|Grace| 31 Sierpnia
Chłopcy
byli na próbie, a ja siedziałam w ich apartamencie i potwornie się nudziłam.
Jak zwykle nic nie leciało w telewizji. W końcu zostawiłam na jakimś programie
kulinarnym. Ciągle spoglądałam na telefon, zastanawiałam się, kiedy mama do
mnie zadzwoni. Nie zrobiła tego ani razu, dlatego nie żałowałam ani trochę, że
uciekłam. Choć wydaje się to błahy powód, dla którego uciekłam, ale wiem jakby
się to skończyło. Z dnia na dzień było by coraz gorzej aż w końcu zamknęliby
mnie w jakiejś wieży. Po nich można spodziewać się wszystkiego. W poniedziałek
ma się odbyć rozpoczęcie w szkole. Książkami nie musiałam się przejmować, bo
dostawaliśmy je zawsze od szkoły za darmo. Wstałam z kanapy i poszłam do pokoju
Zayn’a. Wczoraj wieczorem zasnęłam na sofie, dlatego nie miałam okazji
dokładnie go obejrzeć. Nie miałam zamiaru grzebać mu w szufladach i zaglądać
pod łóżko, ale chciałam zobaczyć jak w ogóle wygląda. Wchodząc do środka od
razu poczułam zapach Zayn’a. Ściany były pomalowane na piaskowy kolor.
Podeszłam do komody, na której stały zdjęcia. Na pierwszym były trzy dziewczyny
jak się domyśliłam jego siostry. Były także zdjęcia z chłopakami i z rodzicami.
Podeszłam do biurka, na którym walało się pełno papierków, długopisów,
drobniaków i mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Oczywiście były też rysunki.
Postanowiłam się przejść, dlatego wzięłam z torby cieplejszą bluzę i zeszłam na
dół. Ubrałam trampki i zamknęłam drzwi. Skierowałam się prosto do kafejki.
Wchodząc do środka, wzięłam magazyn i podeszłam do lady. Zamówiłam moją
ukochaną moccę z białą czekoladą i usiadłam przy małym stoliczku. Klientów było
mało nie tylko z powodu pory dnia, ale także przez pogodę. Wiał zimny wiatr i
padała deszcz, niby normalne jak na Londyn. Kasjerka krzyknęła, że moja kawa
jest gotowa, więc podeszłam do lady. W tym samym momencie podszedł mężczyzna
odbierając swoje expresso. Mimowolnie spojrzałam na niego, a moje serce zaczęło
mocniej bić. Brązowe włosy z lekką siwizną na skroniach. Popatrzył na mnie i
zamarł.
- Grace – powiedział cicho.
- Poznałeś mnie – stałam bez
ruchu.
- Miałbym nie poznać własnej
córki? – powiedział, a ja spuściłam wzrok – ile to już lat? Pięć, sześć?
- Mama okłamywała mnie, że nie
chcesz mieć ze mną żadnego kontaktu dlatego do ciebie nie pisałam – ojciec
spojrzał w bok z niedowierzaniem.
- Chodź porozmawiamy – poszliśmy
do stolika – może pomińmy gimnazjum, ale jak liceum? – zapytał, a ja zaczęłam
opowiadać o wszystkim włącznie z tym, że uciekłam z domu.
- Powinienem na ciebie
nawrzeszczeć, że nie powinnaś uciekać, ale zrobiłbym w twoim przypadku
dokładnie to samo – uśmiechnął się blado.
- Wróciłeś na stałe do Londynu? –
zapytałam.
- Tak, dostałem dobrą ofertę
pracy. Masz gdzie mieszkać tak w ogóle?
- Chwilowo mieszkam u kolegów...
- U tych co są w tym zespole tak?
– pokiwałam głową – Muszę porozmawiać z twoją matką. Podejrzewam, że nie chcesz
tam wracać?
- A jak myślisz?
