piątek, 2 marca 2012

17.


Obudziłam się rano. Przez chwilę zapomniałam gdzie jestem, więc trochę się przestraszyłam. Jev już wstał. Ubrałam coś na siebie i poszłam do kuchni. Chłopak coś smażył. Przytuliłam go od tyłu.
- Rozumiem, że między nami wszystko w porządku? – zapytał. Pocałowałam go w policzek – rozumiem, że tak.
                Lubiłam jego mieszkanie. Dom nie był duży. Wszystko było tutaj dobrze zorganizowane. Każdy pokój był dobrze oświetlony. Lubiłam tutaj przebywać, gdy się wchodziło do środka od razu czuło się miłą atmosferę. Ściany były pomalowane w ciepłe kolory. Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy śniadanie. Ciągle się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Wszystko wróciło do normy. Blokada, która siedziała we mnie i nie pozwalała mi być z Jev’em, zniknęła. Był to strach, że wszystko nie będzie już takie samo jak wcześniej, było to w ogóle nie potrzebne. Czasem za bardzo chcę mieć wszystko pod kontrolą.
- Wybaczyłaś mi za to wszystko? – spytał.
- Tak już dawno.
- To dlaczego nie chciałaś ze mną być?
- Bo coś mnie blokowało...
- A teraz cię nie „blokuje”?
- Co jest jakiś wywiad? Ciesz się, że jesteśmy razem.
- Dobra, sorry – zrobił smutną minkę, a ja go przytuliłam.
- Jak długo masz zamiar się tu ukrywać?
- Nie wiem, aż ona wyjedzie.
- Powinnaś z nią porozmawiać.
- Jev nic nie rozumiesz...
- Sam byłem w podobnej sytuacji, kiedy mój tata powiedział mi, że ma narzeczoną też się wkurzyłem, ale potem porozmawiałem z nim i się dogadaliśmy.
- Co miałeś jakiś warunek?
- Tak mieszkanie w osobnym domu.
- Ale to co innego. Twój ojciec spędzał z tobą czas, był przy tobie. Nie zostawił cię, kiedy miałeś parę miesięcy.
- Ale nigdy nie miał dla mnie czasu.
- Ale czasami pojechał gdzieś z tobą, pomógł ci w paru sprawach.
- No może tak. Ale i tak uważam, że powinnaś z nią porozmawiać.
- Dobrze, ale nie dzisiaj – powiedziałam w końcu – kocham cię.
- Uuu, to miło – uśmiechnął się.
- Ej nie takiej odpowiedzi oczekiwałam – zaczął się śmiać.
- Dobrze, dobrze. Ja ciebie też – pocałował mnie.
                Cały dzień spędziliśmy na leniuchowaniu na kanapie i oglądaniu wszystkich możliwych filmów, które Jev miał na dvd. Zamówiliśmy sobie pizzę. Zaczęło nam się nudzić, więc zadzwoniliśmy po chłopaków. Nigdy nie pomyślałam, że będę za nimi tęsknić.
- Nareszcie jesteście razem, już się bałem, że Jev zacznie oglądać babskie filmy jedząc przy tym lody – powiedział Logan. Scott zauważył puste pudełko po pizzy.
- Wy! I nic mi nie zostawiliście. Jev daj mi telefon, dzwonię po pizzę – wyrwał telefon Jev’owi i poszedł do lodówki, na której wisiała ulotka z pizzeri.
- Tak jak prosiliście przyniosłem trochę filmów – powiedział Logan – Ivy się mnie o ciebie pytała, wszystko w porządku?
- Tak, tak – odpowiedziałam. Zadzwonił mi telefon. Jason.
- Halo? – odebrałam.
- Gdzie ty jesteś mama odchodzi od zmysłów.
- Wszystko w porządku, naprawdę. Ta kobieta wciąż tam jest? – spytałam.
- Tak i powinnaś z nią porozmawiać, dobrze o tym wiesz. Wiem jesteś wściekła też bym był, mam nadzieję, że nie śpisz na ławce w parku?
- Nie. Spokojnie. Mam gdzie mieszkać. Będę jutro wieczorem tak myślę.
- Mam nadzieję – rozłączył się.
- Jason? – spytał Jev.
- Tak pytał się kiedy wrócę.
- I kiedy?
- Jutro wieczorem chyba mnie nie wyrzucisz?
- Jakże bym śmiał! – krzyknął.
- Ok gołąbeczki oglądamy ten przeklęty film. Vic spróbuj się śmiać, a źle się to dla ciebie skończy! – krzyknął Logan.
- A co będziemy oglądać?
- Science-fiction.
- Oj to będzie ciężko – powiedziałam.
                Oglądaliśmy film, a ja o dziwo się nie śmiałam. Film był naprawdę ciekawy. Obejrzeliśmy jeszcze jakąś komedię, która chyba miała być śmieszna. Ciągle się wygłupialiśmy zamiast oglądać. Rzucałam popcornem do Scott’a, próbując trafić w jego nos. Później się obraził i musiałam go przepraszać. Logan przyniósł po butelce piwa dla każdego. Nie uważam, że jeśli się pije to jest się super, czy coś w tym stylu. Ale czasem się tam czegoś napiję. W końcu wypiliśmy po trzy piwa. Zrobiło się nam wesoło, więc ta komedia stała się dla nas bardzo śmieszna. Właściwie śmialiśmy się z każdej możliwej sceny. Potem puściliśmy muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Gdyby ktoś nas zobaczył porównałby nas z gorylami próbującymi zrobić jakieś płynne ruchy. Zrobiliśmy zawody kto pierwszy zje ogromnego hot doga przyrządzonego przez cudowną i najlepszą osobą czyli mua. Logan wygrał. Obejrzeliśmy jeszcze jakiś durny serial aż w końcu zasnęliśmy.
                Miałam dziwny sen. Logan biegał z suszarką po moim starym domu w Chicago. Tory była moją najlepszą przyjaciółką i postanowiłyśmy pójść na zakupy. Jev całował się z Ivy. Co najdziwniejsze byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa. Na koniec biegałam po dżungli uciekając przed tyranozaurem i babcią z laską. Obudziłam się z miną typu „WTF?!”.
                Popatrzyłam na tych pacanów. Scott i Logan spali wtuleni w siebie. Ślina Scotta spływała na ramię Logana. Mmm... Piękny widok. Zrobiłam zdjęcie komórką i wysłałam July z podpisem „ Czyż nie są słodcy?”.

Zbliżamy się do końca :) 

4 komentarze:

  1. Cudnie, cudnie, cudnie :)
    Czekam na jakiś rozwój wydarzeń, ale nawet bez nich ten rozdział jest świetny :)


    van-ill-op.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne! + goryl najlepszy , hahah! :D
    uuuu, Vic i Jev <3 wreeeszcie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny;*** Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie... Najsmutniejsze jest to, że zbliżamy się do końca :C

    OdpowiedzUsuń