niedziela, 22 lipca 2012

~ Rozdział Trzydziesty ~

|Zoey| 3O Stycznia

- Zoey proszę cię - Harry jęczał mi do ucha od dobrych czterdziestu minut - możemy być razem w pokoju?
- Już jest to postanowione Haz, będziemy losować - poprawiłam się na fotelu i popatrzyłam przez małe okienko samolotu na chmury oświetlone zachodzącym już słońcem. Choć Harry to potwór, z którym wytrzymanie dziesięciu minut to już jest wyzwanie, to jednak cieszyłam się, że siedzę z nim i starym dziadziusiem, który lekko pochrapywał niż z tą zgrają nad którą latały szare chmury walące piorunami na prawo i lewo. Harry zaczął opowiadać jak to raz o mało nie został przyłapany z dziewczyną w łóżku, a ja wciąż myślałam i miałam wyrzuty sumienia. Alan ciągle pisał do mnie wiadomości i dzwonił, a ja tylko napisałam mu, że muszę wszystko przemyśleć. To wszystko było tak niesprawiedliwe wobec niego. Można by o nim powiedzieć chłopak ideał, bo to prawda. Trudno było tak po prostu z nim zerwać i stracić kogoś takiego.
- Zoe! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - chłopak machał mi przed nosem swoim wielkim łapskiem. Otrzepałam się odruchowo.
- Przepraszam, mam teraz dużo na głowie. Zawsze ja muszę wszystko załatwiać. Muszę ich wszystkich poswatać, bo inaczej nie wiem. Są za głupi żeby sami sobie poradzili - Harry zaśmiał się na moje słowa i oparł głowę o oparcie fotela. Przymknął lekko oczy.
- Harry? Co robisz? - spojrzałam na niego, mrużąc oczy.
- Myślę - oczy wciąż miał zamknięte. Lekko się uśmiechnęłam, po czym wybuchłam głośnym śmiechem. Oburzony popatrzył się na mnie.
- Co ja już nie mogę? - przejechał wzrokiem po moim ciele.
- Możesz, ale nie wiedziałam, że to u ciebie możliwe - dalej się śmiałam.
- Grabisz sobie Lowell wiesz o tym? - zaczął mnie szczypać i gilgotać, a ja krzyczałam, żeby przestał. Dreszcze przeszły mnie po całym i ciele. Jednym szybki ruchem walnęłam go w głowę, że od razu usiadł w bezruchu i masował się po głowie. Nagle "miły" dziadziuś siedzący obok nas otworzył oczy:
- Przepraszam was, ale to jest pierwsza klasa i tutaj się nie toleruje takiego zachowania! Jebana młodzież, gnoje - pomrukiwał coś jeszcze pod nosem, popijając swój drink. Ja i Harry spojrzeliśmy na siebie i próbowaliśmy pohamować śmiech.
- Harry - szepnęłam mu do ucha - załatw jakiś alkohol, Lou na pewno coś ma - Hazza tylko się uśmiechnął i wstał.
       Po kilku minutach Harry wrócił, wypiął tyłek na tego dziadka robiąc mu na złość. W końcu klapnął na swoje siedzenie i postawił na moim stoliczku dwa kubeczki, gdy zajrzałam do nich ujrzałam w każdym buteleczkę wódki.
- Pieprzone dwa dni i będę pełnoletni, ale nie oni nie sprzedadzą mi alkoholu - oburzony nalał sobie do troszkę kubeczka  i wypił szybko jego zawartość. Dziadek wściekły założył słuchawki na swoje stare owłosione uszy i znów zaczął chrapać wniebogłosy. Cóż przynajmniej mieliśmy go z głowy. Ja z Hazzą nie żałowaliśmy sobie trunku i piliśmy aż do upadłego, dosłownie. Harry o słabszej głowie ode mnie jako pierwszy zaczął odwalać niespotykane dotąd rzeczy. Ciągle się śmialiśmy z bezsensownych rzeczy. Nagle Harry wstał i zaczął się rozbierać, lekko oprzytomniałam.
- Harry siadaj, natychmiast.
- Ale tu jest tak kurwa gorąco! - zaczął jęczeć jak mały chłopczyk.
- Co wy kurde odpierdalacie?! - Zayn chyba się do nas teleportował - Harry, siadaj i nie rozbieraj się do cholery! - skuliłam się na siedzeniu - ile wy tego wypiliście?
- Malutko, malutko, malutko - powtarzałam i machałam Malikowi przd oczami palcami.
- A kto wam do dał?
- Lou - uśmiechnęłam się szeroko. Mulat tylko pokręcił głową i poszedł jak się zdaje w stronę Louis'a.
- Chyba jest zły - mruknął Harry, a ja tylko się zaśmiałam. Chłopak spojrzał na mnie, chwycił za brodę i przyciągnął moje usta do swoich. Przez chwilę nie wiedziałam za bardzo co mam robić, zaskoczył mnie. Jednak pragnienie jego ust wygrało. Po paru sekundach pocałunek przerodził się w bardziej namiętny.
               Obudził mnie ból głowy, otworzyłam moje zlepione oczy, wszędzie były ciemności. W samolocie panowała cisza, wszyscy spali. Zauważyłam, że jestem przykryta kocem. Harry spał na ramieniu tego zrzędliwego staruszka i spuszczał swoją ślinę na jego garnitur. Uśmiechnęłam się. Po cichu wstałam i skierowałam się do toalety. Gdy tylko spojrzałam w lustro, przeraziłam się. Moje brązowe włosy sterczały w każdą możliwą stronę. Makijaż miałam rozmazany po całej twarzy, a dodatkowo głowa nawalała mi jak cholera. Włosy spięłam w kitkę, a makijaż zmyłam pod ciepłą wodą. Wytarłam się w ręcznik papierowy i wyszłam. Stewardesa delikatnie budziła każdego po kolei. Za niedługo mieliśmy lądować. Usiadłam z powrotem na siedzeniu, a Harry już nie spał, uśmiechnął się do mnie, a to przypomniało mi nasz pocałunek. Zapięłam już pasy i spojrzałam przez okno. Miasto Anchorage było pokryte śniegiem i jak już się domyślałam było bardzo, bardzo zimno.
- Byłaś już tutaj? - Harry nagle mnie zapytał.
- Emm.. Tak, ale jako mała dziewczynka. Miałam może pięć lat. Wiele nie pamiętam.
                                                                                   
***
             Wszyscy szliśmy obładowani w stronę wyjścia. Zayn na razie był zadowolony, nie mogłam się już doczekać jego miny kiedy Grace się pojawi, czyli już niedługo, bo z tego co wiem to właśnie wylatywała z San Francisco. Niall szedł ze spuszczoną głową jak najdalej od Ellie. Nie widziałam u niego smutku raczej wściekłość. Na jego miejscu też bym była. Nasz czworokącik podzielił się na pary. Sophie śmiała się z wygłupów Louis'a, który próbował tym zaimponować Lee, ale ona była zbyt zajęta rozmową z Liam'em. Ellie szła w  szpilach, patrząc na swoje pomalowane paznokcie. Szybko do niej podeszłam.
- Els nie chcę cię martwić, ale w tych szpilach w górach daleko nie zajdziesz.
- Będziemy mieszkać w górach?! - piskła.
- Przecież już wam wszystkim mówiłam - usprawiedliwiłam się - dobra, uwaga! - krzyknęłam do wszystkich, a oni się odwrócili, Liam chyba zbyt gwałtownie, przez co jego wielka kurtka i ogromna torba którą miał i dodatkowe podręczne rzeczy przeważyły go i z hukiem upadł na ziemię. Oczywiście zamiast mu pomóc wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. On sam też się śmiał. W końcu Harry podał mu rękę.
- Mój wujek Richard przyjedzie po nas i zawiezie do mojego domku zimowego. Co do pokoi, są dwa jednoosobowe i trzy dwuosobowe.
- Niezła hawira - skwitował Niall.
- W sumie to nie, pokoje są po prostu malutkie - uśmiechnęłam się - a i dwie osoby będą musiały spać w salonie - wszyscy zaczęli krzyczeć kto co chcę - Cisza, pacany! Robimy losowanie i bez gadania, tak postanowiłam.
           Wszyscy usiedli na fotelach przy wyjściu, mój wujek oczywiście się spóźniał. Chłopcy trochę się niecierpliwili, bo już parę osób zrobiło im zdjęcie i bali się ataku fanek. Patrzyłam na podłogę, moim oczom ukazały się brązowe trapery, które potrzebowały koniecznej naprawy.
- Rich! - krzyknęłam i pobiegłam do wujka, dając mu całusa w policzek i mocno go tuląc. Był młodszym bratem mojego ojca, jeszcze bardziej wyluzowany niż on. Zawsze wyczekiwałam na niego w święta i wakacje. Gdy tylko pojawiał się w Londynie, życie toczyło się o wiele ciekawiej, bo wujek zawsze musiał coś narobić.
- Wszyscy to jest mój wujek Rich - przedstawiłam go.
- Mówcie mi Rich, proszę - jak zwykle uśmiechnął się w ten swój sposób, który, jak zawsze mówił tata powodował później wiele kłopotów.
            Jechaliśmy wielki jeep'em w stronę naszego domku. Wieczór powodował, że było jeszcze chłodniej. Harry siedział jak zwykle obok mnie, a po drugiej stronie Ellie od której śmierdziało słodkimi perfumami.