- Dzwonili do ciebie? – wypytywał
mnie, a ja pokręciłam głową.
- Wiem, że to szybko, ale jeśli
nie miałabyś gdzie się podziać to wiesz, że moje mieszkanie zawsze stoi dla
ciebie otworem. Mam nawet wolny pokój.
- Dziękuję ci za wszystko – lekko
się uśmiechnęłam.
- Porozmawiam dzisiaj z twoją
matką i jakoś to wszystko ustalimy, teraz lecę muszę wracać do pracy. Tu masz
mój numer telefonu – dał mi wizytówkę i wyszedł. Wszystko mi się wydawało jakby
było snem. Całymi dniami myślałam nad tym jak mam go spotkać, jak zdobyć adres lub
numer, a wystarczyło pójść do kafejki w porze lunchu. Chcę zamieszkać z ojcem.
Nadrobilibyśmy nasze relacje i wszystko w końcu funkcjonowało normalnie i
mogłabym spokojnie spotykać się z Zayn’em.
Nie chciałam wracać jeszcze do
apartamentu dlatego poszłam do parku. Pospacerowałam dwie godziny, a następnie
poszłam do Zoe. Musiałam się wygadać. Z Ellie było już lepiej, ale jej mama i
tak zrobiła kwarantannę przez co nie mogliśmy jej odwiedzać. Podeszłam do drzwi
i zadzwoniłam na dzwonek. Otworzyłam mi moja przyjaciółka.
- No
proszę nasza uciekinierka – weszłam do środka i zdjęłam buty. Bez słów od razu
skierowałyśmy się do jej pokoju. Walnęłam się na jej łóżko, a ona położyła się
koło mnie. Zaczęłam jej opowiadać o wszystkim.
-
Powiedziałaś nawet o pierścionku, hoho. Chcesz zamieszkać u ojca? – zapytała.
- Tak i to
bardzo. Nie chcę siedzieć chłopakom na głowach po za tym może wreszcie miałabym
normalnego rodzica – przekręciłam się na brzuch.
- Z tego
co pamiętam twój tata nie jest zbyt normalny. Pamiętasz jak zabrał nas nad
morze i chodziliśmy po wydmach, a potem goniła nas policja bo było to miejsce
zastrzeżone?
- Jak
mogłabym zapomnieć Ellie, która wpadła do jakiś krzaków i potem miała wysypkę –
zaśmiałyśmy się.
- Przez
nią nas złapali, ale też zlitowali gdy zobaczyli jak jej skóra zaczyna puchnąć.
- Nawet
zawieźli nas na pogotowie – zaczęłyśmy się śmiać.
Przesiedziałam u Zoey do godziny
dziewiątej wieczorem. Postanowiłam, że będę się zbierać, wolnym krokiem szłam w
stronę domu chłopaków. Weszłam do środka gdzie panowała grobowa cisza. Czyżby
jeszcze nie wrócili z próby, ale drzwi były otwarte. Weszłam do salonu, wszyscy
siedzieli na kanapie. Spojrzeli na mnie.
- No
proszę! Ładnie się to tak włóczyć? Baliśmy się, że cię znaleźli i zabrali! –
Zayn chodził tam i z powrotem, wrzeszcząc po mnie. Niall wpieprzał orzeszki.
Harry rzucał w Lou czekoladkami, przez co walały się po całym pokoju. Liam jak
zwykle siedział na laptopie.
-
Rzeczywiście wszyscy bardzo się martwili – mruknęłam.
- Ale ja
się martwiłem, że zabiorą mi mojego skarbeczka – powiedział podchodząc do mnie.
- Oj już
tak nie słódź – zaśmiałam się, wziął mnie za rękę i pociągnął na górę. Weszliśmy
do jego pokoju, położyłam się na jego łóżku. Po chwili do mnie dołączył.
Opowiedziałam mu co się wydarzyło, a on ciągle całował mnie po szyi.
- Czy ty
mnie w ogóle słuchasz?
