam rozkazał mi wziąć prysznic, bo brudasa do swojego łóżka wpuszczać nie będzie. Ruszyłam do wskazanej przez niego łazienki.
- Kto używa żelu truskawkowego?! – krzyknęłam. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- No co? Ładnie pachnie! – oburzył się Liam. Zaśmiałam się pod nosem. Myślę, że najlepszym lekiem na depresję byłoby wysłanie cierpiącego na tą chorobę do tego domu. Po paru dniach wyszedłby pełen szczęścia. Ze mną może być podobnie. Zanim zdążyłam się rozebrać ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę – powiedziałam. Zza drzwi wyjrzał Harry – coś się stało? - spytałam.
- Nic, nic, tylko przyniosłem ci ręczniki.
- Ale tu leży ich pełno – wskazałam na półkę.
- Lepiej ich nie używaj, dobrze ci radzę – popatrzył na mnie porozumiewawczo. Pokiwałam głową. Harry położył ręczniki na umywalce i wyszedł. Zamknęłam drzwi i weszłam pod prysznic. Gdy już byłam cała świeża i pachnąca truskawkami. Owinęłam się w ręcznik, który był bardzo króciutki. Super. Wyszłam z łazienki, przez korytarz akurat przechadzał się Harry.
- Krótszego ręcznika nie mogłeś mi dać? – spytałam sarkastycznie.
- Faceci nie potrzebują długich ręczników. Ciesz się, że dostałaś czysty. Po za tym mi to nie przeszkadza – te jego brudne myśli.
- Mam majtki, więc wiele nie zobaczysz – odgryzłam się. Na korytarz wszedł Zayn.
- No nie wiem nie zapominajmy o górze – pokazał na klatkę piersiową i spojrzał uśmiechnięty na Zayna.
- Górę już widziałem – powiedział zaspany Zayn, a ja skarciłam go wzrokiem.
- Co takiego?! – loczek się ożywił. Zayn teraz zrozumiał co powiedział.
- Hehe – mulat zaśmiał się nerwowo. Spojrzałam na niego wzrokiem mordercy i weszłam do pokoju Liama.
- Dobra tu masz ubrania do spania – wskazał na spodnie dresowe i bluzkę – zaraz wracam, a ty się przebierz. Pokiwałam głową. Wyszedł, a ja szybko wskoczyłam w ciuchy. Zadowolona weszłam do milusiego łóżka. Po paru minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
- Wchodź – powiedziałam. Liam był pod prysznicem, tak wywnioskowałam z jego mokrych włosów i piżamie. Położył się koło mnie.
- Chce ci się spać? – spytałam.
- Nie bardzo, a tobie? – pokręciłam głową – to co oglądamy jakiś film? – zapytał.
- Dobra, ale co?
- No wiesz skoro już obejrzeliśmy jedynkę Toy Story.... – zaśmiałam się.
- Dobra w końcu obiecałam ci w Los Angeles, że obejrzymy wszystkie części – uradowany podbiegł do telewizora i go włączył. Obejrzeliśmy drugą część, po czym zasnęliśmy.


 
Z góry przepraszam za błędy, ale dzisiaj coś nie mogłam się skupić ; )
Domyślam się, że te wszystkie komentarze od anonimów to jedna osoba xD i powinnam je liczyć jako jeden komentarz, ale dobra. Dzięki ci anonimie C:
W następnym rozdziale, lub w jeszcze następnym pojawi się nowy bohater.
15 komentarzy = nowy rozdział

niedziela, 25 marca 2012

~ Rozdział Dziewiąty ~


|Ellie| 16 Lipca

Leżałam na moim łóżku trzymając telefon w ręku. Zadzwonić do niego, czy nie? Już kliknęłam na kontakty i wybrałam jego numer. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę zanim się połączyło. Głośno westchnęłam. Patrzyłam się w biały sufit. Dlaczego boisz się do niego zadzwonić? Przecież to twój najlepszy przyjaciel Ellie. Mówiłam do siebie w myślach. Obróciłam się na bok i spojrzałam na szafkę nocną, na której stało zdjęcie taty.
- Ty w tej sprawie byś mi doradził – powiedziałam do zdjęcia. Spojrzałam na zegarek, dopiero dziesiąta. Wstałam z łóżka i poszłam do szafy, wyciągnęłam stare czarne legginsy i naciągniętą bluzkę. Dziś nie ruszam się z domu, tak sobie postanowiłam. Nagle ktoś zadzwonił na dzwonek drzwi. Podbiegłam do drzwierzy i je otworzyłam. Za progiem ujrzałam niepewnie uśmiechającego się Harr’ego. W ręku trzymał bukiet kwiatów.
- Harry...
- Możemy porozmawiać? – spytał cicho.
- Tak, wejdź do środka – zaprosiłam go. Harry wszedł do domu, jeszcze u mnie nie był, więc rozglądał się z zaciekawieniem po przedpokoju.
- To dla ciebie – podniósł kwiaty – za to, że jestem takim dupkiem.
- Nie jesteś dupkiem – powiedziałam szybko – zachowałeś się jak dupek, a to różnica – szczerze się uśmiechnęłam i wzięłam od niego kwiaty.
- To bardzo miłe z twojej strony – powiedziałam, wąchając bukiet.