- Chłopcy nie chcę nic mówić, ale wiecie, nie chcemy niechcianej ciąży - Rich zaczął się śmiać tym swoim piskliwym śmiechem.
- Nie martw się Rich wszystko mamy pod kontrolą - Lou, który siedział z nim z przodu mrugnął do niego, a ten jeszcze bardziej zaczął się śmiać.
- Zoey znasz mnie. Róbcie sobie co tam chcecie, tylko zabezpieczajcie się.
- Nie martw się panuje między nami taka atmosfera, że raczej do niczego nie dojdzie - odpowiedziałam, a Harry parsknął.
- Nie wnikam - wujek krótko powiedział.
              Wszyscy wysiedliśmy z samochodu, a wujek wypakowywał nasze bagaże.
- To gdzie ten dom? - Leah spojrzała na mnie.
- Musimy kawałek podejść, samochód tam nie wjedzie - odpowiedziałam, a wszyscy krzyknęli głośne "co" - nie martwcie się to tylko kawałek.
- No dobrze Zoe zostawiam was, znasz drogę. Pamiętajcie co mówiłem w aucie. Mam teraz jeszcze parę spraw do załatwienia. To pa, odwiedzę was czasem z zakupami - pocałował mnie w czoło i wsiadł do samochodu zostawiając nas w ciemnościach.
- Czy on poszalał, tu jest ciemno jak w dupie u murzyna, a my musimy trafić do tamtego domu! - Zayn zaczął panikować.
- Zayn, nie wiedziałam, że z ciebie taka panikara - chwyciłam go za kurtkę.
- Nie jestem! - pisknął, a my wybuchliśmy śmiechem.
- Zayn wszyscy wiemy, że boisz się ciemności - Louis powiedział to z pół uśmieszkiem. Mulat na jego słowa tylko prychnął i splótł swoje ręce.
- Nie martwcie się mam latarkę, spokojnie trafimy. Znam tą drogę.
- Byłaś tu tylko raz i to jako mała dziewczynka, więc skąd niby znasz tą drogę? - Harry zaczął  być podejerzliwy.
- Może dlatego, że droga jest bardzo prosto i trudno jest nie trafić? - wywróciłam oczami i wzięłam moje bagaże - chodźcie! - rozkazałam.
                 Minęło dwadzieścia minut, a my już znaleźliśmy się pod domkiem.
- "Chatka puchatka"? - Harry przeczytał napis na drzwiami i uśmiechnął się szeroko.
- Byłam mała i poprosiłam tatę, żeby go tak nazwał - otworzyłam drzwi i wpuściłam wszystkich do środka. Wujek zadbał o wszystko, dlatego w kominku już się paliło, ogrzewanie było włączone, a pokoje były posprzątane i przygotowane. Trochę się zmieniło odkąd byłam tu ostatni raz. Poduszki zostały wymienione razem z kanapą. Teraz przed kominkiem stała wielka biała i mięciutka sofa w kształcie litery "u" i aż prosiła żeby na niej usiąść. Telewizora nie było, bo zwyczajnie nie był nam tutaj potrzebny. Każde krzesło było przyodziane białą poduszką z wełny aby wygodniej się siedziało. Kuchnia, która łączyła się z jadalnią była skromna, ale dobrze wyposażona. Wszystko miało ten swój klimat, który dobrze mi się kojarzył. Zwłaszcza, że połączenie białego z drewnianymi ścianami wyglądało naprawdę dobrze. Wszyscy zrzucili z siebie swoje toboły co wywołało duży huk, a potem ciszę.
- No dobra, może najpierw coś zjemy, na pewno wszyscy są głodni, Jill, żona wujka ugotowała nam coś, więc idę zajrzeć do kuchni co tam mamy, a wy usiądźcie przy stole, Sophie zrobisz herbatę proszę?
- Jasne - odpowiedziała i poszła ze mną do kuchni - ale tu jest zimno, uwierz mi to duży szok dla mnie, Anglia jest dla mnie zimna, a co dopiero tutaj!
- No tak w Australii codziennie masz słońce - odpowiedziałam.
- A tu jest w ogóle jakieś?
- Czasami wyjdzie zza chmur - uśmiechnęłam się i zajrzałam do garnka gdzie ujrzałam rosół, który był specjałem Jill nie wiem co ona tam dodawała, że był taki pyszny. W drugim garnku było zaś curry z kurczakiem. Na widok całego tego jedzenia mój żołądek głośno zaburczał. Soph szybko odnalazła kubki i herbatę, więc nie byłam jej potrzebna. Szybko podgrzałam nasze jedzenie i postawiłam na stole w jadalni wszyscy rzucili się jak wygłodniałe wilki. Nie minęła godzina a wszystko zostało doszczętnie zjedzone. Atmosfera nieco się poprawiła, Louis jak zwykle wymyślił parę żartów, które od razu rozluźniły wszystkich. Nawet Niall się uśmiechnął. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Szczęśliwa, że zaraz ujrzę moją przyjaciółkę, podbiegłam do drzwi i szeroko je otworzyłam.