- Mhym...
– mruknął – spotkałaś swojego ojca, z którym chcesz zamieszkać, a potem poszłaś
do Zo – pocałował mój policzek, a potem usta. Zaczęło się robić bardzo
przyjemnie, gdy ktoś musiał oczywiście wleźć do środka.
- Niall
byłbyś tak łaskaw wyjść? – Zayn obrócił się do chłopaka.
- No już,
już chciałem wam tylko powiedzieć, że Harry zrobił kolacje, ale jesteście dla
mnie nie mili, więc wszystko wam zjem – powiedział i wyszedł. Zayn głośno westchnął
i wywrócił oczami, a ja się zaśmiałam.
- Nie
rozumiesz. Teraz będę musiał go przepraszać ze sto razy, bo będzie chodził
obrażony – powiedział ściszonym głosem.
|Leah| O1
Września
Ja i dziewczyny naprawdę się
polubiłyśmy, mamy wiele wspólnych tematów, a one są naprawdę miłe. Szłam w
stronę domu Zoe, miała mi pożyczyć pewną książkę. Pogoda troszkę się
polepszyła, na niebie było parę chmurek, przez które przebijały się promienie
słoneczne. Poczułam brzęczenie mojej komórki w kieszeni. Wyciągnęłam go i
spojrzałam na ekranik, którym wyświetlało się, że mam wiadomość od Lou. Pisał
żebym wpadła do nich, bo mu się nudzi. Dlaczego Liam nie napisał mi czegoś
takiego tylko Louie? Nie wiem czemu zadałam sobie to pytanie. Znalazłam się pod
domem Zo. Zadzwoniłam na dzwonek. Otworzył jakiś mężczyzna, chyba jej ojciec.
- Dzień
dobry zastałam Zoey? – grzecznie zapytałam.
- Tak.
Zoey! – krzyknął w głąb domu. Po chwili w drzwiach pojawiła się szczupła
szatynka.
- O to ty.
Książkę dam ci kiedyś indziej, ale proszę zabierz mnie stąd – powiedziała
biorąc sweter z wieszaka.
- Idę do
chłopaków, więc możesz iść ze mną.
- Dobra
niech będzie – wyszła z domu. Krzyknęła tylko „wychodzę” i zamknęła drzwi.
- Co się
takiego stało? – zapytałam.
- Otworzył
ci mój ojciec, właśnie wrócił z delegacji w Nowej Zelandii. Jak zwykle się
kłócą, pewnie będzie rozwód – mówiła spokojnie.
- A ty się
tym nie przejmujesz? – spytałam na co ona wzruszyła tylko ramionami. Dalej
szłyśmy już w ciszy. Nie rozumiałam do końca Zoey. Widać było, że próbowała
ukryć jakiekolwiek uczucia, tylko pytanie dlaczego.
Po paru minutach weszłyśmy do
środka, jak zwykle w przedpokoju walały się ubrania, pudełka i różne inne
śmieci, których wole nawet nie identyfikować. Najpierw pojawił się Hazza, gdy
tylko zobaczył Zo od razu się rozpromienił. Zoey jak zwykle postanowiła go
podrażnić. Ściągnęła buty i nawet na niego nie spojrzała tylko ruszyła w stronę
salonu. Harry zdenerwowany poszedł za nią. Siłowałam się z moim butem, ale w
końcu zszedł z mojej stopy, przez co straciłam równowagę, ale szybko złapałam
szafki, która stała przy ścianie. Nawet nie chcę wiedzieć jak wtedy wyglądałam.
Weszłam do salonu, gdzie panował jeszcze większy bajzel. Szybko podszedł do
mnie Louie.
- No
nareszcie jesteś, co będziemy robić? Ugotujesz coś? – wypytywał mnie, a ja
szukałam wzrokiem Liam’a – halo, mówię do ciebie – pomachał ręką przede mną.
- Emm...
Tak, a co chcecie jeść? – na ostatnie słowo wszyscy spojrzeli na mnie.
- Zrobisz
to dobre. No jak to się nazywało. Ten makaron... – Lou zmrużył oczy.
- Mówisz o
spaghetti? – chwyciłam go za ramię, powstrzymując śmiech.
- Tak
właśnie! – powiedział – mogę ci pomóc jeśli chcesz.
- No jasne
– odparłam. Weszliśmy do kuchni, zaczęłam od umycia rąk. Trochę bałam się
ścierki, która leżała na blacie, dlatego wytarłam się w bluzkę Lou, który miał
teraz odbite moje ręce na torsie.
-
Przegięłaś – pokręcił głową. Myślałam, że jakoś się odegra, ale on nic – dobra,
to tak gdzie jest wielki garnek – wyciągnął naczynie z szafki i nalał do niego
wody – w tamtej szafce jest makaron, wyciągnij go – rozkazał mi, tak też
zrobiłam. Podeszłam z powrotem do blatu, Lou oblał mnie wodą z kranu. Wzięłam
szybko garnek pełny wody i wylałam całą jego zawartość na Lou. Ten tylko
otworzył usta i pokręcił głową. Przełożył mnie przez ramię i zaczął iść. Tylko
nie to proszę, pomyślałam, ale niestety Lou wyszedł ze mną na zewnątrz, nim się
obejrzałam byłam już w basenie, pełnym zimnej wody. Wszyscy wybiegli na dwór.
Harry zaczął oczywiście kręcić wszystko komórką. Wyszłam, cała zmarznięta z
wody i spojrzałam na zwijającego się ze śmiech Lou. Podbiegłam do niego i się
rzuciłam. Leżeliśmy na ziemi cali mokrzy i brudni z trawy. Wszyscy śmiali się
na całego. Nagle z domu wyszedł Niall, nawet na nas nie spojrzał.
- Co z tym
spaghetti? – zapytał.
- Może
najpierw się przebierzemy? – powiedziałam do niego, Niall wyszedł przed Zayn’a
aby lepiej się nam przyjrzeć. Zaczął się śmiać w ten swój znany sposób, przez co
wszyscy znów zaczęli się śmiać. Podniosłam się z ziemi i lekko się zachwiałam.
- Dam ci
jakieś ciuchy, chodź – pociągnęła mnie Grace, wciąż się śmiejąc. No tak
zapomniałam, że teraz to jest jej mieszkanie.
Kiedy była czysta i pachnąca,
zeszłam na dół, gdzie zastałam Ellie.
- Już
zdrowa? – zapytałam.
- No
powiedzmy, ale już nie mogłam wysiedzieć w domu – lekko się uśmiechnęła.
Spojrzała na ubrania, które miałam na sobie – dlaczego masz ubrania Grace? –
nic już nie odpowiedziałam, bo Harry podał jej telefon, na którym był cały filmik,
szalejących mnie i Lou. Po chwili Ellie zaczęła głośno się śmiać i burząc się i
mówiąc, że „ją zawsze wszystko co fajne omija”.
|Grace|
Tata nagle do mnie zadzwonił, że
musimy się koniecznie spotkać. Tak więc szybko poszłam do najbliższej kawiarni,
w której się umówiliśmy. Rozmawiał z mamą, przez co trochę się stresowałam.
Weszłam do lokalu wypatrując tatę. Zobaczyłam tylko machającą rękę, podeszłam
więc i usiadłam na krześle. Ojciec odkaszlnął i spojrzał na mnie.
- No to
tak, masz do wyboru dwie opcje, albo wrócisz do mieszkania z twoją matką i
ojczymem lub jeśli oczywiście będziesz chciała. Możesz zamieszkać ze mną. Wiem,
że na pewno to dzieję się trochę szybko i...
- Bardzo
chciałabym z tobą zamieszkać tato – przerwałam mu i lekko się uśmiechnęłam.