|Harry|

            Jej dom był bardzo kolorowy. Oczywiście nie było to przesadzone. Ściągnąłem buty i poszliśmy w głąb domu. Na ścianach wisiały głównie zdjęcia Ellie, jako małej dziewczynki. Przyjaciółka zabrała mnie do kuchni, tam wyjęła mały wazonik, wlała wody i wsadziła do niego prezent ode mnie.
- Napijesz się czegoś? – spytała – moja mama zrobiła koktajl owocowy, chcesz?
- Pewnie – usiadłem przy stoliku. Kuchnia była mała i bardzo przytulna. Patrzyłem na Ellie, jak robi poszczególne czynności. Dalej trochę mnie do niej ciągnęło. Chociaż teraz traktowałem ją bardziej jak siostrę, a to naprawdę dobry znak. Dziewczyna postawiła dwie szklanki z lekko różowym napojem. Zrobiłem łyk.
- To jest pyszne! – uradowałem się.
- Taki nasz specjał – lekko się uśmiechnęła się. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. W końcu postanowiłem się odezwać.
- Słuchaj, przepraszam za wczoraj. To było dziwne i jest mi tak cholernie głupio...
- Daj spokój, owszem może to było dziwne – przyznała mi rację.
- To co przyjaciele? – spytałem, wyciągając rękę.
- To będzie dziwna przyjaźń, ale tak – chwyciła moją rękę.
- Musisz nas odwiedzić – powiedziałem – zwłaszcza Niall’a.
- Niall’a? On chce jeszcze ze mną rozmawiać? – spytała zdziwiona.
- Nawet nie masz pojęcia jak on za tobą tęskni.
- Naprawdę? – nie wierzyła mi.
- Tak kurwa naprawdę! – wkurzyłem się.
- Co ty taki nerwowy. Luzik w ramionka – oparła się o krzesło.
- Przepraszam, to jak kiedy nas odwiedzisz? – zmieniłem szybko temat. Nerwy z tego powodu, że po wizycie u Ellie, mam zamiar odwiedzić kogoś jeszcze.
- Może jutro? – powiedziała.
- Ok, czyli dziś wieczorem. To do zobaczenia.
- Bardzo zabawne Styles, te twoje żarciki... – powiedziała.
- Przyjdź dzisiaj i zgarnij po drodze Grace – oznajmiłem.
- Zoey też byś chciał co? – uśmiechnęła się cwano. A ja spuściłem głowę.
- Ok, podzwonię i przyjdziemy. A teraz może jakiś mały uścisk co? – spytała, robiąc słodki uśmieszek.
- No skoro nalegasz – podszedłem do niej i ją mocno przytuliłem. Pożegnaliśmy się i wyszedłem. Miałem adres Zoey, więc poszedłem w jego stronę, jej dom nie znajdował się daleko od domu Ellie, dlatego zdecydowałem, że się przejdę. Na Ellie wciąż mi zależało. Jeżeli chodzi o uczucia to zawsze miałem z nimi problemy. Nie umiałem uznać czy kogoś kocham, czy może tylko lubię. Jeszcze przed x-factorem, gdy miałem dziewczyny to nie wiedziałem czy je kocham, czy może też nie. Z Ellie fajnie się gadało i lubiłem się do niej przytulać. Co poradzić. Ale Zoey to zupełnie coś innego. Chociaż jej pierwsze spojrzenie na mnie było żądne mordu, to i tak mi się spodobała. Dlaczego jest dla mnie taka nie miła?

                                      ~ *** ~

            Stałem pod drzwiami jej domu. W końcu niepewnie zadzwoniłem na dzwonek. Po paru sekundach otworzyła dziewczyna, o której nie mogę przestać myśleć. Miała rozczochrane włosy, jakiś t-shirt i workowate spodnie dresowe. Na rękach trzymała małe dziecko. Chwila, dziecko?!
- Co ty tu robisz prześladowco? – spytała, mrużąc oczy.
- Ciebie też miło widzieć, przyszedłem cię odwiedzić.
- To nie najlepsza pora – spojrzała na zapłakaną dziewczynkę.
- To twoje dziecko? – słowa same wychodziły z moich ust.
- Tak pacanie – wywróciła oczami.
- Czyli nie, co się stało? – spojrzałem na małą, która jeszcze bardziej zaczęła ryczeć.
- Też chciałabym wiedzieć, nie mówi jeszcze za dobrze, zaraz nogi mi odpadną, od ósmej próbuję ją uspokoić.
- Daj mi ją – powiedziałem bez zastanowienia.
- Jak chcesz – odpowiedziała i podała mi tego małego, słodkiego szkraba.
- Jak ma na imię? – spytałem.
- Beth, idę zrobić coś do picia – ruszyła jak mi się zdaję w stronę kuchni, przelotnie wskazując mi salon. W pokoju dziennym walały się wszędzie zabawki. Usiadłem na kanapie.
- Jestem Harry – posadziłem ją sobie na kolanach, twarzą do mnie. Beth już nie płakałam. Przecierała oczy i mi się przyjrzała, po czym szeroko się uśmiechnęła. Nie patrzyła na mnie. Z zafascynowaniem zaczęła dotykać moich włosów. Do pokoju weszła Zoe, z dwoma kubkami i buteleczką dla Beth.
- Coś tu dziwnie cicho, widzę, że moja mała kuzynka zainteresowała się czymś ciekawym – szczerze się uśmiechnęła. Uwielbiałem gdy to robiła. Mała delikatnie pociągnęła za jeden z moich loczków, który wrócił na swoje miejsce jak sprężynka, to jeszcze bardziej ją uszczęśliwiło.

|Zoey|

            Dobra przyznaję w tym momencie Harry spadł mi z nieba. Leżałam na kanapie popijając herbatę. Bethany bawiła się z Harr’ym samochodzikami. Beth była taką małą chłopczycą co mi się bardzo podobało. Harry zdobył u mnie dużego plusa za to co dzisiaj zrobił. Nie zostawił mnie z nią tylko dał mi odpocząć, bawiąc się z nią. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Harry od razu to zauważył i też się uśmiechnął. Odłożyłam pusty już kubek i położyłam się z powrotem na kanapę. Oczy same mi się zamykały, próbowałam zachować kontakt ze światem, ale niestety nie udało się.
            Otworzyłam oczy trochę nie ogarnięta co właściwie się dzieje. Jezus Maria, Beth! Pomyślałam. Szybko wstałam co nie było dobrym pomysłem, bo zakręciło mi się w głowie. Potknęłam się o pluszaka i upadłam. Świetnie. Boże gdzie jest Beth. Jeśli coś jej się stało. Martwiłam się. Przeszukałam kuchnię, gabinet mamy, przedpokój, łazienkę. Na górę nie mogła pójść bo zablokowałam jej dostęp krzesłami. Zobaczyłam, że drzwi tarasowe są otwarte.
- Nie, nie, nie! – jeszcze trochę i się zesram ze strachu. Poważnie. Wyszłam na dwór. W cieniu na naszej kanapie ogrodowej leżała Beth i Harry. No tak Harry, zupełnie zapomniałam. Obydwoje spali. Mała chyba bardzo go polubiła, bo była mocno w niego wtulona. Po cichu się wycofałam, ale i tak obudziłam Harr’ego.
- Ojeju, ale się tu dobrze śpi – powiedział, po czym ziewnął.
- Tak wiem często tu przychodzę zrobić sobie drzemkę – odpowiedziałam. Delikatnie wzięłam kuzynkę na ręce i zaniosłam do mojego pokoju. Harry pomógł mi odsunąć krzesła, abym miała dojście do schodów.
            Gdy już mała spała u mnie w łóżku, zeszliśmy z Hazzą na dół.
- To co, będę się zbierał – powiedział niechętnie. Też nie byłam szczęśliwa, że już idzie – myślałem, że może dzisiaj wpadniesz do nas, ale widzę, że jesteś trochę zajęta.
- Tak, ciocia będzie po nią dopiero o ósmej wieczorem – stałam tak i nie wiedziałam co zrobić, w końcu podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Chyba na początku nie wiedział co ma zrobić, to w końcu objął mnie swoimi rękami – dzięki za wszystko, naprawdę. Chyba bym padła trupem, gdybyś nie przyszedł. Teraz muszę ci się jakoś odwdzięczyć.
- Już to zrobiłaś – powiedział – chociaż... Jeszcze jedna rzecz – odsunął się ode mnie i pokazał na policzek. Wywróciłam oczami. Dobra niech mu będzie. Już miałam go pocałować, gdy on w ostatniej chwili odwrócił głowę, przez co cmoknęłam go w usta.
- Harry! – skarciłam go, a on się zaśmiał.
- No co? Kochana spałaś przez trzy godziny, a ja musiałem opiekować się Beth, nawet mnie o to nie prosiłaś.
- Wiem, ale gdybyś mnie poprosił o całusa w usta to bym się zgodziła – uśmiech zszedł mu z buzi – nawet może byłby dłuższy, ale teraz to już za późno – wzruszyłam ramionami, a na jego twarzy pojawił się grymas. Poczułam satysfakcję, uwielbiałam mu dokuczać, a można to było robić w tak łatwy sposób. Pokręcił głową.
- Dobra pa – powiedział i wyszedł. Poczułam pustkę bez niego. Co ty gadasz Zoey?! Ten chłopak to zboczeniec. Tak i tego się trzymajmy.

|Zayn|

            Postanowiłem się przejść po parku. Była dzisiaj naprawdę świetna pogoda. Martwiłem się o Grace, tylko ja wiedziałem, że ma depresję. Często ją odwiedzałem, wtedy oglądaliśmy filmy, głównie komedie. Jej rodziców praktycznie w ogóle nie było w domu. Na szczęście mieli gosposię, Janette, która też bardzo pomagała Grace. Ellie ostatnio była jakaś nieobecna, więc Grace zdecydowała, że nie ma sensu jej mówić. Z Zoey było tak samo.
            Zobaczyłem dziewczynę, o której przed chwilą myślałem.
- Widzę, że ktoś wyszedł z domu – uśmiechnąłem się, a ona odpowiedziała tym samym. Usiadłem obok niej i po prostu patrzyłem jak rysuje. Później zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie możliwe tematy – idę po shak’a też chcesz? – spytałem po chwili.
- Chętnie.
            Poszedłem do budki, aby zamówić. Gdy otrzymałem dwa shaki i zapłaciłem, odwróciłem się i ruszyłem w stronę Grace. Zobaczyłem, że stoi przy niej ten idiota. Szybko podszedłem.

|Grace|

- Kogo my tu mamy – usłyszałam znajomy głos. Podniosłam głowę. Jay stał z tym swoim cwanym uśmieszkiem.
- Czego chcesz? – spytałam oschle.
- Co tak ostro siostro – powiedział i się zaśmiał. Podszedł do nas Zayn, w jego oczach można było dostrzec furię – o no proszę jest i twój nowy chłopak. Miło poznać Jay – wyciągnął swoją dłoń, brązowooki zignorował go i podał mi shaka – hej mówię do ciebie! – mój były szturchnął go – próbuję nawiązać jakieś miłe kontakty, chociaż ukradłeś mi moją dupeczkę z przed nosa, ale muszę przyznać, że nieźle to rozegrałeś – mrugnął do niego. Zayn nie wytrzymał i przywalił mu prosto w nos. Jay odwrócił się na chwilę, po czym przywalił mulatowi w twarz.
- Ej przestańcie! – krzyknęłam i próbowałam ich rozdzielić. Zayn z pięści uderzył Jay’a w brzuch, przez co ten się przewrócił – Zayn! Dość! Proszę cię! – wreszcie na mnie spojrzał, miał rozcięty łuk brwiowy.
- Jeszcze się policzymy – powiedział Jay, po czym wstał i poszedł. Zayn popatrzył na mnie przepraszająco.
- Muszę cię odprowadzić do domu, bo ta rana dosyć mocno krwawi.
- Przepraszam za to, ale kiedy cię tak nazwał nie wytrzymałem po prostu... – nie odezwałam się choć poczułam ciepło w brzuchu – Grace – powiedział cichutko, wystarczyło, że wymówił moje imię cicho, a już miałam dreszcze. Jednak pozostałam twarda i dalej się nie odzywałam – Grace – powtórzył. Nic nie powiedziałam. Szliśmy w ciszy przez całą drogę. Zatrzymaliśmy się pod domem chłopaków.
- A ty co byś zrobiła na moim miejscu co? Miałem tak stać i udawać, że nic się nie stało? Słuchać jak dziewczyna, na której bardzo mi zależy jest wyzywana? – powiedział, a mnie zatkało, on chyba też zrozumiał co powiedział – wejdziesz do środka? – szybko zmienił temat.
- N-nie, muszę wracać za pół godziny muszę wziąć tabletkę – powiedziałam wciąż stojąc jak kołek.
- Mam nadzieję, że jutro wpadniesz, bo nasza trasa zaczyna się już za dwa dni – powiedział.
- Tak jutro będę na pewno – lekko się uśmiechnęłam. Z domu wyszedł Liam.
- Zayn, co ci się stało? – spytał.
- Długa historia – odpowiedział mulat.
- Mam czas, chodź tatuś musi cię opatrzyć – zachęcająco machnął ręką, jak na komendę Zayn ruszył w jego stronę – Grace, idziesz?
- Nie mam coś ważnego do załatwienia, to na razie – pomachałam im.
- Ok, ale jutro masz być! – rozkazał Liam. Wywróciłam oczami i przytaknęłam. Pomachałam im i poszłam. Po drodze postanowiłam wstąpić do Ellie.
            Zadzwoniłam na dzwonek. Po paru sekundach otworzyłam mi średniego wzrostu, blond-włosa kobieta. Miała na sobie zielony sweter i kolorowe spodnie, które przypominały kocie wymiociny. Mama Ellie, artystka.
- Grace skarbie, ale cię dawno nie widziałam – uśmiechnęła się, weszłam do środka, a ona mnie przytuliła – Ellie na górze.
- Dziękuję – ściągnęłam buty i poszłam do pokoju przyjaciółki – kuku – zajrzałam do jej pokoju.
- O no proszę to ty – widać było, że ma zamiar wyjść bo była w pół ubrana i biegała po pokoju tam i z powrotem.
- Gdzie się wybierasz? – spytałam, przerwała nam jej mama:
- Ellie tylko nie siedź tam za długo ok.? – popatrzyła na nią znacząco – Grace jak się czujesz? Już lepiej z twoją depresją? Twoja mama dzwoniła i trochę się zestresowałam – zwróciła się do mnie.
- Tak już lepiej.
- DEPRESJĄ?! – powiedziała jednocześnie Ellie.
- Myślałam, że wiesz – powiedziała mama przyjaciółki – widzę, że musicie pogadać, to ja idę – ulotniła się z pokoju.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?!
- No bo ty byłaś ciągle nie obecna. Nawet nie zadzwoniłaś do mnie jak się czuję po zerwaniu z Jay’em. Tylko patrzyłaś na Harr’ego zamarzona. Oddaliłaś się ode mnie, Nialla.
- Właśnie do niego idę – powiedziała.
- No nareszcie. Zauroczenie Harrym minęło? – byłam nieźle wkurzona. Słowa same wychodziły z moich ust.
- Nie masz pojęcia co oboje czuliśmy! – podniosła głos.
- Gdybyś zadzwoniła to bym wiedziała – powiedziałam spokojnie.
- To czemu ty nie zadzwoniłaś? – spytała.
- Dzwoniłam, ale nie odbierałaś. W końcu doszłam do wniosku, że to nie ma sensu – odpowiedziałam – będę się zbierać – dodałam i wyszłam.
            W domu byłam kilkanaście minut później. Byłam na nią tak cholernie wściekła. Weszłam do domu i usłyszałam rozmowę mojej mamy i mojej ciotki, której nie znoszę. To co mówiły spowodowało, że zamarłam.

Rozdział dłuuuugi i bardzo nuuuudny. Obiecuję że w następnych będzie więcej akcji. Mam już pomysł ^.^
Sorki jeśli kogoś zanudziłam czy coś. :/
Postanowiłam zrobić mały szantażyk 15 komentarzy = nowy rozdział
Widzę, że wchodzicie, ale już nie komentujecie. Nawet usunęłam wpisywanie kodu przy komentarzach, dlatego zajmie to wam jeszcze mniej czasu. : D

środa, 21 marca 2012

~ Rozdział Ósmy ~


|Liam| 1O Lipca

                Mocno szarpnęło moim ciałem. Otworzyłem szeroko oczy, moje serce zaczęło mocniej bić. Moje mocne przebudzenie obudziło Grace.
- Wszystko w porządku? – zapytała z troską.
- Tak to tylko zły sen – odpowiedziałem. Ona lekko się uśmiechnęła, pogłaskała mnie po ramieniu. Odwzajemniłem uśmiech. Ułożyła się do poprzedniej pozycji i zasnęła. Otarłem moje spocone czoło. Dlaczego znowu mi się śniła? Myślałem, że te sny się skończyły. Ale mój umysł postanowił dać mi powtórkę z programu. Zawsze spotykam ją na moście, najpierw się uśmiecha, po czym zaczyna krzyczeć, że to moja wina. Zaczyna mnie bić pięściami mówiąc, że to ja powinienem umrzeć. Westchnąłem. Tęskniłem za nią, ale za nim też. Odciąłem się od przeszłości, a oni do niej należeli.

|Niall| 15 Lipca

                Spotykaliśmy się z dziewczynami praktycznie codziennie. Chcieliśmy spędzić z nimi jak najwięcej czasu, ponieważ za parę dni wyjeżdżamy w krótką trasę koncertową na dwa tygodnie. Chcieliśmy aby pojechały z nami, ale ich rodzice im zabronili. Ellie oddaliła się ode mnie. Między nami było sztucznie. Niby wszystko w porządku, ale z drugiej strony już nie rozmawialiśmy ze sobą jak dawniej. Tęskniłem za nią. Harry przystawiał się do niej, co nas jeszcze bardziej odpychało od siebie. Widać było, że jego zaloty podobają się jej.
                Siedzieliśmy wszyscy razem w naszym dużym domu. Louis gonił się z Grace, bo wylał na jej torbę colę co ją troszkę zdenerwowało. Ogólnie była bardzo humorzasta. Raz super szczęśliwa, później znów przybita i warcząca na każdego kto się nawinął. Jay wracał już jutro ze swojej trasy i myślę, że to jest powód jej humorów. Wstałem i ruszyłem do kuchni po jakieś jedzonko. W świątyni pyszności zastałem Harr’ego i El, którzy niebezpiecznie się do siebie zbliżali. Odchrząknąłem znacząco, a oni odskoczyli od siebie. Zajrzałem do lodówki, po czym ją zamknąłem z hukiem. Ruszyłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku. Bolało mnie serce, gdy na nich patrzyłem. Westchnąłem. Wziąłem swoją gitarę i oparłem się o ścianę. Zacząłem brzdąkać kawałek mojej piosenki. Chciałem zagrać ją Ellie, ale teraz to nie miało już sensu. Patrzyłem przez okno i wsłuchiwałem się w rytm melodii. Już nie patrzy na mnie tym swoim zaciekawionym wzrokiem, już nie dzwoni codziennie mówiąc, że musi pogadać. Wszystko się waliło, łącznie ze mną.

|Grace|

- Ja lecę, moja mama chce abym już wracała – skłamałam.
- Jasne, trzymaj się dziubku – powiedział Lou i mnie przytulił. Za nim ruszyła cała reszta. Ostatni był Zayn.
- Błagam cię nie rób niczego głupiego – szepnął mi do ucha.
- Muszę pobyć sama – odszepnęłam, odsunął się i popatrzył na mnie znacząco. Lekko się uśmiechnęłam i wyszłam.
                Poszłam do parku usiadłam na jednej z ławeczek i wyciągnęłam swój szkicownik. Nic mnie tak nie relaksowało ja rysowanie. Dlaczego ten idiota tak mnie popsuł? Dlaczego mu ufałam? Dlaczego go kochałam? Ciągle o nim myślę. Dlaczego? Opadłam na oparcie ławki. Wszystko dla mnie nie ma już najmniejszego sensu. Moja matka to zauważyła i wysłała do lekarza, który stwierdził u mnie depresję. Muszę brać kilka razy dziennie jakieś tabletki. Najlepsze we wszystkim jest to, że nie obwiniałam jego, tylko siebie. Bo mu wierzyłam. Narysowałam jedną kreskę i na tym koniec. Nie miałam już ochoty nawet na rysowanie. Schowałam moje przybory do rysunku i skierowałam się w stronę domu.
                Po dwudziestu minutach byłam na miejscu. Weszłam spokojnie do środka, gdzie zastałam mojego byłego chłopaka.
- Co ty tu robisz? – spytałam oschle.
- Wróciliśmy wcześniej, co to jest? – pokazał na gazetę, na której było moje zdjęcie z Zaynem.
- Ciebie już to nie powinno obchodzić – odpowiedziałam – ja to już nie mogę się zabawić?
- Myślałem, że jesteśmy razem – powiedział.
- Byliśmy dopóki nie obejrzałam tego filmiku.
- Byłem pijany, zdarza się. Żałowałem tego – mruknął.
- Już ci wierzę – powiedziałam sarkastycznie.
- A spieprzaj dziwko – powiedział, spoliczkowałam go. Zrobiłam to najmocniej jak potrafiłam. Miał teraz na policzku czerwoną plamę w kształcie mojej ręki.
- Wyjdź – starałam się powiedzieć stanowczym głosem. Prychnął po czym wyszedł. Zgięłam się w pół i zaczęłam szlochać. Położyłam się na podłodze. Zimne kafelki chłodziły moją spuchniętą od płaczu twarz.

|Ellie|

                Nadszedł wieczór. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. W domu kręciłam się z kąta w kąt. Postanowiłam się przejść. Myślałam o wszystkich ostatnich zdarzeniach. Moje myśli głównie skupiały się na Harr’ym. Dlaczego mnie tak do niego ciągnęło? Jego urok był hipnotyzujący. To tyle co mogłam powiedzieć. Usiadłam na ławce w parku i patrzyłam na ciemne niebo. Wiał delikatny wiatr. Wdychałam świeże powietrze. Zobaczyłam zbliżającą się postać w moją stronę. Gdy już stał nade mną, uśmiechnął się szeroko.
- Mogę? – wskazał na miejsce obok mnie lokowaty. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy.
- Przyjemny wieczór czyż nie? – powiedział w końcu.
- Tak to prawda – odpowiedziałam. Nie mieliśmy w ogóle wspólnych tematów. Spojrzałam na niego, on też na mnie się zwrócił w moją stronę. Powoli zaczął się przybliżać. Jego usta znalazły się na moich. Nasz pocałunek przerodził się w bardziej namiętny. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Nic nie czułam. Patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc. Poczułam żal do siebie za to co zrobiłam. Harry wstał i po prostu odszedł. Ruszyłam w stronę domu. Jesteś zadowolona z siebie co? Zadałam sobie pytanie. Tak chciałaś go pocałować, że nawet nie interesowało cię to, że twoja przyjaciółka cierpi po zerwaniu z chłopakiem. Zepsułaś relacje z Niall’em. Mówiłam do siebie w myślach. Po moich policzkach zaczęły cieknąć łzy. Poczułam się jak nic niewarta szmata. Pocałowałam go. Koniec historii. Wpadłam do domu jak burza i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Wtuliłam się w poduszkę, jedyne o czym marzyłam w tym momencie to porozmawiać z chłopakiem, który mnie rozumiał, zawsze wysłuchiwał i potrafił rozśmieszyć. Ale spieprzyłaś sprawę Ellie.
                Do pokoju weszła moja mama:
- Co się stało kochanie? – spytała.
- Nic, oprócz tego, że psuję dosłownie wszystko – powiedziałam do poduszki.
- Więcej mi nie powiesz?
- Nie – odpowiedziałam krótko.
- Rozumiem, że chcesz być sama. Jak coś jestem na dole, zrobię kakao, obejrzymy „Pretty Women”. Co ty na to? – pogłaskała mnie.
- Później, teraz daj mi trochę poużalać się nad sobą i utonąć w rozpaczy.
- Dobrze – powiedziała i wyszła z pokoju.

|Harry|

                Wracałem do domu. Wpadłem do środka i poszedłem do siebie. Kopnąłem w szafkę i usiadłem na łóżku. Schowałem twarz w dłoniach. Pięknie stary. Pomyślałem. Owinąłem sobie dziewczynę wokół palca tylko po to, żeby się z nią przelizać. Tylko i wyłącznie po to. Jestem debilem. Zszedłem na dół, gdzie chłopcy jedli kanapki. Brakowało Niall’a.
- Siadaj twoje ulubione – powiedział milutko Lou.
- Nie jestem głodny, gdzie Niall? – spytałem. Wszyscy pokazali palcami na sufit. Wziąłem talerz z jego porcją i ruszyłem na górę. Zapukałem i wszedłem nie czekając na odpowiedź.
- Co chcesz - powiedział oschle – leżał na łóżku twarzą w materac.
- Przyniosłem ci kanapkę, pewnie jesteś głodny.
- To ty – mruknął.
- Taa... – usiadłem na jego łóżku – chciałem cię przeprosić – wydukałem – spojrzał na mnie z ukosa – nie wiem co mnie opętało z Ellie. To była pomyłka... Zniszczyłem waszą przyjaźń.
- To prawda.
- Dzięki za szczerość – mruknąłem, opowiedziałem mu co się zdarzyło w parku.
- A więc nie była dość dobra więc odszedłeś?
- Nie – odpowiedziałem stanowczo – nie jestem aż taki.
- Ostatnimi czasy można się po tobie spodziewać wszystkiego – usiadł.
- Nienawidzisz mnie? – spytałem.
- Nie przesadzajmy. Jesteś jak brat, wkurzający, ale brat.
- Dzięki – lekko się uśmiechnąłem – chciałbym jakoś odbudować wasze relacje – dodałem.
- To już nasza sprawa – oznajmił, po czym wziął kanapkę przyniesioną przeze mnie.

Rozdział trochę smutnawy ;/ Ale taki mam dzisiaj nastrój...
Jeszcze sprawdzali bilety w autobusie, miałam bilet, ale nie miałam legitymacji i od razu wielkie halo -.-
Piszcie komentarze, jeśli będzie dużo to szybko dodam następny (mam już napisany) :D

wtorek, 20 marca 2012

~ Rozdział Siódmy ~


|Zoey| O5 lipca

- Nie ma mowy, nie założę tego! – krzyknęła Grace – wystarczy, że się schylę i będzie mi widać majtki! Daj mi do tej bluzki jakieś spodnie.
- To jest sukienka. Musisz wyglądać zadziornie! Louis zadzwoniłeś do tego swojego kolegi reportera? – krzyknęłam do przyjaciela, który siedział na naszej kanapie i sms’ował.
- Tak macie tam być o dwudziestej pierwszej – powiedział Lou.
- Dobrze wszystko idzie po mojej myśli. Grace tylko ty mi wszystko utrudniasz! Idź to ubierz!
- Nie! Daj mi coś innego! – protestowała.
- Ten twój ojczym spaczył ci już mózg! Ellie powiedz jej coś!
- Mówię ci coś – powiedziała z nad laptopa, na którym siedziała z Niall’em.
- Czy ja mam robić wszystko sama?! – krzyknęłam oburzona.
- Ja ci mogę pomóc – ten prześladowca chwycił mnie za biodra i chuchał do ucha.
- Harry co ci mówiłam o mojej przestrzeni osobistej?!
- Dobra, dobra. A może niech założy to – pokazał na czarny top bez ramiączek i krótkie dżinsowe spodenki.
- Tak już wolę coś takiego.
- No dobra w sumie to też jest nawet spoko.
- Dzięki Harry – przytuliła chłopaka.
- Ej, a ja? To ja wszystko wymyśliłam! – oburzyłam się.
- Ja mogę cię przytulić – Hazza już wyciągał ręce, ale ja się cofnęłam. Zrobił smutną minę. Do sypialni wszedł Zayn.
- Masz zamiar w tym wyjść? – spytałam.
- Jakiś problem?
- Nie. Dobrze wyglądasz, ale zrób coś z włosami za bardzo je ulizałeś – powiedziałam po zastanowieniu.
- Dobra niech ci będzie – prychnął.
- Napisałeś na twitterze, że idziesz dzisiaj do klubu?
- Tak, napisałem, bardzo dokładnie, gdzie będę. Bardzo się dla ciebie poświęcam wiesz o tym? – powiedział do Grace.
- Sam się zgodziłeś więc... – odpowiedziała dziewczyna, a on się zaśmiał i pocałował ją w policzek.
                Grace ubrała się w to co Harry dla niej wybrał, plus ja dołożyłam do tego czarne buty na koturnie. Nałożyłam jej mocny makijaż.  Mam nadzieję, że mój plan wypali.

|Grace|

                Ja, Zayn, Harry i Zoey szliśmy do jednego z najpopularniejszych klubów w mieście. Musiałam iść z Zayn’em pod rękę, bo inaczej wywaliłabym się w tych koturnach. Trochę się stresowałam, ale z drugiej strony się cieszyłam. Harry i Zoey mieli nas mieć na oku.
                Doszliśmy do klubu, gdzie czekał już na nas tłum fotografów. Zayn chwycił mnie za rękę. Musimy teraz odgrywać, że jesteśmy razem. Gdy weszliśmy do środka uderzyła nas głośna muzyka. Poszliśmy do baru i zaczęliśmy pić...