- Grace! Dajże pyska! - krzyknęłam i pocałowałam ją w policzek. Zayn wstał z hukiem i podszedł trochę bliżej.
- Co ona tu robi?! - krzyknął oburzony, Grace nie była mu dłużna.
- Chyba raczej co ty tu robisz?! - dziewczyna popatrzyła na mnie, a w jej oczach widziałam niezrozumienie. Wybałuszyła swoje usta jak to miała robić w zwyczaju kiedy była zła.
- Zoey! - krzyknęli obydwoje.

``````````````````````````````````````````````````````````
No dobrze, to tak wasze opowiadania nadrobię obiecuję! Przepraszam i tak dalej. Dzisiaj trochę mało akcji, ale w następnych będzie się już coś działo. Nie rozpisuje się piszcie szczere komentarze i mam nadzieję, że wakacje miło spędzacie.
Następny rozdział niebawem.

13 komentarzy:

  1. Kocham Zoey. Może trochę się pogubiła w całej sytuacji, ale i tak jest wspaniała. Mam nadzieję, że wymyśli coś, co poprawi jej samopoczucie, bo jak widzę jej sprawy negatywnie na nią działają. Ale, trzyma się i tak bardzo dobrze i stara się pomóc innym, za co brawa dla niej. Ogólnie, rozdział naprawdę świetny, a reakcja Grace i Zayna na siebie nawzajem - komiczna. Czekam na rozwój zdarzeń, jestem okropnie ciekawa głównie dalszymi losami Zoey i Harrego, jak i Grace i Zayna. Coś czuję, że będzie się sporo działo.

    http://i-just-trying-read-the-signals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zoey wymiata normalnie, jest prze normalnie :P
    Rozdział fajny ;)
    Już nie mogę doczekać się następnego ;D
    Ellie zrobił się takim pustakiem nie podoba mi się to strasznie, ale ma nadzieje że jednak coś się zmieni ;)
    Czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    M.


    Zapraszam do mnie :
    http://forever--and--almost--always.blogspot.com/ ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. dodaj coś szybko bo jak będę musiała czekać tyle ile na ten to chyba zwariuje
    http://mystoryondirection.blogspot.com/
    zapraszam ! dopiero 1 rozdział i jestem ciekawa czy będzie się podobać

    OdpowiedzUsuń
  4. Akcja jest i to całkiem niezła :P Ciekawe co będzie z Zayn'em i Grace... Mam nadzieję, że szybko się dowiem :P Ogólnie rozdział jest świetny! ^^
    Czekam na następny i zapraszam do siebie drop-of-hope.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny <3 No no, Zayn i Grace... Będzie nieźle :D Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ajaj .. się narobiło
    Czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda mi Nialla ;c ale rozdział jak zwykle świetny i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! genialne,mistrzowskie,no fenononononomenalne XD ubóstwiam Cię ;* xxx mam nadzieję,że kolejny pojawi się dużo szybciej ^^ xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Zoey jest zajebista!
    Trochę pomieszała i we własnym życiu i w sprawie z Zayn'em i Grace ale mam nadzieje ,ze wszystko się rozwiąże.
    Czekam na nexta :D
    Wspaniały rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. super! ciekawe jak wyjdzie z tym losowaniem xD ta końcówka haha czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli następny rozdział nie będzie w tym tygodniu to się chyba powieszę z iekawości ;p więc nie zwlekaj tylko pisz następny rozdział, i żeby był taki dobry jak tem i zresztą wszystkie, pozdrawiam :*
    ~Olaaa

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam, że ostatnio nie komentowałam, ale tak to już u mnie bywa, za dużo do zrobienia i za mało czasu :) Tak, czy siak, rozdział jest naprawdę świetny. Po prostu kocham Zoey. Ona jest taka... nie wiem, taka pozytywna. Mimo wszystko. Trochę wredne z jej strony, że okłamała Grace i Zayna, ale wyjdzie z tego na pewno coś ciekawego ;) Coś mam przeczucie, że 'wylosują' wspólny pokój lub spanie na kanapie :) Bardzo chciałabym, żeby Zoey dała szansę Harry'emu, ale chyba byłoby mi trochę szkoda Alana, w końcu on niczym nie zawinił. No, ale przecież miłość nie wybiera ;) Czekam z niecierpliwością na następny!
    Pozdrawiam x

    http://i-wanna-die-in-your-arms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń