|Grace| 18 Lipca
Promienie
słoneczne raziły moją zaspaną twarz. Z kim miałam spać tej nocy znów
zadecydował rzut monetą. Co prawda grali bez Zayn’a, który gdzieś wyszedł bez
słowa. „Zwycięzcą” został Harry. Cóż już wolę tego brudno – myślca niż
chrapiącego Loui’ego lub pierdzącego Niall’a. Leżałam sobie, a moje myśli
głównie skupiały się na Zayn’ie. Wszystko się teraz ułoży, pomyślałam. To
prawda, że tylko jak widzę Zayn’a moje serce od razu mocniej bije, a na mojej
twarzy pojawia się uśmiech. Zastanawiało mnie, gdzie znikł Zayn na całą noc. Spojrzałam
na śpiącego jeszcze loczka. Był w samych bokserkach. To i tak sukces, bo bardzo
chciał spać bez niczego. Na szczęście Liam pomógł mi w negocjacjach.
Przewróciłam się na plecy. Harry otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju.
Spojrzał na mnie.
- Czy między nami coś zaszło tej nocy?
- Nie, zboczeńcu – odpowiedziałam, a on głośno westchnął z
niezadowolenia.
- Szkoda – wstał i poszedł do łazienki. Zeszłam do kuchni.
- Witoj! – krzyknął mi do ucha Lou.
- Musisz tak krzyczeć? Co zrobiliście dobrego do jedzenia? –
zapytałam, rozglądając się po kuchni.
- W sumie to nic... Czekamy na naszego kucharza Harolda –
odpowiedział Niall.
- Może ja coś zrobię? Naleśniki? – spytałam, a oni zaczęli
się cieszyć jak szczeniaki – tak w ogóle, gdzie jest Zayn? Już dwunasta –
dodałam.
- Pewnie dalej śpi. Możesz potem iść go obudzić – powiedział
Liam.
Zrobiłam
naleśniki, wyciągnęłam syrop klonowy, dżem i wszystkie inne dodatki do tego
dania. Gdy wszyscy już jedli, poszłam na górę do pokoju mulata, aby go obudzić.
Otworzyłam cicho drzwi i zajrzałam do środka. Na wprost od drzwierzy było
łóżko, a w nim śpiący Zayn z jakąś laską. Ukłuło mnie w sercu, myślałam, że on
coś do mnie czuje. Szybko wyszłam z pokoju i niechcący trzasnęłam drzwiami.
Zeszłam na dół i zasiadłam między Harry’m, a Louis’em. Zaczęłam dźgać widelcem
mojego biednego naleśnika. Dlaczego, kiedy zawsze myślę, że wszystko będzie
dobrze to tak nie jest. Co zrobiłam, że teraz los się na mnie mści. Jak nie
Jay, to moja matka, a teraz jeszcze Zayn. Harry zauważył moje przygnębienie:
- Coś się stało? – na jego odpowiedź w kuchni pojawił się
Zayn ze swoją blond duperą. Wszyscy spojrzeli na nich. Loczkowaty mruknął tylko
„wszystko jasne”.
- Cześć wam, to jest Alison – przedstawił nam ją Zayn.
Wszyscy tylko pokiwali głowami bez entuzjazmu.
- To ja będę się zbierała. Pa skarbie – powiedziała do
Zayn’a i pocałowała go w policzek. Zaczęłam jeszcze mocniej kroić naleśnika, że
aż zrobiłam wielką czarną rysę na ich białym talerzu. Czarnowłosy zadowolony
usiadł przy stole i zaczął jeść swoją porcję. Wstałam od stołu i podeszłam do
blatu, na którym leżały moje tabletki. Siłowałam się z wieczkiem. W końcu Liam
podszedł do mnie i otworzył pudełeczko bez problemu. Spojrzał na mnie wzrokiem
pełnym troski. To trochę mi pomogło.
|Zayn|
W kuchni panowała
dziwna atmosfera. Mój wzrok ciągle sprowadzał się na Grace. Podeszła do blatu i
siłowała się pudełkiem. Wciąż uwielbiałem oglądać jak wykonuję jakiekolwiek
czynności. Liam do niej podszedł i otworzył pudełko. Poczułem ukłucie w sercu.
Już dziś wyjeżdżamy. Nie będę jej widział przez następne dwa tygodnie, a może i
dłużej, nigdy nie wiadomo co nasz menadżer może sobie umyślić. Myślałem, że
jeżeli pójdę na imprezę i wywrę jakąś laskę to to mi pomoże, ale nic z tego.
Wciąż moje myśli głównie skupiały się na Grace.
Około
trzeciej Grace poszła do domu. Ze wszystkimi się wyciskała, na mnie nawet nie
spojrzała. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Leżałem na łóżku z laptopem.
Do pokoju wparował Liam.
- Puka się – powiedziałem oschle.
- Co z tobą?! – od razu krzyknął.
- A co ma być? – odpowiedziałem wciąż patrząc na ekran
komputera.
- Ta laska dzisiaj? Myślałem, że czujesz coś do Grace –
powiedział po czym usiadł na moim łóżku.