                                                                                            ~***~
               
Siedzieliśmy przy stoliku w kącie, Zoey przygotowała telefon.
- Dobra gołąbeczki całujemy się – powiedziała Zo. Zaraz mam pocałować Zayn’a Malika. Poczułam motyle w brzuchu. Byłam trochę pijana co dodało mi pewności siebie. Zayn poruszył śmiesznie brwiami. Przybliżył się do mnie i poczułam jego oddech na mojej twarzy. Zaczęliśmy się całować. Zo zrobiła nam zdjęcie, plus jeszcze parę osób, które były w klubie. „Niechcący” siedzieliśmy przy stole koło okna, także paparazzi mogli spokojnie robić nam zdjęcia. Kiedy się z nim całowałam poczułam przyjemne ciepło w brzuchu. W końcu niechętnie odsunęliśmy się od siebie.
- No to sprawa załatwiona teraz możemy się już bawić – powiedział Harry.
- Wstawiłaś to na twittera? – spytałam.
- Tak. Wyszło naprawdę nieziemsko hihihi – ucieszyła się Zoey.
                Poszliśmy tańczyć, wypiliśmy jeszcze więcej przez co byliśmy nawaleni w trzy dupy. Ja i Zayn całowaliśmy się praktycznie bez przerwy. Chyba już nie za bardzo kontaktowaliśmy czy jesteśmy razem czy nie. Tańczyliśmy przez dwie piosenki po czym szliśmy do baru czegoś się napić i tak w kółko.  Harry wreszcie mógł podrywać Zoey, bo gdy ona jest pijana to jest kompletnym przeciwieństwem siebie. Nawet czasem się całowali. Zrobiłam zdjęcie, żeby potem jej to pokazać. Koło drugiej w nocy postanowiliśmy wrócić do hotelu.

|Ellie|

                Siedzieliśmy w czwórkę w naszym pokoju. Była druga w nocy, a ich dalej nie było.
- Zaczynam się martwić – powiedziałam.
- Nie martw się Harry obiecał, że nie będzie pił – powiedział Liam.
- On i jego obietnice... – urwał Louis.
                Nagle wpadli do salonu. Ciągle się śmiali pod nosem.
- Dzieeń doobry – zasalutowała Grace z czego oni zaczęli się śmiać.
- Mieliście wrócić wcześniej – powiedział Liam.
- Ale impreza była super! Mieliśmy wracać?! – Harry się zgarbił. Głośno westchnęłam i popatrzyłam porozumiewawczo na trzeźwych chłopków.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę pływać!!! – krzyknęła Grace, reszta pijanych krzyknęła z aprobatą i ruszyli w czwórkę w stronę drzwi wyjściowych. Liam rzucił się w stronę drzwi i szybko je zamknął.
- Nigdzie się nie wybieracie! – powiedział stanowczo.
- Co? Ale dlaczego... – Grace posmutniała i położyła się na kanapie, nie minęła nawet minuta, a już spała.
- Ok. Jedna z głowy – odetchnęłam z ulgą. Została nam tylko trójka.
- Zayn jeśli nie pójdziesz w tej chwili spać obetnę ci włosy! – krzyknął Lou.
- Nie! – wystraszył się pobiegł do mojego łóżka i się na nim położył.
- No zostali nam tylko ci dwaj – wskazałam na dwóch ostatnich. Zoey dotykała z zaciekawieniem loczków Harr’ego jakby była w muzeum. Spojrzała na nas niewinnie. Liam wziął Grace na ręce i położył ją koło śpiącego Zayn’a. Harry szepnął coś na ucho Zoey, a ta przytaknęła. Stali przez chwilę, z minami potulnych, bezbronnych owieczek. Nagle pobiegli w stronę drzwi niczym torpedy.
- NIE! – krzyknęłam i się na nich rzuciłam, wylądowaliśmy w trójkę na ziemi.

                                                                                          ~***~

- Udało się! – krzyknął uradowany Lou.
- Cicho, nie krzycz bo ich jeszcze obudzisz – skarcił go Liam, przyznaję uwinęliśmy się z nimi naprawdę szybko. Patrzyliśmy na cztery śpiące zła wcielone.
- Chcę wam się spać? – spytał Niall.
- Nie bardzo – powiedzieliśmy chórkiem.
- To co robimy? – spytał Louis.
- Film? – spytałam. Wszyscy się zgodzili. Usiedliśmy na naszej małej kanapie i włączyliśmy telewizor. Leciał jakiś stary dramat. Zostawiliśmy. Niall ciągle chodził do nich do pokoju po jakieś jedzenie. W końcu około piątej zasnęliśmy.

