poniedziałek, 23 kwietnia 2012

~ Rozdział Dwudziesty ~


|Grace| 31 Sierpnia

        Chłopcy byli na próbie, a ja siedziałam w ich apartamencie i potwornie się nudziłam. Jak zwykle nic nie leciało w telewizji. W końcu zostawiłam na jakimś programie kulinarnym. Ciągle spoglądałam na telefon, zastanawiałam się, kiedy mama do mnie zadzwoni. Nie zrobiła tego ani razu, dlatego nie żałowałam ani trochę, że uciekłam. Choć wydaje się to błahy powód, dla którego uciekłam, ale wiem jakby się to skończyło. Z dnia na dzień było by coraz gorzej aż w końcu zamknęliby mnie w jakiejś wieży. Po nich można spodziewać się wszystkiego. W poniedziałek ma się odbyć rozpoczęcie w szkole. Książkami nie musiałam się przejmować, bo dostawaliśmy je zawsze od szkoły za darmo. Wstałam z kanapy i poszłam do pokoju Zayn’a. Wczoraj wieczorem zasnęłam na sofie, dlatego nie miałam okazji dokładnie go obejrzeć. Nie miałam zamiaru grzebać mu w szufladach i zaglądać pod łóżko, ale chciałam zobaczyć jak w ogóle wygląda. Wchodząc do środka od razu poczułam zapach Zayn’a. Ściany były pomalowane na piaskowy kolor. Podeszłam do komody, na której stały zdjęcia. Na pierwszym były trzy dziewczyny jak się domyśliłam jego siostry. Były także zdjęcia z chłopakami i z rodzicami. Podeszłam do biurka, na którym walało się pełno papierków, długopisów, drobniaków i mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Oczywiście były też rysunki. Postanowiłam się przejść, dlatego wzięłam z torby cieplejszą bluzę i zeszłam na dół. Ubrałam trampki i zamknęłam drzwi. Skierowałam się prosto do kafejki. Wchodząc do środka, wzięłam magazyn i podeszłam do lady. Zamówiłam moją ukochaną moccę z białą czekoladą i usiadłam przy małym stoliczku. Klientów było mało nie tylko z powodu pory dnia, ale także przez pogodę. Wiał zimny wiatr i padała deszcz, niby normalne jak na Londyn. Kasjerka krzyknęła, że moja kawa jest gotowa, więc podeszłam do lady. W tym samym momencie podszedł mężczyzna odbierając swoje expresso. Mimowolnie spojrzałam na niego, a moje serce zaczęło mocniej bić. Brązowe włosy z lekką siwizną na skroniach. Popatrzył na mnie i zamarł.
- Grace – powiedział cicho.
- Poznałeś mnie – stałam bez ruchu.
- Miałbym nie poznać własnej córki? – powiedział, a ja spuściłam wzrok – ile to już lat? Pięć, sześć?
- Mama okłamywała mnie, że nie chcesz mieć ze mną żadnego kontaktu dlatego do ciebie nie pisałam – ojciec spojrzał w bok z niedowierzaniem.
- Chodź porozmawiamy – poszliśmy do stolika – może pomińmy gimnazjum, ale jak liceum? – zapytał, a ja zaczęłam opowiadać o wszystkim włącznie z tym, że uciekłam z domu.
- Powinienem na ciebie nawrzeszczeć, że nie powinnaś uciekać, ale zrobiłbym w twoim przypadku dokładnie to samo – uśmiechnął się blado.
- Wróciłeś na stałe do Londynu? – zapytałam.
- Tak, dostałem dobrą ofertę pracy. Masz gdzie mieszkać tak w ogóle?
- Chwilowo mieszkam u kolegów...
- U tych co są w tym zespole tak? – pokiwałam głową – Muszę porozmawiać z twoją matką. Podejrzewam, że nie chcesz tam wracać?
- A jak myślisz?
- Dzwonili do ciebie? – wypytywał mnie, a ja pokręciłam głową.
- Wiem, że to szybko, ale jeśli nie miałabyś gdzie się podziać to wiesz, że moje mieszkanie zawsze stoi dla ciebie otworem. Mam nawet wolny pokój.
- Dziękuję ci za wszystko – lekko się uśmiechnęłam.
- Porozmawiam dzisiaj z twoją matką i jakoś to wszystko ustalimy, teraz lecę muszę wracać do pracy. Tu masz mój numer telefonu – dał mi wizytówkę i wyszedł. Wszystko mi się wydawało jakby było snem. Całymi dniami myślałam nad tym jak mam go spotkać, jak zdobyć adres lub numer, a wystarczyło pójść do kafejki w porze lunchu. Chcę zamieszkać z ojcem. Nadrobilibyśmy nasze relacje i wszystko w końcu funkcjonowało normalnie i mogłabym spokojnie spotykać się z Zayn’em.
            Nie chciałam wracać jeszcze do apartamentu dlatego poszłam do parku. Pospacerowałam dwie godziny, a następnie poszłam do Zoe. Musiałam się wygadać. Z Ellie było już lepiej, ale jej mama i tak zrobiła kwarantannę przez co nie mogliśmy jej odwiedzać. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam na dzwonek. Otworzyłam mi moja przyjaciółka.
- No proszę nasza uciekinierka – weszłam do środka i zdjęłam buty. Bez słów od razu skierowałyśmy się do jej pokoju. Walnęłam się na jej łóżko, a ona położyła się koło mnie. Zaczęłam jej opowiadać o wszystkim.
- Powiedziałaś nawet o pierścionku, hoho. Chcesz zamieszkać u ojca? – zapytała.
- Tak i to bardzo. Nie chcę siedzieć chłopakom na głowach po za tym może wreszcie miałabym normalnego rodzica – przekręciłam się na brzuch.
- Z tego co pamiętam twój tata nie jest zbyt normalny. Pamiętasz jak zabrał nas nad morze i chodziliśmy po wydmach, a potem goniła nas policja bo było to miejsce zastrzeżone?
- Jak mogłabym zapomnieć Ellie, która wpadła do jakiś krzaków i potem miała wysypkę – zaśmiałyśmy się.
- Przez nią nas złapali, ale też zlitowali gdy zobaczyli jak jej skóra zaczyna puchnąć.
- Nawet zawieźli nas na pogotowie – zaczęłyśmy się śmiać.
            Przesiedziałam u Zoey do godziny dziewiątej wieczorem. Postanowiłam, że będę się zbierać, wolnym krokiem szłam w stronę domu chłopaków. Weszłam do środka gdzie panowała grobowa cisza. Czyżby jeszcze nie wrócili z próby, ale drzwi były otwarte. Weszłam do salonu, wszyscy siedzieli na kanapie. Spojrzeli na mnie.
- No proszę! Ładnie się to tak włóczyć? Baliśmy się, że cię znaleźli i zabrali! – Zayn chodził tam i z powrotem, wrzeszcząc po mnie. Niall wpieprzał orzeszki. Harry rzucał w Lou czekoladkami, przez co walały się po całym pokoju. Liam jak zwykle siedział na laptopie.
- Rzeczywiście wszyscy bardzo się martwili – mruknęłam.
- Ale ja się martwiłem, że zabiorą mi mojego skarbeczka – powiedział podchodząc do mnie.
- Oj już tak nie słódź – zaśmiałam się, wziął mnie za rękę i pociągnął na górę. Weszliśmy do jego pokoju, położyłam się na jego łóżku. Po chwili do mnie dołączył. Opowiedziałam mu co się wydarzyło, a on ciągle całował mnie po szyi.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Mhym... – mruknął – spotkałaś swojego ojca, z którym chcesz zamieszkać, a potem poszłaś do Zo – pocałował mój policzek, a potem usta. Zaczęło się robić bardzo przyjemnie, gdy ktoś musiał oczywiście wleźć do środka.
- Niall byłbyś tak łaskaw wyjść? – Zayn obrócił się do chłopaka.
- No już, już chciałem wam tylko powiedzieć, że Harry zrobił kolacje, ale jesteście dla mnie nie mili, więc wszystko wam zjem – powiedział i wyszedł. Zayn głośno westchnął i wywrócił oczami, a ja się zaśmiałam.
- Nie rozumiesz. Teraz będę musiał go przepraszać ze sto razy, bo będzie chodził obrażony – powiedział ściszonym głosem.

|Leah| O1 Września

            Ja i dziewczyny naprawdę się polubiłyśmy, mamy wiele wspólnych tematów, a one są naprawdę miłe. Szłam w stronę domu Zoe, miała mi pożyczyć pewną książkę. Pogoda troszkę się polepszyła, na niebie było parę chmurek, przez które przebijały się promienie słoneczne. Poczułam brzęczenie mojej komórki w kieszeni. Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekranik, którym wyświetlało się, że mam wiadomość od Lou. Pisał żebym wpadła do nich, bo mu się nudzi. Dlaczego Liam nie napisał mi czegoś takiego tylko Louie? Nie wiem czemu zadałam sobie to pytanie. Znalazłam się pod domem Zo. Zadzwoniłam na dzwonek. Otworzył jakiś mężczyzna, chyba jej ojciec.
- Dzień dobry zastałam Zoey? – grzecznie zapytałam.
- Tak. Zoey! – krzyknął w głąb domu. Po chwili w drzwiach pojawiła się szczupła szatynka.
- O to ty. Książkę dam ci kiedyś indziej, ale proszę zabierz mnie stąd – powiedziała biorąc sweter z wieszaka.
- Idę do chłopaków, więc możesz iść ze mną.
- Dobra niech będzie – wyszła z domu. Krzyknęła tylko „wychodzę” i zamknęła drzwi.
- Co się takiego stało? – zapytałam.
- Otworzył ci mój ojciec, właśnie wrócił z delegacji w Nowej Zelandii. Jak zwykle się kłócą, pewnie będzie rozwód – mówiła spokojnie.
- A ty się tym nie przejmujesz? – spytałam na co ona wzruszyła tylko ramionami. Dalej szłyśmy już w ciszy. Nie rozumiałam do końca Zoey. Widać było, że próbowała ukryć jakiekolwiek uczucia, tylko pytanie dlaczego.
            Po paru minutach weszłyśmy do środka, jak zwykle w przedpokoju walały się ubrania, pudełka i różne inne śmieci, których wole nawet nie identyfikować. Najpierw pojawił się Hazza, gdy tylko zobaczył Zo od razu się rozpromienił. Zoey jak zwykle postanowiła go podrażnić. Ściągnęła buty i nawet na niego nie spojrzała tylko ruszyła w stronę salonu. Harry zdenerwowany poszedł za nią. Siłowałam się z moim butem, ale w końcu zszedł z mojej stopy, przez co straciłam równowagę, ale szybko złapałam szafki, która stała przy ścianie. Nawet nie chcę wiedzieć jak wtedy wyglądałam. Weszłam do salonu, gdzie panował jeszcze większy bajzel. Szybko podszedł do mnie Louie.
- No nareszcie jesteś, co będziemy robić? Ugotujesz coś? – wypytywał mnie, a ja szukałam wzrokiem Liam’a – halo, mówię do ciebie – pomachał ręką przede mną.
- Emm... Tak, a co chcecie jeść? – na ostatnie słowo wszyscy spojrzeli na mnie.
- Zrobisz to dobre. No jak to się nazywało. Ten makaron... – Lou zmrużył oczy.
- Mówisz o spaghetti? – chwyciłam go za ramię, powstrzymując śmiech.
- Tak właśnie! – powiedział – mogę ci pomóc jeśli chcesz.
- No jasne – odparłam. Weszliśmy do kuchni, zaczęłam od umycia rąk. Trochę bałam się ścierki, która leżała na blacie, dlatego wytarłam się w bluzkę Lou, który miał teraz odbite moje ręce na torsie.
- Przegięłaś – pokręcił głową. Myślałam, że jakoś się odegra, ale on nic – dobra, to tak gdzie jest wielki garnek – wyciągnął naczynie z szafki i nalał do niego wody – w tamtej szafce jest makaron, wyciągnij go – rozkazał mi, tak też zrobiłam. Podeszłam z powrotem do blatu, Lou oblał mnie wodą z kranu. Wzięłam szybko garnek pełny wody i wylałam całą jego zawartość na Lou. Ten tylko otworzył usta i pokręcił głową. Przełożył mnie przez ramię i zaczął iść. Tylko nie to proszę, pomyślałam, ale niestety Lou wyszedł ze mną na zewnątrz, nim się obejrzałam byłam już w basenie, pełnym zimnej wody. Wszyscy wybiegli na dwór. Harry zaczął oczywiście kręcić wszystko komórką. Wyszłam, cała zmarznięta z wody i spojrzałam na zwijającego się ze śmiech Lou. Podbiegłam do niego i się rzuciłam. Leżeliśmy na ziemi cali mokrzy i brudni z trawy. Wszyscy śmiali się na całego. Nagle z domu wyszedł Niall, nawet na nas nie spojrzał.
- Co z tym spaghetti? – zapytał.
- Może najpierw się przebierzemy? – powiedziałam do niego, Niall wyszedł przed Zayn’a aby lepiej się nam przyjrzeć. Zaczął się śmiać w ten swój znany sposób, przez co wszyscy znów zaczęli się śmiać. Podniosłam się z ziemi i lekko się zachwiałam.
- Dam ci jakieś ciuchy, chodź – pociągnęła mnie Grace, wciąż się śmiejąc. No tak zapomniałam, że teraz to jest jej mieszkanie.
            Kiedy była czysta i pachnąca, zeszłam na dół, gdzie zastałam Ellie.
- Już zdrowa? – zapytałam.
- No powiedzmy, ale już nie mogłam wysiedzieć w domu – lekko się uśmiechnęła. Spojrzała na ubrania, które miałam na sobie – dlaczego masz ubrania Grace? – nic już nie odpowiedziałam, bo Harry podał jej telefon, na którym był cały filmik, szalejących mnie i Lou. Po chwili Ellie zaczęła głośno się śmiać i burząc się i mówiąc, że „ją zawsze wszystko co fajne omija”.

|Grace|

            Tata nagle do mnie zadzwonił, że musimy się koniecznie spotkać. Tak więc szybko poszłam do najbliższej kawiarni, w której się umówiliśmy. Rozmawiał z mamą, przez co trochę się stresowałam. Weszłam do lokalu wypatrując tatę. Zobaczyłam tylko machającą rękę, podeszłam więc i usiadłam na krześle. Ojciec odkaszlnął i spojrzał na mnie.
- No to tak, masz do wyboru dwie opcje, albo wrócisz do mieszkania z twoją matką i ojczymem lub jeśli oczywiście będziesz chciała. Możesz zamieszkać ze mną. Wiem, że na pewno to dzieję się trochę szybko i...
- Bardzo chciałabym z tobą zamieszkać tato – przerwałam mu i lekko się uśmiechnęłam. Chwyciłam go za rękę, a on mocno ścisnął moją. Nagle usłyszałam odgłos robionego zdjęcia. Odwróciłam się do okna, gdzie ujrzałam fotografa.
- Skarbie dlaczego on nam robi zdjęcia? – popatrzył krzywo na tego człowieka.
- Urok bycia dziewczyną jednego z najbardziej pożądanych chłopaków znanego zespołu – wzruszyłam ramionami – po prostu się nim nie przejmuj.
- No dobrze, wracając do naszego tematu, moje mieszkanie jest małe, ale będziesz miała własny pokój. Tylko musimy przenieść twoje rzeczy. Jutro się tym zajmiemy.
- A możesz ty to zrobić, sam? Nie chcę mieć na razie kontaktu z moją matką – mruknęłam.
- No dobrze... Grace ale wiesz, że w końcu będziesz musiała z nią pogadać? – tata poważnie na mnie spojrzał.
- Tak wiem, ale na razie nie jestem jeszcze gotowa – skrzywiałam się – a właśnie co ze szkołą?
- No jest jeden warunek. Możesz ze mną mieszkać, ale masz dalej chodzić do tej samej szkoły.
- W sumie to i tak ostatni rok – wzruszyłam ramionami.

|Harry|

            Jak zwykle siedzieliśmy w salonie oglądając jakiś beznadziejny film. Zayn i Louis poszli do jakiegoś klubu, trochę mnie to martwiło, bo jak wiadomo oni razem sami na mieście to jak dwa gołębie na parapecie. Zawsze coś narobią... Ciągle spoglądałem na Zoey. Czy ona musi być taka boska? Odwróciłem wzrok i próbowałem się skupić na filmie. Tej nocy śniło mi się, że byliśmy na randce i było tak cudownie, bo Zoey była miła... Hmm, marzenia. Tak bardzo chciałbym ją gdzieś zabrać, żebyśmy mogli swobodnie pogadać, może wreszcie by się przede mną otworzyła. Siedziałem i dalej gapiłem się w ten przeklęty ekran. Poczułem jak powieki mi się kleją, po paru sekundach odpłynąłem.
            Znalazłem się w lesie, robiliśmy ognisko. Liam biegał dookoła wszystkich chwaląc się swoim nowym telefonem. Grace i Ellie tańczyły tańce plemienne dookoła ogniska. Leah tarzała się po trawie, a Niall, Zayn i Lou oglądali telewizor. Nie wiem do końca jak on się znalazł w środku lasu, ale nie ważne. Podbiegła do mnie Zoey.
- Harry ty i te twoje muskuły... – mruknęła.
- Tak wiem złotko... – odparłem z dumnym uśmiechem.
- Kiedy tylko cię widzę moje serce nie wytrzymuje i... – zamknęła oczy – ukaraj mnie Harry, w ten twój sposób, proszę – szepnęła. Pociągnąłem ją w stronę lasu. Poczułem lepką bitą śmietanę na ustach.
- Co do cholery?! – otworzyłem szeroko oczy. Zoey i Niall postanowili usmarować mnie bitą śmietaną. Oczywiście musieli mi przerwać jeden z lepszych snów, bo jakby inaczej.
                Poszedłem do łazienki i zmyłem wszystko dokładnie. Wróciłem do salonu.
- Zo, możemy na chwilę pogadać? – zapytałem, ona tylko wstała i poszła za mną do kuchni. Dobra stary, tylko się nie denerwuj.
- O co chodzi? – splotła ręce na klatce piersiowej.
- No bo wiesz, trochę się znamy i... Tak pomyślałem, skoro za tydzień jest ten festyn w parku, to może przeszlibyśmy się tylko my, co ty na to?
- Nie lubię tego typu imprez – szybko odpowiedziała.
- To może, no nie wiem kino, albo może po prostu się przespacerujemy? – pytałem, czułem jak pocą mi się ręce.
- Harry ja nie chcę z tobą nigdzie wychodzić w TEN sposób, jeśli wiesz o co mi chodzi. Nic do ciebie nie czuję, jesteś jak kumpel – powiedziała zimno i zostawiła mnie samego w kuchni. Poczułem jak moje serce rozpada się na tysiące kawałeczków.

Sorry że nie dodałam rozdziału w piątek, ale nie miałam weny -.-  Jest długi , więc mam nadzieję, że się wam podoba :)
KOMENTOWAĆ!!

14 komentarzy:

  1. Boski <3 Tylko czemu ona mu odmówiła ?! Ygh, płakać mi się chce xD No i Grace zamieszka ze swoim ojcem... Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu mu odmówiła?!
    Rozdział jak zwykle świetny i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny,boski po prostu nieziemski:) Tylko zrób jakąś awanturę i fajnie by było żeby Zo się jednak do Hazzy przekonała ale rozdział świetny:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Huhuhu lubię to :D
    Czemu Z nie chcę go do siebie dopuścić? ;c Chociaż to może i lepiej, że na razie trzyma go na dystans. Fajnie, że Grace zamieszka z tatą i nie będzie musiała poddawać się despotycznej matce i ojczymowi z problemami :D ;p
    A Lou coś ten tego do Leah? Uuuu może być ciekawy trójkącik ;)
    Czekam na nn! xxxx

    OdpowiedzUsuń
  5. "Grace i Ellie tańczyły tańce plemienne dookoła ogniska. Leah tarzała się po trawie" Hahahah, ale sen! Dlaczego Zoey odmówiła Harry'emu? Oni przeciez muszą być parą!
    Hmm, czyżby coś było między Lou i Leah? To byłoby ciekawe...
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, świetny, świetny! Czyżby Lou i Leah...? Byłoby ciekawie, a co na to Liam? Bardzo szkoda, że Zoey odmówiła Harry'emu, myślałam, że coś między nimi jest, że będą razem i będą żyli długo i szczęśliwie, a tu takie o. Współczuję Hazzie, to musiał być dla niego cios. No i ja po prostu ubóstwiam Grace i Zayna! Oni są tacy słodcy, tacy idealnie dobrani. Może coś się między nimi wydarzy, hmm? Albo coś namieszasz? Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Proszę, dodaj szybko!
    Pozdrawiam i również dziękuję za komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział. :)
    Zayn i Grace - moja ukochana idealna para. Lou i Leah, czy Liam i Leah? No i Zoey, ugh mogła by się zgodzić na spotkanie z Harrym.
    Czekam na next'a. :D uch

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział :) zapraszam do siebie http://swagmasta-from-doncasta.blogspot.com/ będę wdzięczna za komentarz :p

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozwalił mnie ten tekst "Leah tarzała się po trawie" ^^
    Szkoda mi Harry'ego trochę. Biedny : (
    Ale zapraszam do mnie na nowy rozdział na Gemini. : http://gemini-blizniaki.blogspot.com/2012/04/rozdzia-6.html

    OdpowiedzUsuń
  10. uhuhu czekam na kolejna czesc :D a ogólnie, to świetny blog! :D wpadnij do mnie *: obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) masz twittera? follow? @viktoriapoland :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdział :) Czekam niecierpliwie na następny
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo się podoba! Nawet nie umiem tego opisać słowami xD
    Jestem straszliwie ciekawa co będzie dalej z Zo i Harrym.
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. O ludzie! Ile mam do nadrobienia o.O Dobrze, że jest ten długi weekend ^.^ Rozdział genialny, ale o tym wiesz, czekam na kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny ! Tylko czemu Zoey potraktowała tak Hazze ? No dlaczego ? Cudowny :D

    OdpowiedzUsuń