sobota, 11 lutego 2012

7.


Zjedliśmy śniadanie była ósma rano, a słońce już mocno świeciło. Ruszyliśmy na plażę. Położyłam się na ręczniku Scott poszedł uczyć Ivy surfować. July była trochę zazdrosna. Logan też to zauważył, więc zaczął do niej gadać. Jev położył się koło mnie. Słońce miło ogrzewało moje plecy. Zasnęłam. Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. Zostałam wrzucona do wody. Zobaczyłam tylko uśmiechniętą twarz Jeva.
- Lepiej uciekaj, twoje życie jest zagrożone! – krzyknęłam.
- Spałaś, a mi się nudziło – wzruszył ramionami, a ja popatrzyłam na niego wzrokiem mordercy, zaczął uciekać, a ja go goniłam. Wskoczyłam mu na plecy. Upadliśmy na ziemię. Leżałam na nim, a on się uśmiechnął.
- Wybaczysz mi?
- No nie wiem... – powiedziałam.
- Kocham cię.
- Myślisz, że jak powiesz kocham cię i uśmiechniesz się w ten sposób, że miękną mi nogi to ci wybaczę? – powiedziałam, a on mnie pocałował.
- Dobra wybaczam ci – powiedziałam.
                Siedzieliśmy na plaży do południa, a potem postanowiliśmy, że pójdziemy do miasta. Ubrałam szorty i luźną bluzkę. Poszliśmy do restauracji zjeść jakiś lunch. Ivy i Scott gadali o surfowaniu, a July patrzyła na nich znowu z zazdrością.
- Wieczorem pójdziemy na jakąś imprezę? – zapytał Logan.
- Czemu nie – powiedziałam.
                Pozwiedzaliśmy jeszcze trochę miasto, zrobił się wieczór, więc poszliśmy na imprezę. Siedziałam na kanapie z July.
- Nie przejmuj się nimi. Tylko się przyjaźnią – pocieszałam ją.
- A ty jak byś się czuła?
- Ufam Ivy, ona nie zrobiłaby czegoś takiego.
- Może masz rację. Przesadzam.
                Poszłam do łazienki. Nagle zobaczyłam Ivy i Scotta, którzy rozmawiali o czymś. Zatrzymałam się i przysłuchałam.
- Może lepiej żebyśmy im o tym nie mówili – powiedziała Ivy.
- Tak masz rację tak będzie lepiej... – zgodził się z nią Scott.
- Czyli przed chwilą nic nie zaszło? – dodała Ivy.
- Nic, a nic – uśmiechnął się chłopak, a Ivy pocałowała go w policzek. Nie mogłam w to uwierzyć. Ivy nie zrobiłaby czegoś takiego nikomu. Ona muchy by nie skrzywdziła. Głowa zaczęła mnie boleć. Po prostu super. Poszłam z powrotem do July, która tuliła się ze Scottem. Nie mogłam na to patrzeć powiedziałam im, że wracam do domu. Wyszłam z klubu i skierowałam się w stronę domu. Poszłam do naszej sypialni wzięłam jakiś dres i poszłam pod prysznic, ubrałam się i położyłam do łóżka, było koło pierwszej w nocy. Obróciłam się na bok i próbowałam nie myśleć o Ivy. Zamknęłam oczy. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju. Materac ugiął się pod tego kogoś ciężarem.
- Co się stało? – usłyszałam głos Jeva nad moim uchem.
- Nic głowa mnie boli...
- Mhmm i co jeszcze?
- Nic, tylko tyle.
- Vic znam cię, wybiegłaś stamtąd, jak oparzona – objął mnie, a ja powiedziałam mu co słyszałam.
- Może chodziło o coś innego, nie możesz od razu zakładać czegoś, jeśli nie jesteś pewna.
- Znam ten niewinny wzrok Scotta, gdy robił coś nieprzyzwoitego z dziewczyną.
- Pogadaj z Ivy. Możesz się mylić.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo znam Scotta i widzę, jak jest zapatrzony w July – głowa zaczęła mnie jeszcze bardziej boleć skrzywiłam się.
- Wzięłaś jakieś tabletki?
- Tak powinny zaraz zacząć działać – wtuliłam się w niego i tak zasnęliśmy.
                Obudziły mnie trzaski na dole. Popatrzyłam na Jeva spał w najlepsze. Wstałam, zajrzałam do drugiej sypialni, gdzie Logan, Scott i July głośno chrapali, zaśmiałam się pod nosem. Zeszłam na dół i zobaczyłam tłukącą się Ivy. Popatrzyłam na zegarek była siódma rano.
- Co ty robisz?! Obudzisz wszystkich – skarciłam ją.
- Sorki przed chwilą wróciłam.
- No nieźle. Muszę z tobą pogadać – wyciągnęłam z lodówki jakiś jogurt owocowy, usiadłam na kanapie. Ivy do mnie dołączyła.
- Co się stało słodka, jesteś w ciąży?
- Bardzo śmieszne, ha ha ha.
- No mów – powiedziałam jej o tym co słyszałam. Zaczęła się śmiać.
- Fuu! Błagam cię! Ja i Scott?!
- To co się takiego stało, że chciałaś aby nikt się nie dowiedział?
- Scott widział jak całowałam się z jakimś gościem i tyle.
- A co z Loganem?
- Ten koleś się na mnie rzucił, pomylił mnie z kimś, był lekko wstawiony i tyle. Przeprosił mnie.
- Coś nie chcę mi się w to wierzyć.
- Vic, wiesz, że taka nie jestem.
- No dobra – przyjaciółka przytuliła mnie. Włączyłyśmy telewizor, gadałyśmy i śmiałyśmy się.