|Grace| O6 Lipca

                Poczułam silny ból głowy. Podniosłam powoli powieki, uderzyło we mnie ostre światło, co spowodowało jeszcze większy ból głowy. Jęknęłam. Gdzie ja w ogóle jestem? Powoli się podniosłam. Zayn leżał koło mnie i leciutko pochrapywał. Dlaczego leżymy w jednym łóżku?! Spokojnie, jestem ubrana. Odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na łóżko obok. Harry miał rękę na brzuchu Zoey. Oj wścieknie się. Wstałam po czym lekko się zachwiałam. Co się działo tej nocy? Popatrzyłam na zegarek. Dochodziła dopiero dziesiąta nad ranem. Noc. Postanowiłam pójść pod prysznic, bo śmierdziałam barem. Po drodze wzięłam jakieś ciuchy. W łazience się rozebrałam i weszłam do kabiny. Zimne kropelki spływały po moim ciele. Koiło to mojego kaca. Po kilkunastu minutach wyszłam, dostałam sms’a od Ellie, że są na plaży. Ubrałam strój kąpielowy i luźne krótkie spodenki. Napisałam śpiącym kartkę, że jesteśmy na plaży i położyłam na stoliczku nocnym. Wzięłam ręcznik i ruszyłam na plażę.
                Szłam parę minut aż w końcu doszłam, Liam i Niall leżeli na leżakach, a Lou i Ellie serfowali. Przyjaciółce szło naprawdę dobrze. W sumie dzięki niej się nauczyłam tego sportu.
- Cześć chłopaki – powiedziałam.
- O cześć jak główka? – zapytał Liam.
- Trochę boli – lekko się uśmiechnęłam. Liam wyciągnął telefon i pokazał mi artykuł na jakiejś stronie plotkarskiej:
Zayn ostro imprezuje z dziewczyną!”
Pod spodem były nasze zdjęcia jak się całujemy. Uśmiechnęłam się. Z wody wyszła Ellie, spojrzałam na Niall’a któremu coraz bardziej otwierała się buzia na jej widok. Patrzył na nią jak zahipnotyzowany. Zaśmiałam się pod nosem.
- No proszę, proszę, ktoś wstał – powiedziała do mnie. Wzruszyłam ramionami po czym poszłam po deskę.
                Serfowaliśmy do późnego popołudnia. Jeden z moich ulubionych sportów. Fale były dziś naprawdę cudowne.
                Podobnie spędziliśmy resztę naszego wyjazdu. Zwiedziliśmy całe miasto, ja i Zayn musieliśmy się ciągle przytulać i całować przed paparazzi. Choć nie czułam się z tym dobrze to jednak przytulanie tego chłopaka przyprawiało mnie o dreszcze. Poszliśmy jeszcze do paru klubów, ale tym razem wszyscy razem. Harry raz podrywał Zoey, a raz Ellie. Zoey była na niego wściekła z tego powodu natomiast druga na odwrót. Nie podobało mi się to, bo poznałam trochę Harr’ego i nie chcę aby złamał mojej najbliższej przyjaciółce serce.

|Harry| 10 Lipca

                Staliśmy na lotnisku. Podszedłem do Zoey od tył, objąłem ją w pasie i zacząłem całować jej szyję.
- Harry! – krzyknęła. Wyszarpywała się – daruj sobie! – zaśmiałem się. Uwielbiałem jej tak robić, bo wtedy się tak słodko denerwowała. Niall i Ellie wrócili z biletami. Nie wiem dlaczego, ale ciągnęło mnie do niej, ale też do Zoe. To trochę trudne. Na początku zarywałem do Ellie tylko po to, żeby zdenerwować Niallera, ale zaczęła mi się podobać. Miała jasne, proste włosy i wysportowane ciało. Zoey natomiast była zupełnym przeciwieństwem brązowe falowane włosy, była chuda, ale z tego co wiem nienawidzi sportu.
- Dobra chodźcie – powiedział Niall, wszyscy ruszyliśmy za nim.

|Ellie|

                Siedzieliśmy wszyscy już w samolocie. Chłopcy kazali nam być w pierwszej klasie razem z nimi. Nie przeszkadzało nam to. Harry siedział naprzeciwko mnie i ciągle się na mnie patrzył. Czułam się trochę niezręcznie. Niall siedział obok mnie. Hazza wciąż do mnie zarywał, co przyznaję, trochę mi się podobało. Tyle, że czasami podrywał też Zoe co znowu mnie denerwowało. Czy to zazdrość? Pytanie to ciągle huczało w mojej głowie. Co mam robić? Na początku uważałam Harr’ego tylko i wyłącznie za kumpla to dlaczego teraz czuję inaczej?
                Nagle Niall mnie uszczypnął w mój prawy bok co wyrwało mnie z moich rozmyślań. Popatrzyłam na niego, a on się szeroko uśmiechnął. Też go uszczypnęłam. Tak zaczęła się wojna. Irlandczyk użył najgorszej broni z możliwych, zaczął mnie łaskotać.
- Dobra, dobra poddaję się! – powiedziałam przez śmiech.
- W takim razie należy się nagroda – pokazał na swój policzek. Bez namysłu pocałowałam go. Kątem oka spojrzałam na Harr’ego był zajęty rozmową z Lou. W głębi duszy chciałam, żeby spojrzał na ten moment aby stał się choć trochę zazdrosny. Co się ze mną dzieję?!
                Minęło parę godzin za oknem było ciemno. Wszyscy spali tylko nie ja. Harry na ramieniu Lou, obok Zoey słuchająca muzyki oparta o rękę. Dalej od nas siedzieli Zayn, Liam i Grace. Przyjaciółka wyłożyła sobie na nich nogi widać, że było jej bardzo wygodnie, bo inaczej by nie zasnęła. Czemu ja nie śpię? Spojrzałam na Niall’a, który spał na moich kolanach. Jedną ręką bawiłam się jego blond włosami, a drugą miałam splecioną z jego. Sam przez sen ją złapał, a ja nie miałam serca go puścić. Automatycznie się uśmiechnęłam. Założyła kaptur niebieskiej bluzy, którą przywłaszczyłam sobie od blondya. He he. Położyłam po raz tysięczny głowę na moją poduszkę z nadzieją, że może tym razem zasnę.

Rozdział taki sobie. Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
W sobotę byłam na wycieczce i spaliłam sobie twarz. -.- Nie dość, że boli jak cholera to w dodatku w szkole przezywają mnie pomidor. ;/ Oczywiście zamiast się uczyć ja głupia piszę opowiadanie ;p Normalka.
Czekam na wasze opinie.
 

sobota, 17 marca 2012

~ Rozdział Szósty ~


|Ellie| O3 lipca

                Harold strasznie się do mnie przystawiał. Wiedziałam, że się zgrywa. Bardzo dobrze znam się na ludziach. Mogłabym prowadzić o tym jakiś kurs czy coś... To nie jest zły pomysł. Nie czułam nic specjalnego do niego. Był milutki, ale nie wyobrażam sobie nas razem. Trochę mi ulżyło, kiedy skierował swoje zaloty do Zoey, ale tym razem na serio. Chłopak pożerał ją wzrokiem...
- Idę do Zayn’a może się już uspokoił – Grace wstała i poszła do wyjścia.
- Miło było cię poznać – powiedział Lou.
                Siedziałam z Niall’em przy stole i graliśmy w łapki. Czasem przypominaliśmy pięciolatków, ale mnie to nie przeszkadzało. Po chwili do pokoju weszła Grace.
- Ty żyjesz! – krzyknął Loui i ją przytulił.
- Nasza przystojna godżilla śpi, więc nie chciałam go budzić.
                Siedzieliśmy przez godzinę i gadaliśmy. W końcu doszedł do nas Zayn.
- Śpiący królewicz wstał! – krzyknął Liam.
- Nie spałem już od pół godziny, rozmawiałem z moją siostrą.
- I co? Dobrze się wszyscy mają? – spytała Grace.
- Tak – uśmiechnął się do niej. Między nimi była taka chemia, jakby wystrzeliwało tysiące fajerwerków.
- Zagrajmy w butelkę! – krzyknął Harry.
- Na całowanie? – spytał Niall.
- No a na co innego, chyba że wolisz na rozbieranie? – powiedział lokowaty.
- Dobra gramy na te pocałunki zanim coś jeszcze bardziej zboczonego przyjdzie wam na myśl – powiedziała Zoey.
                Wszyscy usiedliśmy w kółeczku. Harry zaczął kręcić, bo on to wymyślił. Wypadło na mnie. No pięknie. Harry zalotnie się uśmiechnął.

|Harry|
                Co za okazja, żeby podokuczać Niall’owi hehe.
- Chodź do mnie ślicznotko – powiedziałem i przysunąłem się do Ellie. Powoli zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Spojrzałam ukradkiem na Niallera z jego oczu wyczytałem, że się w nim gotuje. Zaczęliśmy się całować. Cóż trochę jak całowanie siostry. Ellie chciała się już ode mnie oderwać, ale ja przyciągnąłem ją do siebie mocniej, aby jeszcze trochę pomęczyć Irlandczyka.

|Grace|

                Graliśmy jeszcze przez chwilę. Gdy Zayn kręcił wypadło na Zoe. Och mina Harr’ego była po prostu bezcenna. Później ona wylosowała właśnie jego, więc nie miała wyjścia. Ona niezbyt chętna, za to jego oczy praktycznie wyszły z jego oczodołów. Potem wszyscy postanowili pójść na miasto. Ja zostałam w pokoju, chciałam się położyć i spróbować zadzwonić do Jay’a.
                Wszyscy poszli, a ja włączyłam mojego laptopa. Weszłam na facebook’a. Jeden z kolegów Jay’a dodał jakiś filmik. Włączyłam go. Po chwili po policzkach zaczęły mi cieknąć łzy. Jestem chyba masochistką, bo siedziałam, oglądałam i nie wyłączałam go.

|Zayn|

                Wszyscy poszli do miasta. Postanowiłem zostać. Byłem głodny i śpiący, czyli to co zawsze. Poczułem pustkę w mojej kieszeni. Nie miałem telefonu. Musiałem zostawić go u dziewczyn. Postanowiłem po niego pójść. Drzwi do ich pokoju były otwarte, tak więc wszedłem do środka, gdzie zastałem płaczącą Grace. Moje serce od razu zabolało gdy zobaczyłem ją w takim stanie. Zauważyła mnie i szybko otarła policzki.
- Zayn, też zostałeś. Pewnie przyszedłeś po swój telefon – starała się uśmiechnąć.
- Grace co się stało? – spytałem.
- Nic, nic – powiedziała. Popatrzyłem na laptopa. Oglądała jakiś filmik.
- Grace – szepnąłem, a w niej coś pękło i zaczęła jeszcze bardziej płakać. Podszedłem do niej i zamknąłem jej komputer, po czym ją przytuliłem. Położyliśmy się na kanapie i włączyliśmy jakiś serial. Wciąż trzymałem ją w swoich ramionach. Na pewno ten dupek coś zrobił. Mogę się założyć. Grace w końcu zasnęła. Delikatnie położyłem ją na poduszce i po cichu podszedłem do jej laptopa. Otworzyłem go i podłączyłem słuchawki aby nie obudzić Grace. Włączyłem filmik. Wiedziałem, że to ten jebany idiota! Byli chyba pijani, bo dziwnie gadali. Jej chłopak ciągle całował się z jakąś laską, leżeli w łóżku, nie chcę wiedzieć co tam jeszcze robili. Koleś, który kręcił zapytał się co z Grace, a jej „cudowny chłopak” pokazał środkowy palec. Wesoła dziewczyna, która nie bierze życia za bardzo na poważnie i uwielbia się śmiać, stała się smutna, bez życia i cicha. Ona go kochała, a on ją tak potraktował... Niech no ja tylko wrócę do Londynu... Dostaniesz za swoje debilu.

|Grace|

Poczułam męskie perfumy. Hmm całkiem miły zapach. Chwila. Otworzyłam oczy, zobaczyłam, że leżę wtulona w śpiącego Zayn’a. Tak się wystraszyłam, że aż spadłam z kanapy. Chłopak podskoczył i spojrzał na mnie.
- Wszystko w porządku? – spytał.
- Tak, tak – wstałam, po czym przypomniałam sobie o Jay’u... Głośno westchnęłam.
- To nie był sen – mruknęłam, Zayn wzruszył tylko ramionami.
- On nie zasługuje na twój płacz.
- Nie płakałam z powodu, że mnie zdradził tylko, że byłam taka głupia i wierzyłam mu. Ten płacz był bardziej ze złości no i może z tego jak mnie potraktował – spuściłam głowę. Usiadłam koło mulata – podświadomie wiedziałam, że mnie zdradza, ale ja wciąż go kochałam i teraz to tak cholernie boli.
- Gdy wrócimy do Londynu dasz mi jego adres...
- Zayn... Nie żartuj – powiedziałam.
- Ja nie żartuję – miał poważną minę.
               
                                                    ~***~

Postanowiłam, że będę udawała jakbym o niczym nie wiedziała. Muszę wymyślić jakiś plan. Niech sobie nie myśli, że jestem jakimś popychadłem. Do pokoju weszły Zoey i Ellie.
- Ja i Jay to koniec – walnęłam prosto z mostu.
- Nareszcie! – krzyknęły chórkiem.
- Co takiego?
- No sorry, ale ten idiota nie zasługuje na ciebie – powiedziała Ellie.
- Jest coś o czym mi nie powiedziałyście? – spytałam, a one spojrzały po sobie.
- Powiedzmy, że usłyszałam pewną jego rozmowę potwierdzającą jakim jest dupkowatym dupkiem... – przyznała się Ellie.
- Co i dlaczego mi nic nie mówiłyście?!
- Nie chciałyśmy cię zranić, po za tym i tak byś nam nie uwierzyła – oznajmiła Zoe.
- Dzwoniłaś już do niego? – spytała Ellie.
- Nie.
- Dobrze, mam plan... – Zoe uśmiechnęła się złowieszczo.
- Zooo? – spytałyśmy.
- Potrzebny nam będzie Malik i paparazzi. Powiedzmy, że potraktujemy go jego własną bronią. Hehehe – ja i Ellie popatrzyłyśmy na siebie z przerażeniem.

|Zayn|

Zoey i Ellie przyszły do mnie z jakimś planem. Gdy tylko go usłyszałem od razu się zgodziłem. Dla Grace wszystko. Nie poznaję cię człowieku, powiedziałem do siebie. Nie dość, że myślę tylko o jednej dziewczynie od ponad tygodnia, to w dodatku zaczynam gadać do siebie. Już widzę nagłówki w gazetach „ Przystojny Zayn Malik skończył w wariatkowie! Skąd teraz będziemy czerpać inspirację?!”. Okropna wizja. 

Jest i szóstka piszcie co myślicie, to ważne!