{perspektywa Ivy}
Dochodziła czwarta w nocy, a ja
wciąż nie mogłam zasnąć. Było bardzo gorąco, otwarłyśmy okno. Wiele to nie
dało. Leżałam na środku, przez co było jeszcze bardziej ciepło. Chłopcy wzięli
jedyny wiatrak w tym domu. Gorąc nie był jedynym powodem przez, który nie
mogłam zasnąć. Męczyły mnie wyrzuty sumienia za to co zaszło na tej imprezie ze
Scottem... Nie dość, że okłamałam najlepszą przyjaciółkę, to jeszcze zdradziłam
najcudowniejszego chłopaka jakiego kiedykolwiek miałam. Dręczyło mnie czemu nie
powiedziałam Victorii prawdy, gdy rano chciała ze mną porozmawiać. W sumie, kto
normalny powiedziałby przyjaciółce „Słuchaj prawie przespałam się z chłopakiem naszej
przyjaciółki”. Victoria zawsze uważała mnie za dobrą i miłą dziewczynę. Gdyby wiedziała
co ja wyprawiałam, gdy ona się przeprowadziła. W głowie siedziały mi tylko
imprezy, chłopcy. Parę razy zgarniała mnie policja. Dlatego postanowiłam, że
pojadę do Vic, żeby zacząć wszystko od nowa. Aby powróciła stara ja. Nawet mi
się to udało. Problem w tym, że prawda i tak wyjdzie na jaw, tak jest zawsze, a
wtedy moja najlepsza przyjaciółka przestanie mi ufać. Popatrzyłam na Victorię,
spała obrócona w moją stronę i coś pomrukiwała pod nosem. Uśmiechnęłam się.
Może wszystko się ułoży, jedno jest pewne, prawdę musi poznać ode mnie. Tek
będzie najlepiej. Wstałam i tak już nie zasnę, pomyślałam. Zeszłam na dół i
wyszłam na plażę. Piękne miejsce, pomyślałam. Gwiazdy przykrywały praktycznie
całe niebo. Wdychałam świeże powietrze i myślałam o Loganie. Zaczynało świtać.
W życiu nie widziałam czegoś tak pięknego.
{perspektywa Jeva}
Leżałem i myślałem o Tory. Skąd
ona się wzięła na Hawajach? – to pytanie zadawałem sobie odkąd ją zobaczyłem.
Na szczęście mnie nie zauważyła. Miasteczko jest naprawdę małe, więc spotkamy ją
prędzej czy później... Tory zaczęła mi uprzykrzać życie, gdy mój tata i jej
matka postanowili się pobrać. Moja kochana siostrzyczka... Ja cieszyłem się, że
tata wreszcie będzie mógł być szczęśliwy. Ona nie za bardzo, dlatego została w
Stanach. Nie wspominałem Vic, że mam siostrę. Nie traktuję jej w ten sposób.
Rodzeństwo powinno się kochać, Victoria i Jason są przykładem. Nie mają wspólnych
więzów krwi, a oddaliby za siebie wszystko. Muszę powiedzieć o wszystkim
Victorii. Nie chcę aby moja niby siostra skrzywdziła dziewczynę, którą kocham.
{perspektywa Victorii}
Obudziło mnie słońce. Popatrzyłam
na zegarek, była dziewiąta. Zauważyłam, że Ivy nie było, trochę dziwne, bo to
największy śpioch z nas wszystkich. Popatrzyłam przez okno. Wiał delikatny
wiatr, więc może dzisiaj nie będzie tak duszno. Zeszłam na dół i otworzyłam
lodówkę, aby zrobić sobie jakieś pyszne śniadanko. Oczywiście wszystko zostało
wyżarte. Na szczęście było jeszcze masło orzechowe. Zrobiłam sobie kanapkę i
usiadłam przy naszym małym stoliczku. Nagle przez drzwi balkonowe weszła Ivy.
Była cała mokra.
- Surfowałaś?
– zapytałam.
-
Nie. Tak po prostu poszłam sobie popływać – powiedziała, nie patrzyła mi w
oczy. Znak, że chcę mi coś powiedzieć, ale nie wie czy to odpowiedni moment.
-
Możesz mi powiedzieć nie wstydź się – popatrzyła na mnie. Wzięła głęboki wdech,
po czym usiadła koło mnie i zabrała jedną z moich kanapek.
- Jeszcze
nie teraz, muszę się na to dobrze przygotować – blado się uśmiechnęła – kocham cię.
-
Ja ciebie też. To chyba nie to co chciałaś mi powiedzieć.
-
Nie. Obiecuję, że ci powiem, ale jeszcze nie teraz.
-
Dobrze. Muszę iść na zakupy, jak te głodomory wstaną i zobaczą, że nie nic do
jedzenia to może się to źle skończyć. Idziesz ze mną?
-
Nie zostanę, muszę pogadać z Loganem.
-
Boże jesteś w ciąży?! To chciałaś mi powiedzieć? – wstałam.
-
Co? Nie! Chodzi o coś innego – popatrzyła na mnie dziwnie, a ja odetchnęłam z
ulgą.
-
Dobra to ja idę się ubrać – ubrałam koszulkę na ramiączkach i luźną spódniczkę.
Założyłam japonki. Po drodze do wyjścia wzięłam jeszcze portfel.
- Tylko
nie zapomnij wstąpić po drodze do tej dobrej piekarni i kupić te dobre
babeczki! – krzyknęła do mnie Ivy z tarasu.
-
Nie zapomnę, sama mam na nie ochotę – wyszłam na zewnątrz. Do sklepu nie było
daleko, a piekarnia była zaraz obok. Okolica bardzo mi się podobała. Panowała
tu miła atmosfera, ludzie byli tu przyjaźni i bardzo spontaniczni. W Irlandii
było podobnie, ale tu przynajmniej było ciepło i nie padało. Minęłam kilka
przecznic aż trafiłam na ulicę, gdzie był sklep i piekarnia. Weszłam do środka
sklepu. Właścicielka od razu mnie miło przywitała:
-
Cześć słodziutka, w czymś ci pomóc? – była malutka i pulchniutka. Z twarzy było
widać, jaką jest miła osobą.
-
Nie trzeba poradzę sobie – uśmiechnęłam się. Przeszłam między półkami, wzięłam
trochę owoców i warzyw. Postanowiłam, że zrobię dzisiaj spaghetti, dlatego wzięłam
makaron i inne potrzebne składniki. Pomyślałam, że nie będę brała dużo
jedzenia, bo i tak wszystko zniknie w dwa dni. Szukałam ulubionego rodzaju
orzeszków Scotta. On to był wybredny. Przez przypadek jedna paczka spadła mi na
ziemię. Podniosła ją jakaś dziewczyna.
- Dziękuję
– powiedziałam.
-
Żaden problem – też się uśmiechnęła, ale było to trochę sztuczne. – Jestem Tory
– powiedziała brunetka, miała na sobie białą sukienkę co bardzo kontrastowało z
jej opaloną skórą.
- Victoria
– odpowiedziałam.
{perspektywa Jeva}
Jedliśmy śniadanie z July.
Chłopcy jeszcze spali. Nie było zbyt dużego wyboru tylko masło orzechowe i
pomidor. Jako, że masło orzechowe lubiłem tylko ja, Victoria i Ivy. July jadła
kanapkę z samym pomidorem. Dostałem sms’a:
Witaj braciszku! Jest mi przykro, że tak
mnie tak wczoraj olałeś i nie przedstawiłeś mi swojej ślicznej dziewczyny. Co
za szczęście, że jest w tym samym sklepie co ja! Muszę z nią koniecznie
porozmawiać!
Buziaki, Tory.
Kanapka spadła mi na spodnie. Przekląłem
pod nosem. Starłem to szybko. Powiedziałem, że zaraz wrócę. Szybko wyszedłem z
domu i pobiegłem w stronę sklepu. Cóż jedzenie, a potem bieganie nie jest
dobrym połączeniem, ale nie zwracałem na to uwagi. Tory nie jest normalna i nie
mówię tego w dobrym znaczeniu. Napisałem szybko do Victorii:
Rozmawiasz teraz z dziewczyną o imieniu
Tory. Cóż musimy o niej porozmawiać. Powiedz jej, że musisz iść.
Wysłałem
i pobiegłem dalej.
{perspektywa Victorii}
Dziewczyna była trochę dziwna.
Kipiało od niej fałszerstwem. Umiem to rozpoznawać po moich przejściach z
rodzinami zastępczymi. Komórka zabuczała w kieszonce mojej spódniczki.
-
Cóż miło się z tobą rozmawiało, muszę już iść – chciała coś jeszcze powiedzieć,
ale ja wzięłam już koszyk i poszłam do kasy. Właścicielka kasowała zakupy, a ja
przeczytałam sms’a. Był od Jeva. Co on jasnowidz jakiś? Cóż przynajmniej moja
intuicja mnie nie zawiodła. Zapłaciłam i pożegnałam się i wyszłam. Sprawdzałam
czy ta cała Tory za mną nie idzie. Na szczęście nikogo nie widziałam. Skręcałam
w kolejną uliczkę, Jev nagle wyskoczył. Myślałam, że dostanę zawału.
-
Myślałam, że z tym skończyłeś.
-
Przepraszam – wziął ode mnie zakupy i ruszyliśmy w stronę domu, przedł od razu
do rzeczy – widzisz Tory to tak jakby moja siostra...
-
Że co? Mówiłeś, że masz brata.
-
Bo mam, jej nie traktuję jak siostrę jest córką mojej macochy.
-
Dlaczego mi o niej nie wspominałeś? – nie byłam zła. Jak to dzieje się w tych wszystkich
filmach. Ja też nie powiedziałam Jevowi wszystkiego o moim życiu.
- Przepraszam,
nie wiem czemu, ona próbuję mi zniszczyć życie. Gdy się przeprowadziliśmy, ona
została w Stanach. Myślałem, że się od niej uwolniłem...
-
Rozumiem.
-
Nie jesteś zła? – zapytał zdziwiony.
-
Nie będę robiła problemu z niczego. Ja też nie powiedziałam ci wszystkiego o
mnie... – wracaliśmy do domu, a on mi opowiadał jak przez nią o mało nie został
wyrzucony ze szkoły. Odwróciła wszystkich jego przyjaciół przeciwko niemu.
Dziewczyna z nim zerwała, bo ona naopowiadała jej pełno historyjek wyssanych z
palca. Gdy tak słuchałam tego wszystkiego, co raz bardziej rosła we mnie żądza
przywalenia tej zdzirze.
PROSZĘ O KOMENTARZE!!!
Jutro znowu szkoła, więc rozdziały będę dodawała trochę rzadziej.
♥
Super! Robi się coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na następny, i mam nadzieję że szkoła nie przeszkodzi aż tak bardzo w pisaniu (sobie też tego życzę xD )
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jutro szkoła i po prostu nie wierzę w samą siebie, jutro z rana. Z łóżka zapewne ledwo co się podniosę, więc... Masakrycznie to wszystko widzę. Życzę i Tobie i sobie, żeby nam szkoła nie przeszkodziła w pisaniu :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę niezły, zaintrygował mnie. Czekam na kolejny ♥
na moim blogu rozdziały będą do 46 i zakończę I częśc (:
OdpowiedzUsuńNie martw się, więc że nie będzie bloga wgl. tak postanowiłam, ale niektórym to nie pasuje. mam nadzieję, że będziesz czytała także końcówkę I cześci i całą drugą,a le już na innym blogu (:
POZDRAWIAM !/ www.directionstory.blogspot.com