- Bo czuję, ale ktoś mi ją zgarnął – mruknąłem.
- Kto niby? – popatrzył na mnie zdziwiony.
- Ymm no ty – popatrzyłem na niego – widziałem was wczoraj.
- Zayn... To nie tak ona jest dla mnie jak siostra –
próbował się tłumaczyć.
- Nie wiedziałem, że całujesz się z siostrami – odburknąłem.
- Nie byłem pewny swoich uczuć do niej, dlatego to zrobiłem.
Zayn wiesz jak ona się teraz czuje? Powiedziałem jej co do niej czujesz, ona
powiedziała, że też traktuje cię nie tylko jako przyjaciela – nie wiedziałem co
mam mu odpowiedzieć. Wystarczyło, że tylko spojrzałem w oczy Liam’a, a on już
mnie rozumiał. Wstał i poklepał mnie po ramieniu.
- Jesteś idiotą – powiedziałem do siebie, kiedy Liam
wyszedł.
|Grace|
Weszłam do
domu jak gdyby nigdy nic. Skierowałam się już w stronę schodów, kiedy matka
mnie zatrzymała mnie:
- Martwiłam się.
- Naprawdę? – prychnęłam. Wyrwałam się z jej uścisku i
poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Dostałam sms’a:
Zayn żałuje, uwierz mi
: )
Był od Liam’a. Ta wiadomość wiele mi nie dała, chociaż w
duchu pojawiła się iskierka nadziei.
~ *** ~
Ja, Ellie i
Zoey żegnałyśmy się z chłopakami. Ze wszystkimi tuliłam się mocno oprócz
Zayn’a.
- Może kiedyś do was wpadniemy? – powiedziała Zoe.
- Byłoby super! Jesteście zawsze mile widziane – ucieszył
się Niall tuląc do siebie chyba po raz tysięczny Ellie. W końcu chłopcy zaczęli
wchodzić do ich busa. Zayn za nim wszedł, spojrzał na mnie. Stał tak chwilę w
miejscu bez ruchu. Nagle podszedł do mnie i się przytulił. Trochę mnie to
zdziwiło, ale kiedy poczułam jego zapach od razu mocniej się w niego wtuliłam.
Po kilkunastu sekundach odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie. W jego oczach
wyczytałam przeprosiny. Choć w sumie nie musiał mnie za nic przepraszać, bo
przecież nie jesteśmy razem. Odwrócił się ode mnie i poszedł w stronę auta.
Zatrzymał się jeszcze przed wejściem, po czym znów wrócił się do mnie i
pocałował prosto w usta. Zamurowało mnie, nie spodziewałam się tego. Jego usta
były takie miękkie. Choć było to tylko delikatne cmoknięcie to i tak byłam cała
w skowronkach. Moje serce waliło jak szalone, a na mojej twarzy pojawił się
uśmiech. Chwilę później odsunął się ode mnie, seksownie się uśmiechnął i zaczął
się cofać, ale wciąż był przodem do mnie. Kiwał lekko głową z zadowolenia. Wreszcie
wsiadł do autobusu, z którego można było usłyszeć głośne „uuuu”.
|Leah| 2O Lipca
Siedziałam
w garderobie i malowałam jedną z modelek.
- Możesz być trochę delikatniejsza?! – spytała ostro.
- Gdybyś się nie wierciła to tak byłabym delikatniejsza –
odgryzłam się.
- Chcesz zostać bez pracy? – uniosła jedną brew.
- I tak to mój ostatni dzień tutaj – uśmiechnęłam się
sztucznie.
- Dobra modelki są już gotowe? – zapytał mnie fotograf Alex.
- Tak ta jest ostatnia – popudrowałam ją jeszcze delikatnie
i puściłam wolno.
- Przepraszam za tą, jest trochę kapryśna... – przepraszał
mnie Al.
- Trochę? – zaśmiałam się.
- Idź teraz do drugiej garderoby. Jest tam zespół, który
musisz trochę wymalować, no i poprawić fryzury.
- Tak jest! – krzyknęłam, a on klepnął mnie w tyłek. Wyszłam
z pierwszej garderoby, musiałam przejść przez plan zdjęciowy, aby wejść do
drugiej. W tle leciała już muzyka sprzyjająca robić zdjęcia. Szłam do rytmu
muzyki. Otworzyłam drzwi, a w środku zastałam pięciu chłopaków. Jeden stanął i
spojrzał na mnie jak wryty, ja z resztą też byłam zdziwiona. Nic, a nic się nie
zmienił. Wciąż pamiętam jak zawieraliśmy przymierze nieskończonej przyjaźni,
kiedy mieliśmy dziesięć lat.
Dodałabym
ten rozdział o wiele wcześniej ale musiałam się trochę się zastanawić nad tym
rozdziałem i nie za bardzo mi się podoba... Jak widzicie jest nowa postać mam
nadzieję, że was trochę zainteresowała : )
Piszcie
co myślicie C:
15 komentarzy = nowy rozdział
m