Chwyciłam go za rękę, a on mocno ścisnął moją. Nagle usłyszałam odgłos
robionego zdjęcia. Odwróciłam się do okna, gdzie ujrzałam fotografa.
- Skarbie
dlaczego on nam robi zdjęcia? – popatrzył krzywo na tego człowieka.
- Urok
bycia dziewczyną jednego z najbardziej pożądanych chłopaków znanego zespołu –
wzruszyłam ramionami – po prostu się nim nie przejmuj.
- No
dobrze, wracając do naszego tematu, moje mieszkanie jest małe, ale będziesz
miała własny pokój. Tylko musimy przenieść twoje rzeczy. Jutro się tym
zajmiemy.
- A możesz
ty to zrobić, sam? Nie chcę mieć na razie kontaktu z moją matką – mruknęłam.
- No
dobrze... Grace ale wiesz, że w końcu będziesz musiała z nią pogadać? – tata
poważnie na mnie spojrzał.
- Tak
wiem, ale na razie nie jestem jeszcze gotowa – skrzywiałam się – a właśnie co
ze szkołą?
- No jest
jeden warunek. Możesz ze mną mieszkać, ale masz dalej chodzić do tej samej
szkoły.
- W sumie
to i tak ostatni rok – wzruszyłam ramionami.
|Harry|
Jak zwykle siedzieliśmy w salonie
oglądając jakiś beznadziejny film. Zayn i Louis poszli do jakiegoś klubu, trochę
mnie to martwiło, bo jak wiadomo oni razem sami na mieście to jak dwa gołębie
na parapecie. Zawsze coś narobią... Ciągle spoglądałem na Zoey. Czy ona musi
być taka boska? Odwróciłem wzrok i próbowałem się skupić na filmie. Tej nocy
śniło mi się, że byliśmy na randce i było tak cudownie, bo Zoey była miła...
Hmm, marzenia. Tak bardzo chciałbym ją gdzieś zabrać, żebyśmy mogli swobodnie
pogadać, może wreszcie by się przede mną otworzyła. Siedziałem i dalej gapiłem
się w ten przeklęty ekran. Poczułem jak powieki mi się kleją, po paru sekundach
odpłynąłem.
Znalazłem
się w lesie, robiliśmy ognisko. Liam biegał dookoła wszystkich chwaląc się
swoim nowym telefonem. Grace i Ellie tańczyły tańce plemienne dookoła ogniska.
Leah tarzała się po trawie, a Niall, Zayn i Lou oglądali telewizor. Nie wiem do
końca jak on się znalazł w środku lasu, ale nie ważne. Podbiegła do mnie Zoey.
- Harry ty i te twoje muskuły... – mruknęła.
- Tak wiem złotko... – odparłem z dumnym
uśmiechem.
- Kiedy tylko cię widzę moje serce nie wytrzymuje
i... – zamknęła oczy – ukaraj mnie Harry, w ten twój sposób, proszę – szepnęła.
Pociągnąłem ją w stronę lasu. Poczułem lepką bitą śmietanę na ustach.
- Co do
cholery?! – otworzyłem szeroko oczy. Zoey i Niall postanowili usmarować mnie
bitą śmietaną. Oczywiście musieli mi przerwać jeden z lepszych snów, bo jakby
inaczej.
Poszedłem do
łazienki i zmyłem wszystko dokładnie. Wróciłem do salonu.
- Zo, możemy na chwilę pogadać? – zapytałem, ona tylko wstała i poszła
za mną do kuchni. Dobra stary, tylko się nie denerwuj.
- O co chodzi? – splotła ręce na klatce piersiowej.
- No bo wiesz, trochę się znamy i... Tak pomyślałem, skoro za tydzień
jest ten festyn w parku, to może przeszlibyśmy się tylko my, co ty na to?
- Nie lubię tego typu imprez – szybko odpowiedziała.
- To może, no nie wiem kino, albo może po prostu się przespacerujemy? –
pytałem, czułem jak pocą mi się ręce.
- Harry ja nie chcę z tobą nigdzie wychodzić w TEN sposób, jeśli wiesz o
co mi chodzi. Nic do ciebie nie czuję, jesteś jak kumpel – powiedziała zimno i
zostawiła mnie samego w kuchni. Poczułem jak moje serce rozpada się na tysiące
kawałeczków.
Sorry że nie dodałam rozdziału w piątek, ale nie miałam weny -.- Jest długi , więc mam nadzieję, że się wam podoba :)
KOMENTOWAĆ!!
Boski <3 Tylko czemu ona mu odmówiła ?! Ygh, płakać mi się chce xD No i Grace zamieszka ze swoim ojcem... Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCzemu mu odmówiła?!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny i czekam na następny :D
Świetny,boski po prostu nieziemski:) Tylko zrób jakąś awanturę i fajnie by było żeby Zo się jednak do Hazzy przekonała ale rozdział świetny:*
OdpowiedzUsuńHuhuhu lubię to :D
OdpowiedzUsuńCzemu Z nie chcę go do siebie dopuścić? ;c Chociaż to może i lepiej, że na razie trzyma go na dystans. Fajnie, że Grace zamieszka z tatą i nie będzie musiała poddawać się despotycznej matce i ojczymowi z problemami :D ;p
A Lou coś ten tego do Leah? Uuuu może być ciekawy trójkącik ;)
Czekam na nn! xxxx
"Grace i Ellie tańczyły tańce plemienne dookoła ogniska. Leah tarzała się po trawie" Hahahah, ale sen! Dlaczego Zoey odmówiła Harry'emu? Oni przeciez muszą być parą!
OdpowiedzUsuńHmm, czyżby coś było między Lou i Leah? To byłoby ciekawe...
Czekam na kolejny :)
Świetny, świetny, świetny! Czyżby Lou i Leah...? Byłoby ciekawie, a co na to Liam? Bardzo szkoda, że Zoey odmówiła Harry'emu, myślałam, że coś między nimi jest, że będą razem i będą żyli długo i szczęśliwie, a tu takie o. Współczuję Hazzie, to musiał być dla niego cios. No i ja po prostu ubóstwiam Grace i Zayna! Oni są tacy słodcy, tacy idealnie dobrani. Może coś się między nimi wydarzy, hmm? Albo coś namieszasz? Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Proszę, dodaj szybko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i również dziękuję za komentarze :)
Cudowny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńZayn i Grace - moja ukochana idealna para. Lou i Leah, czy Liam i Leah? No i Zoey, ugh mogła by się zgodzić na spotkanie z Harrym.
Czekam na next'a. :D uch
świetny rozdział :) zapraszam do siebie http://swagmasta-from-doncasta.blogspot.com/ będę wdzięczna za komentarz :p
OdpowiedzUsuńRozwalił mnie ten tekst "Leah tarzała się po trawie" ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Harry'ego trochę. Biedny : (
Ale zapraszam do mnie na nowy rozdział na Gemini. : http://gemini-blizniaki.blogspot.com/2012/04/rozdzia-6.html
uhuhu czekam na kolejna czesc :D a ogólnie, to świetny blog! :D wpadnij do mnie *: obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) masz twittera? follow? @viktoriapoland :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :) Czekam niecierpliwie na następny
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Bardzo się podoba! Nawet nie umiem tego opisać słowami xD
OdpowiedzUsuńJestem straszliwie ciekawa co będzie dalej z Zo i Harrym.
www.steal-heart.blogspot.com
O ludzie! Ile mam do nadrobienia o.O Dobrze, że jest ten długi weekend ^.^ Rozdział genialny, ale o tym wiesz, czekam na kolejne :D
OdpowiedzUsuńGenialny ! Tylko czemu Zoey potraktowała tak Hazze ? No dlaczego ? Cudowny :D
OdpowiedzUsuń