                                        {perspektywa Jeva}
               
                Obudziłem się, zobaczyłem, że Victoria już wstała. Poszedłem pod prysznic i zszedłem na dół, gdzie zobaczyłem śmiejącą się Ivy z Vic. Czyli wszystko było w porządku. Victoria czasem za bardzo się wszystkim przejmuję. Gdyby mogła ratowała by cały świat. Wyglądała uroczo, jej brązowe włosy były rozczochrane od spania. Miała na sobie moją ulubioną koszulkę. Uśmiechnąłem się do nich i ruszyłem do lodówki, zrobiłem kanapkę dla mnie i Ivy, bo mnie poprosiła. Usiadłem obok nich. Dołączył do nas Logan. Wcisnął się między mnie, a Ivy, którą objął. Popatrzyłem na Vic, która się do mnie uśmiechała.
- Idziemy stąd? – szepnąłem, a ona jeszcze bardziej się uśmiechnęła. Wstaliśmy i poszliśmy się ubrać. Wyszliśmy na miasto po prostu się przejść.
- Miło jest uciec czasem od tych pajaców.
- W tej kwestii bardzo dobrze się rozumiemy – powiedziałem i ją objąłem. Dostała sms’a.
- Od kogo? – zapytałem.
- Od Jasona, pisze, że jest trochę chory. Biedny – powiedziała bez przekonania. Uśmiechnąłem się. Odpisała mu i poszliśmy dalej. Nagle zobaczyłem ją. Myślałem, że znalazła sobie inne hobby niż zatruwanie mi życia, widocznie jest inaczej. Myślałem, że będą to miłe wakacje...

Nie za bardzo podoba mi się ten rozdział, ale okej...
PROSZĘ KOMENTUJCIE!!!
Dziękuję też za te wszystkie komentarze, każdy bardzo się dla mnie liczy :3
Kończą mi się ferie, w poniedziałek szkoła... Znów będę musiała spotkać tych pajaców z mojej klasy... Skaczę z radości po prostu :/

5 komentarzy:

  1. Rozdział jest ok ;) Ale przerwałaś w takim momencie :< Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli mogę to udzielę paru wskazówek, nie twierdzę, że jestem jakąś tam pisarką,ale w punktu widzenia czytelnika myślę,że będzie bardzo pomocne. Po pierwsze fajnie byłoby gdybyś bardziej opisywała miejsce,zdarzenie,ludzi, bo czasem same dialogi tak ubogo wyglądają. Oczywiście gdy będziesz opisywać to wszystko używaj mnóstwa przymiotników i przysłówków, uwierz mi to naprawdę pomaga. I chyba ostatnie, dla mnie czasem za szybko przeskakujesz, ze zdarzenia w kolejne, czytam a tu nagle co innego. To chyba tyle, mam nadzieję,że potraktujesz to jako wskazówkę ,a nie krytykę,bo nie o to chodzi ;].

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężko mi było się skupić na końcówce, gdyż kolega zaskoczył mnie rozmową na Skype, haha.
    Ogółem mówiąc, rozdział jest naprawdę świetny. Nie rozumiem dlaczego Ci się nie podoba. Pewnie nie każdemu każdy rozdział własnego opowiadania się podoba, ale jednak nie można tak do tego podchodzić.
    Naprawdę przyjemnie się czyta, świetnie piszesz i naprawdę nie mogę się doczekać tego co będzie dalej :)

    + Dziękuje za dodanie mojego bloga do ulubionych/polecanych! To wiele dla mnie znaczy ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Jest cudowny, i cudownie piszesz ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. Zapraszam http://ourlovelofourproblems.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń